Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uchal, boss wyszkowskiej mafii

Elwira Kosewska, wspóŁpraca Jacek PawŁowski
Sławomir O., pseudonim Uchal - mechanik samochodowy po zawodówce, prosty bandzior, przez osiem lat terroryzował Wyszków i okolice. Uważał się za właściciela miasta. Urósł dzięki zawiązanym w więzieniu znajomościom z hersztami "Wołomina".

Mafioso znad Buga

Sławomir O. zwany Uchalem (l. 45) w styczniu 1996 roku założył zorganizowaną grupę przestępczą o charakterze zbrojnym i kierował nią do kwietnia 2003 roku, tak brzmi suchy zapis z aktu oskarżenia. Ale Uchal rządził w mieście już na początku lat 90. Ostrołęccy policjanci opowiadali dziennikarzowi TO, jak to zatrzymany przez nich Uchal z wielką atencją był traktowany na komendzie w Wyszkowie. Policjanci mówili do niego: "Sławeczku, uspokój się", kiedy on dosłownie szalał i rozbił im lustro na komendzie. A działo się to w roku 1991.
- Od początku do grupy tej należeli: Uchal, Koczis, Leon, Klakier, Baca, Edmund P. i ja - zeznał Marek D. ps. Wacek. - Potem dołączył Chałapa i Buhaj. Nie wiem, czy należał też Sławomir K. ps. Cipa, chyba działał na własną rękę. Przywódcą grupy był zawsze Uchal. Pewnego dnia na posesji Uchala postanowiliśmy, że będziemy zbierać haracze od wyszkowskich przedsiębiorców.
Był taki moment, że Uchalowi podlegali przestępcy na całym północnym Mazowszu, w sumie około stu ludzi. Podporządkował się mu gang łomżyńsko-białostocki, pułtuski i podgrupy wyszkowskie: "samochodziarze" i "małolaty". Ci ostatni specjalizowali się w produkcji narkotyków i handlu nimi. Gangi, tak jak kupcy, opłacali się Uchalowi. Prokuratura szacuje, że tylko w kantorze oskarżonego Bacy gang wyprał około miliona złotych z tych przestępstw. Większą część przestępczych zysków zgarniał Uchal. Bo tylko połowę pieniędzy zatrzymywali ci bandyci, którzy pojawiali się u kupców i przedsiębiorców. Druga trafiła do wspólnej kasy i przeznaczana była m.in. na "koszty działalności grupy" (np. zakup bomb), na pomoc dla aresztowanych itp. Uchal z każdego przestępstwa miał swoją dolę.

"Ostrołęka" też była w "Wyszkowie"

Z Uchalem i gangiem wyszkowskim współpracowli ostrołęccy gangsterzy. W 1999 roku Mariusz P. ps. Gumak, Maciej Ż. ps. Koniu, Maciej B. ps. Maciora oraz nieżyjący Bartłomiej F. ps. Fedek, zaplanowali napad na konwój bankowy w Różanie. Nie chcieli sami napadać na samochód przewożący pieniądze, bo za dobrze ich znała ostrołęcka policja. Postanowili więc przekazać informacje o konwoju gangsterom z Wyszkowa w zamian za połowę łupów z przyszłego napadu.
Grupa uderzeniowa składająca się z żołnierzy mafii wyszkowskiej napadła na konwój pod Różanem w czerwcu 1999 roku. Przestępcy zrabowali 101 tys. zł. Swoim ostrołęckim współpracownikom oddali jednak tylko 25 tys. zł twierdząc, że ukradli tylko 50 tysięcy złotych. Ci jednak z gazet dowiedzieli się, ile tak naprawdę zginęło z konwoju i zażądali od kolegów z Wyszkowa pozostałej kwoty. Zwaśnionych gangsterów godził sam Pershing, czyli nieżyjący Andrzej Kolikowski - herszt mafii pruszkowskiej.
Równolegle z procesem Uchala w Sądzie Okręgowym w Ostrołęce toczy się proces ostrołęckich bandytów. Odpowiadają m.in. za udział w zorganizowanej grupie przestępczej.
- Niewątpliwe jest to, że ci oskarżeni z Ostrołęki mieli kontakty i z Uchalem i z Pershingiem, i wspólnie prowadzili interesy - mówi Tomasz Mierzejewski z Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce. - Potem doszło jeszcze do kilku spotkań i kilku prób napadów, gdzie przestępcy z Wyszkowa umawiali się z przestępcami z Ostrołęki.
W procesie ostrołęckiej odnogi mafii wyszkowskiej z wolnej stopy odpowiadają Koniu i Gumak. Maciora siedzi za kratami, bo ma wyrok za napad na klub "Gigant" w Kadzidle.

