Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To ofiary mordu sądowego z 1946 roku. Szukamy ich rodzin

Piotr Ossowski
Szczątki pięciu mężczyzn ekshumowano w lesie pod Łodziskami. To, niemal na pewno, ofiary mordu sądowego z marca 1946 roku - żołnierze, lub członkowie, niepodległościowego podziemia antykomunistycznego. Niemal na pewno znamy ich nazwiska: Władysław Prusaczyk (syn Adama), Bolesław Gnoza (syn Bolesława), Bronisław Lis (syn Stanisława), Dominik Trzciński i Lucjan Trzciński (obaj synowie Walentego).

Ofiary Niemców to nie były

Skąd to „niemal na pewno?”

- Teraz najważniejsze to odnalezienie członków rodzin tych osób i porównanie ich materiału genetycznego. Pozwoli to na ustalenie czy to rzeczywiście osoby, o których myślimy. Ale najważniejsze, że wtedy, ze stuprocentową pewnością, będziemy im mogli urządzić godny pochówek w poświęconej ziemi, a na grobach, po 70 latach, pojawią się ich nazwiska. Ich potomkowie będą w końcu wiedzieć, gdzie spoczywają ich bliscy - mówi Jacek Karczewski, dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych.
Być może wtedy dopiero także poznamy ich historię. Dziś wiemy niewiele...

To właśnie Jacek Karczewski doprowadził do ubiegłotygodniowej ekshumacji szczątków spoczywających w leśnej mogile pod Łodziskami. Nie jest to miejsce nieznane, od lat opiekował się nim jeden człowiek.

- Najpierw miejsce to upamiętniono krzyżem na drzewie, potem metalowym krzyżem, następnie teren ogrodzony. Wreszcie, dzięki staraniom tego pana gmina zrobiła ogrodzenie. Niestety, nie chcąc chyba badać głębiej historii tego miejsca, postawiła tablicę że to ofiary zbrodni niemieckich - mówi Jacek Karczewski.

Ów człowiek, mieszkaniec niedalekiej wsi, był świadkiem dokonania tu egzekucji w 1946 roku. Ani on jednak, ani nikt inny, do niedawna nie wiedział, kto może spoczywać w grobie. Zdał jednak relację z tego co nosił w pamięci przez 70 lat.

Rozstrzelali i zakopali w lesie

- Z jego relacji wynika, że będąc młodym chłopcem, około 10-letnim, wybrał się z ojcem do lasu po drzewo - relacjonuje Jacek Karczewski. - W pewnej chwili zauważyli ciężarówkę, która nadjechała od strony Ostrołęki. Byli na niej ludzie w mundurach. Świadkowie schowali się w tym momencie w krzakach. Widzieli jak ludzie w mundurach prowadzili czterech innych mężczyzn. Ci wykopali dół, jak się potem okazało, własny grób. Rozległy się strzały, najpierw pojedyncze, z pistoletu, potem serie z karabinu maszynowego. Świadek tego zdarzenia relacjonował też, że kiedy wrócili z ojcem na to miejsce po pewnym czasie, widać było jeszcze wystającą spod ziemi nogę. Zasypali mogiłę.

Szczątki pięciu młodych mężczyzn

Ta relacja znana była Karczewskiemu od dawna. Ekshumacji jednak nie dokonywano, bo po prostu nie bardzo było wiadomo, kogo szukać w tym grobie. Jednocześnie trwały kwerendy w archiwach...

- Odkryliśmy pięć szczątków ludzkich, byli to mężczyźni w wieku od mniej więcej 18 do 30 lat. Ciała były bezładnie wrzucone do grobu o wymiarach 3 metry na półtora. Jedna z ofiar miała skrępowane z tyłu ręce. W grobie znaleźliśmy też łuski i naboje, przedmiotów praktycznie żadnych, poza kilkoma guzikami i złamanym grzebieniem - mówił nam w ubiegłym tygodniu, nad rozkopaną mogiłą w lesie koło Łodzisk Wojciech Łuczak, prezes Fundacji Niezłomni.

Wolontariusze fundacji, w tym archeologowie i antropolog, przez kilka dni odkrywali pieczołowicie leśną mogiłę.

- Ze wszystkich szczątków pobraliśmy materiał genetyczny, teraz mamy nadzieję dokonać identyfikacji, o ile oczywiście zgłoszą się do nas rodziny tych osób - dodaje Łuczak.

Co o nich wiemy? Niestety, niewiele.

- Zakładamy, z dużą dozą prawdopodobieństwa, ale jednak bez pewności, póki nie potwierdzą tego badania genetyczne, że to pięć osób rozstrzelanych na początku marca 1946 roku - mówi Jacek Karczewski. - Znamy ich nazwiska i imiona ojców, wiemy że zostali skazani na śmierć przez działający w Ostrołęce sąd doraźny. Mamy potwierdzenie z innego źródła, że ofiary tych sądów zostały rozstrzelane właśnie w lesie koło Łodzisk. Przypuszczamy, że dwie osoby pochodziły z Turośli - samej miejscowości, albo okolic.

Dać im nazwiska, poznać ich losy

Nie wiadomo też czy byli żołnierzami jakiejś organizacji niepodległościowej, a jeśli tak - to jakiej. Być może jedynie współpracowali lub pomagali partyzantom - to też wystarczyło do skazania i rozstrzelania przez władzę komunistyczną.
Co ciekawe, na to, że odkryte w mogile koło Łodzisk szczątki to ofiary sądu doraźnego z początku marca 1946 roku, wskazuje nawet... niezgodność z relacją naocznego świadka, który widział czterech skazańców. To nie zgadzało się z potwierdzoną informacją o wyrokach i rozstrzelaniu pięciu osób w lesie koło Łodzisk. Teraz wiadomo, że świadek po prostu nie zauważył jednej osoby.

- Miejmy nadzieję, że uda się odszukać członków rodzin tych osób i ostatecznie potwierdzić ich tożsamość - mówi Jacek Karczewski. - Być może stanie się tak za pośrednictwem także waszego pisma. Jeśli ktoś ma informacje dotyczące tych osób, być może sam jest potomkiem lub krewnym, prosimy o kontakt.

Można to zrobić przez Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce, fundację „Niezłomni” (z infolinią 886 886 440) lub naszą redakcję.

Spoczną w poświęconej ziemi

Ekshumacja w Łodziskach zakończona, miejmy nadzieję, identyfikacją ofiar, to pierwszy taki przypadek w naszym regionie. Wiadomo już, że wydobyte z mogiły szczątki nie wrócą już w to samo miejsce. Zostaną - zidentyfikowane czy nie - pochowane w grobie na cmentarzu parafialnym w Ostrołęce. Kiedy - tego na razie nie uzgodniono. Oczywiście o ile innej woli nie wyrażą rodziny ofiar - w przypadku identyfikacji zwłok.

Do sprawy będziemy wracać i informować czy udało się potwierdzić tożsamość ofiar i poznać więcej szczegółów i okoliczności ich tragicznej historii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki