Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Ostrołęce na dziko

Fot. Grzegorz Tański
Zdjęcie dzikom zrobił nasz Czytelnik na posesji przy ul. Grota Roweckiego
Zdjęcie dzikom zrobił nasz Czytelnik na posesji przy ul. Grota Roweckiego Fot. Grzegorz Tański

Nasze miasto nie jest przygotowane na wizytę dzikich zwierząt. A taka może się zdarzyć!

Dosyć osobliwi goście odwiedzili Ostrołękę w poniedziałek 3 grudnia. Niestety, nie najlepiej się to dla nich skończyło - jeden zginął, a los drugiego jest nieznany. Złośliwi twierdzą, że stało się tak dlatego, że zajęli się nimi... miejscy radni: obecny i były. Chodzi o dwa małe dziki, które zawędrowały do miasta.

Dziki pojawiły się w Ostrołęce w miniony poniedziałek wczesnym rankiem. Początkowo widziano je razem na os. Centrum i w okolicach nowego szpitala. Potem zwierzęta rozdzieliły się. Były to młode osobniki: warchlak (tak myśliwi określają dzika w pierwszym roku życia) i przelatek (w drugim roku życia). Skąd wzięły się w mieście?

- Można przypuszczać, że stadko dzików zostało zaatakowane przez bezdomne psy i te dwa zwierzaki oddzieliły się od matki, po prostu zgubiły. A może padła ona ofiarą kłusowników? - spekuluje Józef Galanek, ostrołęcki przedsiębiorca i myśliwy, były radny, jeden z tych, którzy brali udział w akcji łapania dzików w mieście.

- To bardzo wyjątkowa sytuacja. Dziki to płochliwe zwierzęta. Unikają kontaktu z człowiekiem. Nigdy nie spotkałem się osobiście z sytuacją, żeby zawędrowały do miasta, chociaż widziałem takie "ciekawostki" w telewizji - dodaje Marek Sutnik, radny miejski i łowczy koła łowieckiego, nomen omen, "Dzik" w Ostrołęce.

W każdym razie już wczesnym rankiem o dzikach wiedziała policja. A właściwie o jednym.

- Odebrałem rano telefon z komendy. Policjant poinformował mnie, że na ul. Madalińskiego pod krzaczkiem leży dzik. I że prawdopodobnie jest ranny - relacjonuje Sutnik. Na komendę zadzwonił wcześniej pewien mieszkaniec os. Centrum, który nie tylko poinformował o dziku, ale też powiedział, że... został przez zwierzę zaatakowany. W taką możliwość nie wierzy jednak Marek Sutnik.

- Może dziczek po prostu podbiegł w kierunku mężczyzny. Takie małe osobniki nie są agresywne - mówi.

Kiedy Sutnik dotarł na miejsce, policjanci zabezpieczyli już teren. Pilnowali, żeby nikt nie wpadł na pomysł ganiania dzika po osiedlu, ani żeby ten nie spowodował jakiegoś wypadku. Dzik pod krzaczkiem okazał się zdrowy. Był to ten mniejszy osobnik. Postanowiono go z osiedla wypłoszyć. Marek Sutnik załadował broń ślepymi nabojami i wystrzelił. Dziczek popędził w stronę najbliższego lasku. Po kilku godzinach, kiedy wydawało się, że już jest po sprawie... dzik wrócił. Tym razem zauważono go w okolicach ul. Hanki Sawickiej. Myśliwi znów wkroczyli do akcji...

- Zwierzę znalazło się na jednej z prywatnych posesji. Tam złapaliśmy dziczka w siatkę i wywieźliśmy do lasu - opowiada Józef Galanek. - Wypuściliśmy go w okolicach Borawego. Mam nadzieję, że dziczek odnajdzie matkę. Jeśli nie, różnie z nim może być. To młody osobnik i trudno wyrokować czy sam sobie poradzi.

Wkrótce potem myśliwi zostali wezwani do drugiego dzika. Starszy osobnik zawędrował na podwórko Zarządu Dróg Powiatowych przy ul. Lokalnej.

- W tym przypadku weterynarz zgodził się na odstrzał zwierzęcia. Baliśmy się, żeby nie wyrządził jakichś szkód, lub nie spowodował wypadku, gdyby wybiegł na ulicę. Już zmierzchało - mówi Galanek.

O wizycie dzików mówiło się w Ostrołęce przez co najmniej kilka dni. To wyjątkowa, ale nie jedyna wizyta mieszkańców lasu w mieście. Kilka lat temu głośno było o łosiu, który zawędrował do Ostrołęki. Przyszedł wówczas na podwórko domu dziecka.

- Czasem zdarza się, że zwierzę trafi do miasta i można je spotkać na ulicy. Tak zdarzało się w Ostrołęce już właśnie łosiom i sarnom, z tych większych. Lis czy zając na ulicy, zwłaszcza na obrzeżach miasta, to nic szczególnego - mówi łowczy Sutnik.

Ubiegłotygodniowa przygoda z dzikami pokazała jednak, że nasze miasto na takie wizyty nie jest przygotowane. A powinno! W takich przypadkach zwierzęta powinny zostać uśpione i, jeśli są zdrowe, wywiezione z powrotem do lasu. Tyle, że okazało się, że w całej Ostrołęce nie ma nikogo, kto posiadałby naboje ze środkiem usypiającym. Zdaniem myśliwych, powinny być one na wyposażeniu policji i służb weterynaryjnych... n (PO)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki