Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W czym materiał siewny kwalifikowany jest lepszy od własnego?

Lucyna Talaśka-Klich
pixabay.com, AGW
Rolnicy, którzy decydują się na najlepsze odmiany, nawet w czasie tak kapryśnej aury mogą zyskać, albo stracić mniej niż inni. Także dzięki dopłatom.

- Skutki skoków temperatur są widoczne na wielu polach - mówi Edward Ciebień z miejscowości Radosław (woj. dolnośląskie), która uprawia m.in. zboża. - Obserwując stan upraw na przykład na sąsiadujących ze sobą polach, widać że bardzo wiele zależy od odmiany. 

 

Doceniają zimotrwałość

Chodzi m.in. o mrozoodporność. Aleksander Mach, dyrektor Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Gdańsku uważa, że zimotrwałość jest niezwykle istotnym parametrem: - Rolnicy, z którymi rozmawiam, coraz bardziej ją doceniają i kierują się nią przy wyborze odmiany zbóż ozimych do siewu. Na terenie Żuław dotyczy to głównie pszenicy ozimej. 

 

Podkreśla, że rolnicy często stają przed trudnym wyborem - w ofercie handlowej firm nasiennych nie zawsze znajdują się odmiany o wysokiej  zimotrwałości: - Wtedy zmuszeni są wybrać odmianę o niższej zimotrwałości, na przykład tzw. „trójki” i niższe, w 9-stopniowej skali. Co ważne, nie wszystkie odmiany o bardzo dobrej zimotrwałości charakteryzują się wysokim potencjałem plonotwórczym i jakościowym. Bywa, że odmiany o bardzo wysokiej zimotrwałości dość istotnie odbiegają pod względem ww. cech od odmian najlepszych. Rolnik staje przed trudnym wyborem: czy uprawiać odmianę zimotrwałą, ale o niższym potencjale plonotwórczym i jakościowym, czy odmianę wyżej plonującą i o wyższych parametrach jakościowych, ale o niższej zimotrwałości.  Obrazuje to przykład rolników z Żuław. W większości do siewu w sezonie 2015/2016 wybrali oni pszenice ozime o średniej zimotrwałości, m.in. odmiany: Jantarka-5º, Belissa-4,5º, Skagen-4,5º, Tonacja-5,5°, Natula-4,5°, Rotax-4,5º, Linus-4º, Patras-4º - w skali 9º. Wymienione odmiany pszenicy ozimej na chwilę obecną (czyli w drugiej połowie lutego - przyp.red.) praktycznie w 100 proc. przezimowały.

Strefę AGRO znajdziesz na Facebooku - dołącz do nas! 

 

- Niskie temperatury zniszczyły najwięcej zbóż z drugim i trzecim stopniem mrozoodporności - twierdzi Marek Radzimierski z Kujawsko-Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego, oddział w Przysieku. - Wiele zależało od odmian, a te z polskich hodowli poradziły sobie w tych trudnych warunkach pogodowych najlepiej!

 

Sprawdź, co warto posiać

Aleksander Mach dodaje, że aby określić przydatność odmiany do siewu na danym terenie,  prowadzi się badania w ramach Porejestrowego Doświadczalnictwa Odmianowego. 

 

- Takie doświadczenia mają miejsce także w województwie pomorskim i prowadzi je m.in. Pomorski Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Gdańsku - mówi dyrektor. - Efekty tych badań są bardzo ważne dla rolników. Corocznie opracowywana jest lista zalecanych odmian  zbóż, rzepaku, ziemniaków oraz  bobowatych. Uwzględnia ona  m.in. plonowanie, odporność na choroby, mrozoodporność oraz przydatność  do przetwórstwa w czasie  co najmniej trzyletnich badań. Tę listę znaleźć można na naszej stronie internetowej www.podr.pl, publikują ją także Izby Rolnicze, a także wydawane  jest specjalne wydawnictwo rozpowszechniane  wśród rolników oraz firm zajmujących się obrotem materiałem siewnym.   

 

Lepsze nasiona z klasą

Polscy gospodarze przekonali się, że warto stosować nasiona dobrych odmian. - Najlepiej materiał kwalifikowany - mówi gospodarz z powiatu nakielskiego (woj. kujawsko-pomorskie), który przyznaje, że wcześniej kupował ziarno na przykład z targowiska. Wówczas zbierał mniejszy plon. - Nie chodzi tylko o liczbę ziaren, ale także o ich wielkość - dodaje. - Mrozoodporność też była gorsza. Teraz staram się chociaż połowę pól obsiewać materiałem kwalifikowanym.