Mafia się sypie

Proces wyszkowskiej mafii toczy się w Sądzie Okręgowym w Ostrołęce. Sędzia przewodniczący Wiesław Oryl narzucił procesowi niebywałe tempo. 13 marca odbyła się pierwsza rozprawa, a dwa dni później już kolejna. Sąd chce jak najszybciej przesłuchać oskarżonych, aby potem wysłuchać świadków, w tym świadków koronnych: Wiesława P. ps. Koczis i Waldemara S. ps. Waldo. To oni, dwaj skruszeni bandyci z gangu Uchala, którzy zdecydowali się na współpracę z prokuraturą, złożyli najbardziej obciążające zeznania.
Szesnastu wyszkowskich gangsterów pod wodzą Uchala przez osiem lat napadało, podpalało, kradło i ściągało haracze. Liczba pokrzywdzonych przez nich ludzi i lista popełnionych przestępstw, liczone w setkach, porażają. Aż trudno uwierzyć, że gangsterzy, którzy wyrośli z podwórkowych chuliganów, przez tyle lat bezkarnie terroryzowali Wyszków.
Większość oskarżonych ukończyła szkołę podstawową lub co najwyżej zawodówkę. Nie mają żadnego majątku. Pracowali dorywczo lub wcale. Uchal prowadził dyskotekę, hodował konie, gołębie, psy. Wacek - prowadził gospodarstwo, wynajmował lokale. Chałapa żył z zasiłku, Glaca z renty. Kolczyk bywał ratownikiem, zaopatrzeniowcem. Leon prowadził dwa barki gastronomiczne i gospodarstwo rolne.
Czym tak naprawdę zajmowali się od 1997 do 2003 roku, czyli do chwili aresztowania większości z nich, opowiedział prokurator, odczytując akt oskarżenia, który liczy 271 stron. Lista zarzutów jest bardzo długa a ich ciężar porażający. Najcięższe to udział w zorganizowanej grupie przestępczej o charakterze zbrojnym, zabójstwo, wymuszenia, rozboje, podpalenia.
Podstawowym źródłem utrzymania były dla oskarżonych haracze, których w ciągu kilku lat (1996-2001) wymusili nie mniej niż 411 tys. 750 zł. Kwoty były różne, od 2 do nawet 44 tys. zł, wypłacanych jednorazowo lub w miesięcznych ratach po 100, 300, czasem 500-600 a nawet 1000 złotych.
Płacili wszyscy, od właścicieli małych sklepów, barów, dyskotek, punktów skupu złomu i szrotów, po agencje ochrony. Poszkodowanych jest ponad sto osób. Jedna z nich - właściciel hurtowni wędlin w Wyszkowie - pojawił się na rozprawie i występuje jako oskarżyciel posiłkowy. Będzie domagał się odszkodowania. Ludzie Uchala spalili w 2000 roku jego hurtownię, stracił około 250 tys. zł.
Nieliczni przedsiębiorcy odmawiali płacenia haraczy. Niepokornym gangsterzy grozili. Że pobiją, podpalą, ściągną na nich "Wołomin". Ludzie Uchala zapewniali "ochronę" nawet polskim, bułgarskim i rumuńskim "tirówkom", które stały przy trasach w okolicach Wyszkowa. Źródłem dochodu były także kradzieże samochodów a potem żądanie za ich zwrot tzw. "wykupki". Przestępcy nie wahali się podkładać ładunki wybuchowe pod samochody, domy i firmy swoich ofiar. Bandyci posługiwali się nielegalnie posiadaną bronią. Wśród zarzutów pojawiły się również te dotyczące korumpowania funkcjonariuszy publicznych.
