Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To miał być dowcip! Kolega dosypał uczniowi żrącej substancji do coli

(mb)
Grzegorza bezmyślnie okaleczył  kolega z klasy
Grzegorza bezmyślnie okaleczył kolega z klasy fot. M. Bubrzycki
Chłopaka uratowano, ale wymaga stałej opieki i nie chodzi do szkoły. Wkrótce rozpocznie się proces "dowcipnisia".

Grzegorz Cierepski jest uczniem Zespołu Szkół nr 2 w Ostrowi Mazowieckiej. Chce być cukiernikiem.

W pierwszej klasie przez dwa dni w tygodniu miał praktyki w ostrowskiej ciastkarni. We wtorek 19 kwietnia miał praktyki z dwoma kolegami.

- Wziąłem wtedy z domu litrową butelkę coli - wspomina Grzegorz. - Przed rozpoczęciem praktyki wypiliśmy z kolegami po parę łyków. Zostawiłem butelkę w szafce. Ja poszedłem na salę produkcyjną, gdzie szykowałem produkty na ciasta. Koledzy byli w innym pomieszczeniu. Po pewnym czasie wróciłem do szatni. Nikogo tam nie było. Otworzyłem szafkę, wyjąłem butelkę, odkręciłem nakrętkę i wypiłem dwa - trzy łyki. Od razu poczułem potężny ból w przełyku. Rzuciłem butelkę na podłogę, zacząłem płukać usta wodą. Na podłodze w miejscu, gdzie wylało się to, co było w butelce, wypaliły się płytki…

Krzyk usłyszała współwłaścicielka zakładu. Uruchomiła samochód i szybko zawiozła Grzegorza do szpitala. Tam dostał silne leki przeciwbólowe, skłoniono go także do wymiotów. Dosłownie kilkadziesiąt minut później wylądował śmigłowiec, który zabrał go do warszawskiego szpitala przy Płockiej.

17-letni Arkadiusz C. - kolega Grzegorza z klasy przyznał się do "głupiego dowcipu". To on - wykorzystując fakt, że w szatni nikogo nie było - dosypał koledze do coli granulek preparatu Kret, służącego do przepychania rur kanalizacyjnych. Opakowanie Kreta stało w tym samym pomieszczeniu. Stężenie żrącej trucizny musiało być silne, bo w butelce było niewiele coli.

- Dowiedziałem się o tym po paru dniach - wspomina Grzegorz. - Nie mogłem uwierzyć, że on coś takiego zrobił. Uważałem go za dobrego kolegę. Nigdy mu nic złego nie zrobiłem.

Lekarze mówią, że po długim leczeniu w szpitalu Grzegorza czeka operacja rekonstrukcji przełyku. To trudny zabieg. Aby przełyk mógł w miarę normalnie pracować, trzeba przeszczepić tam tkanki pobrane z żołądka. Kiedy to jednak nastąpi, nie wiadomo.

Życie Grzegorza po tym wypadku bardzo się zmieniło. Wcześniej był zwyczajnym chłopakiem, który lubił wyjść gdzieś z kolegami albo pograć w piłkę na boisku. Teraz przeważnie siedzi w domu. Rurka w brzuchu, przez którą wprost do żołądka wtłacza sobie zmiksowane jedzenie, utrudnia normalne funkcjonowanie. Jest zdany na opiekę rodziców i braci. Schudł kilkanaście kilogramów.

- Nie ma mowy, żeby w takim stanie poszedł do szkoły - mówi matka Grzegorza. - Zwłaszcza, że jest tam Arek, a syn ma do niego straszny żal.

Z pomocą dyrektorki szkoły udało się załatwić promocję chłopaka do drugiej klasy, nie wiadomo jednak, co będzie dalej.

- Bardzo współczuję Grzegorzowi i jego rodzinie i robię wszystko, żeby chłopak ukończył szkołę - wyjaśnia Teresa Zienkiewicz, dyrektorka Zespołu Szkół nr 2 w Ostrowi.

Rodzina Grzegorza żyje w trudnych warunkach materialnych. Mieszkają w Brudkach Nowych, ojciec pracuje w niewielkim gospodarstwie, a matka ma rentę chorobową.

- Po tym wypadku zainteresował się nami ośrodek pomocy społecznej z Wąsewa - mówi Anna Cierepska.

Jak nas poinformowano w GOPS w Wąsewie, rodzina Cierepskich otrzymywała najpierw zasiłek okresowy, a potem - kiedy Grzegorz otrzymał orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności - otrzymał świadczenie pielęgnacyjne i zasiłek pielęgnacyjny.
Do dziś nie otrzymali jednak żadnego odszkodowania.

Jest jednak pewna szansa na odszkodowanie z ubezpieczenia szkolnego oraz w ramach świadczeń ZUS (Grzegorz ma umowę o pracę z ciastkarnią, gdzie miał praktyki).

Arkadiusz C. jest nadal uczniem, obecnie chodzi do drugiej klasy. W ciastkarni, gdzie odbywa praktyki, przeniesiono go na nocną zmianę, żeby nie miał kontaktu z kolegami.
Wkrótce stanie przed sądem. Oskarżony jest o to, że umyślnie spowodował ciężkie obrażenia ciała Grzegorza.

Więcej przeczytasz o tym w najnowszym papierowym wydaniu TO.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki