- Uszkodzone światła przypadkowo zobaczyłam tak jakoś po godzinie jedenastej - mówi nam sprzedawczyni lodów z budki naprzeciwko uszkodzonego sygnalizatora. - natychmiast zadzwoniłam na policję, bo nawet nie wiedziałam gdzie to się powinno od razu zgłosić, i tak już czekamy na naprawę ponad dwie godziny. A tam przecież porozrzucane szkła na chodniku, przewody z prądem sobie wiszą niebezpiecznie i jakoś nikt ze służ nie reaguje.
O godzinie 13:45 sami dzwonimy pod numer alarmowy 112, pod którym zgłasza się nam policja w Ostrowi Mazowieckiej. Dyżurujący policjant informuje nas, że zgłoszenie o uszkodzonym sygnalizatorze otrzymał już dawno i jak na razie nic nie może zrobić bo "..w rejonie energetycznym nikt nie odbiera telefonów". A przewody sobie spokojnie zwisają, obok przechodzą ludzie, samochody bez przerwy jeżdżą.
- Ja momentu zniszczenia tej sygnalizacji nie widziałam - mówi nam pani sprzedająca lody. - Ale można się tylko domyślać, że zrobił to zapewne jakiś kierowca samochodu ciężarowego, które to mają tu na skrzyżowaniu ogromne kłopoty z wykręceniem i już nie raz ocierali się o ten sygnalizator. Pan zobaczy jak on jest powyginany. Na pewno przejechał go jakiś TIR. Ja już kilka razy widziałam, jak ludzie stojący na światłach, przechodnie, musieli szybko cofać się, aby ich jakaś ciężarówka nie przejechała. Tył takiego samochodu bardzo często jedzie po chodniku i to jest tu bardzo niebezpieczne.
Jak dowiedzieliśmy się na ostrowskim Pogotowiu Energetycznym uszkodzony sygnalizator od napięcia wyłączony został tuż przed godziną 14:30. Jego naprawa kosztować będzie zapewne kilkaset złotych, a winowajca zdarzenia pewnie nawet nie poczuł, że cokolwiek uszkodził i nie niepokojony przez nikogo spokojnie pojechał w swoją dalszą podróż. Dorze, że nikomu nic się nie stało.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?