Przesłuchania sąd rozpoczął od Uchala, który jednak niewiele miał do powiedzenia. Nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. Na drugiej rozprawie, w czwartek 16 marca, gangsterzy po raz pierwszy usłyszeli, jak pogrąża ich dawny kompan.
- Tak, przyznaję się do zarzucanych mi czynów - powiedział cicho Marek D., ps. Wacek. - Leczę się w areszcie neurologicznie, ze względu na stan zdrowia nie chcę odpowiadać na pytania i składać wyjaśnień. Wszystko powiedziałem w prokuraturze.
Sędzia odczytał zatem wcześniejsze zeznania: "Haracze i zyski z tirówek były głównym źródłem dochodu grupy wyszkowskiej. Skarbnikiem grupy był Koczis. Po jego aresztowaniu to ja zostałem skarbnikiem i zbierałem haracze. Na przełomie wieków do grupy chcieli przystąpić młodzi. Powiedziałem, że jeśli chcą, to muszą wpłacić tyle, ile myśmy wpłacali. Wpłacali zatem po 3 tys. zł miesięcznie za to, że mogli działać na naszym terenie. Młodzi to: Waldo, Żaba, Kembryl, Ćpunek. Oni handlowali narkotykami. Zbierali też haracze. Być może robili interesy na boku, ale jeśli tak, musieli to robić w ukryciu przed Uchalem, bo by chciał z tego pieniądze. Uchal sam nie zbierał haraczy, ale brał swoją działkę. Leon »haraczował« zakład stolarski Adama M., razem z Droselem »haraczowali« właścicielkę hurtowni materiałów budowlanych przy Białostockiej. Chałapa »haraczował« kawiarnię Emilki P. Ja namawiałem Ireneusza Ż., żeby płacił i zgodził się. Podobną rozmowę przeprowadziliśmy ja i Koczis z Januszem Ś. i też się zgodził. Płacił haracz dość krótko - rok, może dwa po około 500 zł miesięcznie. Bożena W. zgłosiła się do mnie o pomoc, bo były awantury w jej barze »Rybka«. Powiedziała, że może płacić za ochronę. Odbierałem od niej po 200-300 zł miesięcznie. Bogusław Z. zapytał mnie raz, czy znam kogoś, kto umie odbierać długi, bo jego wspólnik był mu winien dług i nie chciał oddać. Skontaktowałem go z Koczisem a w zamian za pomoc w odzyskaniu długu Z. zgodził się płacić nam haracz po 300 USD miesięcznie. Ja odbierałem haracz od Mirosława W. Sam go namawiałem i odbierałem po 2 tys. zł miesięcznie, potem już Glaca odbierał. Pieniądze szły do wspólnej kasy grupy, a ja je dzieliłem raz na kwartał. Gdy Uchal poszedł siedzieć, to w grupie zaczęły się niesnaski. Była strzelanina na plaży, zastrzelony został Miękki. Z grupy odszedł Klakier. Buhaj zbierał haracze. Ja ze wszystkimi byłem w zgodzie…"
Wacek zakończył zeznania prośbą o wydanie wyroku skazującego i wnioskiem o dobrowolne poddanie się karze. O dobrowolne poddanie się karze wnioskowało oprócz Wacka jeszcze pięciu oskarżonych. Sąd rozpatrzy wnioski oskarżonych na kolejnej rozprawie.

