W gminie nie ma ani jednego mieszkania socjalnego, a lista oczekujących liczy 150 osób

Szczególnie teraz, w dobie kryzysu gospodarczego, jest to - jego zdaniem - inwestycja nie na możliwości gminy Wyszków. Są jednak głosy wśród radnych miejskich, że w tej kadencji powinien powstać przynajmniej jeden blok socjalny. - To należy do obowiązków gminy i będę się przy tym upierał - uważa radny Jan Abramczyk.

Tworzenie warunków do zaspokajania potrzeb mieszkaniowych wspólnoty samorządowej należy do zadań gminy. W myśl przepisów, gmina powinna zapewnić lokale mieszkalne (tzw. komunalne), socjalne, zamienne, a także zaspokajać potrzeby mieszkaniowe rodzin, zwłaszcza tych o niskich dochodach. Do realizacji tych zadań samorząd wykorzystuje tzw. mieszkaniowy zasób gminy. Jest nim ta część nieruchomości na terenie gminy, której właścicielem jest sama gmina, komunalne osoby prawne lub spółki prawa handlowego utworzone z udziałem gminy (z wyjątkiem towarzystw budownictwa społecznego).
Tyle teorii, jeśli zaś przejdziemy do praktyki, rzadko która gmina wypełnia te nałożone na nią obowiązki.
- Problem mieszkaniowy istnieje w całej Polsce i prawie żaden samorząd, nawet duże miasta, do końca sobie z nim nie poradziły, bo nikt nie jest w stanie "podstawić" takiej liczby mieszkań, ilu jest na nie chętnych - mówi burmistrz Grzegorz Nowosielski.

W gminie Wyszków nie ma ani jednego mieszkania socjalnego. Są tylko plany jego budowy, ujęte w programach wieloletnich rozwoju gminy, ale z zaznaczeniem, że samorząd wybuduje takie lokale, jeśli pozyska zewnętrzne dofinansowanie. To jednak mało realne.
- Nawet Unia Europejska nie dawała i nie daje pieniędzy na budowę mieszkań socjalnych - zaznacza burmistrz.
Jest grudzień i w gminie trwają intensywne prace nad przyszłorocznym budżetem. Budżetem zaciskania pasa, szukania oszczędności, cięcia wydatków. Radni są świadomi ograniczonych możliwości inwestycyjnych. Mimo to, szef komisji gospodarki i finansów Jan Abramczyk z ubolewaniem stwierdza, że w budżecie nie znalazła się budowa bloku socjalnego.

- Ubolewam, że budynek socjalny nie został ujęty wśród inwestycji w budżecie. Po naszych kilku kadencjach nikt nie występuje, by zająć się takimi ludźmi, a na gminie spoczywa przecież taki obowiązek. Będę się przy tym upierał, bo to jeden z ważniejszych tematów - stwierdził ostatnio Jan Abramczyk, idąc tym samym w sukurs radnemu Janowi Dziubłowskiemu, który kilkukrotnie na sesjach zwracał już uwagę na ten problem.
Zdaniem Jana Abramczyka, gmina posiada działki przy ul. Łącznej, które idealnie nadawałyby się na taką inwestycję, a to już duży kapitał początkowy.

- Mówię o jednym bloku, bo w tej chwili nie mamy żadnych lokali socjalnych - podkreśla radny Abramczyk.
Propozycja ujęcia budowy bloku socjalnego w budżecie spotkała się z ostrym sprzeciwem przewodniczącego Rady Miejskiej Józefa Biernackiego.

- Nie idźmy tą drogą - ostrzega - przy obecnych kryteriach socjalnych, tak dużo osób będzie spełniało warunki do otrzymania mieszkania, że całe osiedle trzeba będzie wybudować. Ludzie uważają, że im się mieszkanie należy, bo np. jest córka w ciąży. Ja też mam dzieci i sam muszę im mieszkanie zapewnić. Gmina powinna pomagać w sytuacjach ekstremalnych, np. gdy kogoś dotknie pożar. Nie stać nas być państwem socjalnym. Idźmy w inwestycje, które przyniosą gminie dochód - przekonywał kolegów z komisji gospodarki i finansów Józef Biernacki.
Jego argumenty poparł radny Sławomir Wróbel, ale już nie zgodził się z nimi Marek Tauter.
- Nie zgodzę się, że mieszkania socjalne to rozdawnictwo gminy - mówił.

Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu GW.