To w tym domu doszło do ponurej zbrodni
(fot. Fot. archiwum)
31 marca mieszkańcami ul. Cmentarnej w Makowie wstrząsnęła wiadomość o śmierci 71-letniego Lucjana Kierzkowskiego. Tego dnia rano znalazł go w kałuży krwi przed domem Marek Kluczek, sąsiad i krewny. Badania wykazały, że starszy człowiek leżał tak od dwóch dni. Zamordowany został w nocy z piątku na sobotę, 29 marca.
Przy znaleziono siekierę, kuchenny tasak, nóż, motykę, kij. Narzędzia zbrodni.
Podczas rozprawy biegły Piotr Radomski stwierdził, że w ciągu swojej kilkunastoletniej pracy nie widział tak bestialsko zmaltretowanego ciała. Zabójcy zadali ofierze 131 ran tłuczonych i kłutych. Mordowali starszego człowieka ze szczególnym okrucieństwem.
Oskarżeni w 2003 roku byli skazani za ciężkie pobicie. Odsiedzieli kilkuletnie wyroki. Ledwie wyszli z więzienia, zabili.
- Sąd uznał, że są to groźni dla społeczeństwa recydywiści, dlatego orzekł karę dożywocia - powiedział nam sędzia Jerzy Pałka, przewodniczący pięcioosobowego składu sędziowskiego.
Oskarżeni przed sądem nie przyznali się do winy. Wyrok jest nieprawomocny.
Lucjan Kierzkowski był emerytowanym księgowym. Bardzo dobrym księgowym i bardzo pracowitym gospodarzem. Mieszkał samotnie w małym domku przy ul. Cmentarnej. Nie wadził nikomu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?