Z aktu oskarżenia

- Styczeń-wrzesień 1996. Groźbami spalenia sklepu i nasłania mafii wołomińskiej Kolczyk domaga się haraczu od właścicieli sklepu meblowego w Wyszkowie.
- Październik 1996. Uchal z Leonem podpalają kemping w Starej Wsi. Robią to na zlecenie przedsiębiorcy ze Złotego Jabłka, dla którego kemping był konkurencją.
- Październik 1996. Przemocą wymuszają od kobiety z Płatkowa 7 tys. zł. Pobili ją tak mocno drewnianym kijem, że kobieta zmarła.
- 1996-2000. Kolczyk, Chałapa i Uchal zmuszają do płacenia po 100 zł miesięcznie haraczu właściciela zakładu fotograficznego w Wyszkowie. Gdy początkowo nie zapłacił, wybito mu szyby w zakładzie. To jednak nie ustrzegło go od włamania. Stracił sprzęt wart ok. 15 tys. zł. Policja nie znalazła sprawców. Zgłosili się sami, zaproponowali zwrot aparatów za 2 tys. zł. Przystał na to. W sumie wymusili od niego 4 tys. zł.
- Styczeń 1997. Uchal, Leon, Klakier żądają 20 tys. zł od Sławomira T. za zwrot skradzionego mercedesa.
- Luty 1997. 32 tys. zł za skradzionego mercedesa płaci Uchalowi, Koczisowi i Klakierowi Roman K. Przestępcy żądali od niego 15 tys. USD. Jesienią 1998 roku Uchal i Leon podżegają Mirosława S. ps. Zając do podpalenia samochodu w Ostrowi Maz. Zając podkłada materiał wybuchowy i detonuje go.
- 1997-2000. Policjant Emil B. przyjmuje od Wacka kilkakrotnie po 500-700 zł łapówki za informacje.
- 1997-2001. Uchal, Klakier, Chałapa i Koczis siłą zmuszają właściciela dyskoteki "Nevada" w Nurze do płacenia haraczu.
- 1997-2001. Po 1500 zł miesięcznie haraczu płaci Uchalowi, Chałapie i Klakierowi właściciel dyskoteki w Gołyminie.
- 1997, 2001. Leon kilkukrotnie przekupuje warszawskiego ławnika sądowego Mieczysława B. Spotykają się w barze koło Serocka. Mężczyzna bierze minimum 6 tys. zł.
- 1997 - maj 2003. "Ochronę" ludzie Uchala zapewniali nawet polskim, bułgarskim i rumuńskim "tirówkom", które stały przy trasach w okolicach Wyszkowa. Co miesiąc brali za to po 2 tys. USD od Szarika, 1 tys. 500 zł od Zdzisława K. i 3 tys. zł od Tomasza Sz.
- 1998 - luty 2001. Za przekazywanie informacji o działaniach policji Uchal i Koczis wręczają minimum 20 tys. zł łapówki emerytowanemu policjantowi Kazimierzowi L. W czerwcu 2005 roku L. zasiadł obok byłego komendanta policji w Wyszkowie Andrzeja Sz. na ławie oskarżonych pod zarzutem przyjęcia łapówki. Dobrowolnie poddał się karze.
- Jesień 1998. Podpalenie dyskoteki w Strachówce na zlecenie konkurencji.
- Maj 1999. Usiłują zmusić do płacenia 500 zł haraczu Wojciecha Ch., podpalając budynek jego hurtowni w Wyszkowie. Pokrzywdzony odmawia płacenia.
- 1999. Leon podżega do podpalenia sklepów GS SCh w Wyszkowie i Jadowie.
- W 1999 roku na celowniku Uchala i jego ludzi znaleźli się właściciele firm transportowych w Wyszkowie. Aby zmusić ich do płacenia haraczy, Wacek, Kolczyk i inni podpalili autobusy.
- 1999-2000. Chałapa próbuje wymusić 40 tys. dolarów haraczu od przedsiębiorcy pogrzebowego w Wyszkowie, poszkodowany odmawia i informuje policję.
- 1999-2001. Zmuszony przemocą i groźbą podpalenia haracz płaci właściciel dyskoteki w Wyszkowie, po 4 tys. zł miesięcznie.
- Przełom stycznia i lutego 2001. Uchal daje zlecenie i pieniądze na zakup materiałów wybuchowych i podłożenie ich pod dom Wojciecha Ch. przy ul. Wąskiej w Wyszkowie. Bombę znajdują przypadkowi przechodnie - Patryk i Andrzej Ch., syn i ojciec, ładunek eksploduje, ale nikomu nic się nie stało.

Listopad 2003. 200 funkcjonariuszy, głównie z CBŚ, w kilka godzin zatrzymało oskarżonych. O gangu opowiedzieli ludziom z Centralnego Biura Śledczego świadkowie koronni: skarbnik gangu Wiesław P. Koczis i Waldemar S. Waldo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki