Maków wciąż żyje wybuchem bomby, do którego doszło o świcie w Bożego Ciała.
Ciężko ranny został mieszkaniec bloku przy ul. Witosa. Ludzie nie rozumieją, dlaczego tak się stało, dlaczego dotknęło to Tadeusza S., na którego samochodzie ktoś położył wybuchowy ładunek. Wciąż snują domysły…W niedzielę, podczas Dni Makowa po stadionie krążyła wieść, że policja ujęła jakiegoś młodego piromana-maniaka. Nic z tego, nikogo nie ujęto. Nie ma nawet konkretnych poszlak.
- Sprawa jest bardzo trudna - mówi zastępca komendanta policji, Paweł Reszko. - Nie ma bowiem wyraźnego motywu.
- Dzisiaj do ekspertyzy zostały zawiezione szczątki ładunku wybuchowego - informuje Robert Olkowski, naczelnik sekcji kryminalnej KPP w Makowie. - Ustalenie rodzaju ładunku być może wskaże jakieś poszlaki.
Przy okazji wybuchu z 11 czerwca powróciła sprawa z kwietnia ubiegłego roku, kiedy to przy tej samej ulicy, pod sklepikiem spożywczym obok szpitala także wybuchła bomba. Policja w kilka miesięcy później zamknęła postępowanie, przekazując sprawę do żandarmerii wojskowej, bo ładunek zidentyfikowano jako broń wojskowego pochodzenia.
- Nie ma w tej chwili żadnych podstaw, by wiązać oba wybuchy - poza tą sama ulicą - jednak musimy weryfikować różne wersje zdarzeń, więc nie wykluczamy ewentualnego związku - mówi Robert Olkowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?