 

Wielu rolników myśli podobnie. W których województwach gospodarze najczęściej korzystają z materiału siewnego kwalifikowanego lub kategorii elitarny? 

 

Paweł Kochański, prezes Agencji Nasiennej: - Według opracowania Polskiej Izby Nasiennej, w sezonie 2013/2014 sprzedaż kwalifikowanego materiału siewnego (gatunki objęte opłatą „de minimis”) wyniosła ok. 350 tys. ton. 

 

Dodaje, że w wykorzystaniu kwalifikowanego materiału siewnego od kilku lat przodują rolnicy z województw zachodnich: - Największy udział kwalifikowanego materiału siewnego odnotowuje się w województwach: wielkopolskim, kujawsko-pomorskim i śląskim. Najrzadziej z takiego materiału  korzystają gospodarstwa rolne w województwach: mazowieckim, świętokrzyskim oraz na Podlasiu i Lubelszczyźnie.

 

Dopłaty na zachętę

Czy obcięcie stawek dopłat w minionym roku wpłynęło na zainteresowanie polskich rolników materiałem kwalifikowanym? Izabela Rogasik z Agencji Nasiennej przypomina, że stawki „de minimis” uległy zmniejszeniu od 23 kwietnia 2015 roku: - Jest jeszcze zbyt wcześnie, żeby móc odpowiedzieć na pytanie, w jaki sposób fakt ten wpłynął na zainteresowanie polskich rolników kwalifikatem. Z całą pewnością decyzja ta nie została pozytywnie odebrana przez rolników. 

 

- Oczywiście, że obcięcie dopłat miało wpływ - stwierdził gospodarz z Kujaw, który nie wyklucza, że w tym roku posieje gorsze ziarno. - Straciłem tej zimy dużą część upraw. Jęczmień ozimy wypadł w całości. Na materiał kwalifikowany nie będzie mnie stać. Kupię jakiś tańszy.

 

Straty na polach podniosły ceny

Straty tej zimy już wpłynęły na wzrost cen ziarna siewnego, nawet o ponad trzysta złotych na tonie. W dodatku nasion zaczyna na rynku brakować. Pszenice najlepszej jakości pod koniec lutego kosztowały ok. 2 tys. zł/t. Ale pojawiły się też oferty sprzedaży ziarna bliżej nieustalonego pochodzenia - za np.  1300-1500 zł/t. 

 

- Radzę uważać, by nie dać się nabrać i zamiast ziarna jarego nie kupić ozimego - mówi Stanisław Kulwicki z Borówna (woj. kujawsko-pomorskie). - Poza tym jest to  łamaniem prawa - dodaje. On prowadzi gospodarstwo nasienne i wie, że nasion dobrej jakości brakuje: - Codziennie odbieram wiele telefonów z różnych części kraju z pytaniem o ziarno. Wszystkich próśb spełnić nie mogę.

 

Lepiej porównać koszty

Wśród niektórych rolników pokutuje przekonanie, że po zmniejszeniu dopłat nie opłaca się im korzystanie z materiału kwalifikowanego lub elitarnego. 

 

Izabela Rogasik tłumaczy, że nawet z szacunkowej kalkulacji porównawczej kosztów siewu własnego i kwalifikowanego wynika, że ta druga opcja jest bardziej opłacalna: - Przede wszystkim, materiał kwalifikowany jest profesjonalnie przygotowany do siewu, więc rolnik nie musi ponosić kosztów czyszczenia i zaprawiania oraz unika kontaktu ze szkodliwymi dla zdrowia substancjami chemicznymi. Niezaprzeczalny zysk to możliwość skorzystania z postępu biologicznego, gwarancja wysokiej jakości i tożsamości odmiany oraz wzrost plonowania, czego trudno oczekiwać, siejąc materiał własny. Z punktu widzenia przepisów regulujących ochronę wyłącznego prawa, dodatkowa korzyść ze stosowania kwalifikowanego materiału siewnego to brak dodatkowych opłat dla hodowcy, które trzeba uiszczać w przypadku siewu materiału ze zbioru.

 

Wiele jednak zależy od świadomości naszych rolników. Czy wiedzą już czym jest np. odstępstwo prawne, dlaczego nie mogą wysiać materiału z targu lub od sąsiada? - Obserwujemy sukcesywny wzrost świadomości w zakresie ochrony wyłącznego prawa oraz zasad korzystania z odmian objętych ochroną prawną, szczególnie wśród młodych rolników, którzy nierzadko są świetnie zorientowani w aktualnych regulacjach prawnych - twierdzi Izabela Rogasik. - Większość z nich preferuje stosowanie do siewu materiału kwalifikowanego, argumentując, że jest to najbardziej opłacalna dla nich opcja. Niestety, z drugiej strony nadal odnotowujemy mnóstwo przypadków naruszenia wyłącznego prawa oraz uporczywego ignorowania obowiązujących przepisów. 

 

Jej zdaniem sporym problemem są obecnie siewy na zazielenienie, które wielu rolników wykonuje z naruszeniem wyłącznego prawa: - Wysiewając materiał niekwalifikowany, nabyty od przypadkowego sprzedawcy na targowisku albo od sąsiada, lub też siejąc materiał z własnego zbioru odmian i/lub gatunków, które nie są dozwolone prawem do odstępstwa rolnego (jest to np. soja i niektóre odmiany łubinu wąskolistnego). Pamiętajmy, aby decydując się na siew materiałem własnym, każdorazowo sprawdzić, czy odmiana, którą chcemy wysiać, jest objęta ochroną wyłącznego prawa, a jeśli tak, to przez którego hodowcę, oraz upewnić się, czy wolno ją wysiewać ze zbioru.

 

Nie daj się złapać w sieci

- Na portalach internetowych znajdujemy wiele ogłoszeń o treści „sprzedam soję, łubin - idealne do siewu, na zazielenienia i na paszę” - dodaje Paweł Kochański. - Takie oferty są przez nas monitorowane i jeśli oferujący nie posiada licencji od hodowcy jest zgłaszany do organów ścigania, a agencja żąda zapłaty odszkodowania dla hodowcy. Rolników, którzy taki materiał kupują przestrzegamy przed jego wysianiem, gdyż to również będzie naruszeniem wyłącznego prawa i za taki siew rolnik zapłaci odszkodowanie dla hodowcy w wysokości do 3-krotności opłaty licencyjnej. 

 

Prezes AN przypomina: - Taki kupiony materiał rolnik może wykorzystać w każdym celu, na paszę, konsumpcję, ale nie do siewu. A zatem: - materiał kwalifikowany zawsze można siać  - materiał z własnego zbioru czasem można siać - materiału nabytego z wymiany sąsiedzkiej, na targu lub od firmy jako paszowy lub jako siewny, ale bez urzędowej etykiety nie wolno siać, gdyż naruszy to wyłączne prawo do odmiany.

 

Można składać wnioski o dopłaty

Mimo wszystko zainteresowanie dopłatami do materiału siewnego wciąż jest duże. Karolina Dziewulska-Siwek, rzecznik prasowy ARR wyjaśnia, że do 22 lutego br. do oddziałów terenowych Agencji Rynku Rolnego wpłynęło ok. 2 tys. wniosków o przyznanie dopłaty do materiału siewnego: - W porównaniu do analogicznego okresu roku ubiegłego liczba składanych wniosków jest niższa o 3,7 tys. Powodem takiego stanu rzeczy może być zmiana przepisów prawa regulujących zasady udzielania dopłat, powodująca, iż wypłata środków finansowych nastąpi dopiero w IV kwartale tego roku. 

 

Ten nabór potrwa do 25 czerwca 2016 r. Dopłatami objęty jest materiał siewny w 100 proc. kwalifikowany, co oznacza, że zgłaszana uprawa powinna w całości być założona z materiału siewnego kategorii elitarny lub kwalifikowany. Do 22 lutego najwięcej wniosków złożono w OT ARR w Bydgoszczy, Poznaniu i Wrocławiu. 

 

Rzeczniczka ARR przypomina, że oryginały faktur są niezbędne do złożenia wniosków. - Wnioskodawcy często popełniają błędy przy podawaniu powierzchni upraw, ilości zużytego materiału siewnego, wnioskują o przyznanie dopłaty jeszcze przed wykonaniem zasiewów/nasadzeń, nie składają poprawnie oświadczenia, np. o otrzymanej pomocy de minimis w rolnictwie bądź nie składają swojego podpisu pod wnioskiem - dodaje pani rzecznik. -  Dlatego też wnioskodawcy powinni zwrócić szczególną uwagę na dokładność przy wpisywaniu danych oraz czytelność wniosków. W celu ułatwienia sporządzenia poprawnego wniosku, ARR przygotowała interaktywny formularz wniosku (aplikacja Elf), który został wyposażony w system podpowiedzi i sprawdzeń ułatwiających jego wypełnienie. Aplikacja jest dostępna na stronie internetowej ARR. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: W czym materiał siewny kwalifikowany jest lepszy od własnego? - Gazeta Pomorska

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki