Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To jakaś paranoja!

mb
Adam Rykowski (imię i nazwisko zmienione) to mężczyzna po sześćdziesiątce. Po powtórnym ożenku wciąż spotykają go niepowodzenia.

Do Ostrowi Rykowski przeprowadził się kilkanaście lat temu, po ślubie z Ireną - młodszą o 10 lat rozwódką. Wcześniej mieszkał na wsi. Gdy umierała pierwsza żona, Adam miał pięćdziesiąt lat.
- Wydawało mi się, że mogę sobie jeszcze od nowa ułożyć życie - mówi.
Z początku było nie najgorzej. Irena mieszkała z dziećmi w przybudówce do chlewni. Postanowili pobudować nowy dom.
- Budowa trwała dość krótko, skończyliśmy ją w 1995 roku - mówi Adam i pokazuje kolorowe zdjęcie piętrówki, a zaraz potem zdjęcie baraczku, w którym jego druga żona mieszkała wcześniej.
Od paru lat nie ma tam wstępu, mimo że włożył w tę budowę mnóstwo czasu, sił i pieniędzy. Jak mówi, kłopoty zaczęły się pod koniec budowy. Roboty wykończeniowe są kosztowne, zabrakło im pieniędzy. Pomyśleli o kredycie, ale przestraszyli się bankowych odsetek. Od ładnych paru lat za granicą przebywa syn Adama Rykowskiego.
- Nie ma problemu, tato - powiedział ojcu i pożyczył im na budowę 3000 dolarów, choć prosili o 2000.
Wprowadzili się do nowego domu.
- Żona z początku mówiła, że sprzeda kawał pola i oddamy synowi dług, ale zaraz przestała o tym mówić - wspomina Adam Rykowski.
Potem dowiedział się, że działkę z domem żona przepisała notarialnie na syna.
- Żona nosi przecież moje nazwisko, ale pani notariusz nawet nie spytała jej, dlaczego zostałem pominięty w tym przekazaniu - w głosie Adama czai się żal.
Po tym przepisaniu Rykowski. pozostał w przybudówce do chlewni, gdzie z elektroniki miał tylko radio.
- W radiu była transmisja z pobytu papieża w Drohiczynie, chciałem zobaczyć to w telewizji - wspomina Adam Rykowski. - Niestety, nie wpuścili mnie do domu, a żona wylała na mnie wrzątek.
Za poparzenie męża Irena Rykowska skazana została na rok pozbawienia wolności z zawieszeniem na trzy lata. Wkrótce po tej scysji Adam wyprowadził się do drewnianej chaty w centrum miasta, którą kupił dla siebie mieszkający za granicą syn.
We wrześniu 2003 roku Adam Rykowski postanowił upomnieć się o 3000 dolarów, które powinni oddać synowi. Poszedł do żony.
- Brama była zamknięta - mówi. - Najpierw wyszła żona. Potem wyskoczył jej syn i bez powodu zaczął mnie bić i kopać. Żona przyglądała się temu.
Sprawa pobicia trafiła do sądu grodzkiego.
- Wzięła najlepszego adwokata, który ma opinię, że wszystkie sprawy wygrywa - mówi Adam Rykowski. - Było kilka rozpraw i w końcu uniewinnili jej syna. Jakby tego było mało, sąd nakazał mi zwrócić żonie 360 zł, czyli koszty wynajęcia adwokata. Czy to sprawiedliwe?
Adam powinien złożyć odwołanie od tego orzeczenia sądu:
- Nie zrobiłem tego, bo zaraz po wyroku żona przyszła do mnie i powiedziała, że może ze mną zamieszkać. Jak minęło te 14 dni, ona wyprowadziła się. Wtedy zrozumiałem, że tylko o to jej chodziło, żebym nie odwołał się.
Niedługo potem żona przysłała mu pismo, żeby zwrócił jej 360 zł, które wydała na adwokata. On napisał odręcznie na otrzymanym piśmie, żeby przyszła po te pieniądze wraz z synem, to wtedy jej odda pieniądze, po czym odesłał pismo żonie. Ona oddała sprawę do komornika, który zażądał kwoty o prawie 200 zł wyższej, bo powiększonej o koszty.
- Jestem bezradny - mówi Rykowski. - Będę musiał pewnie spłacać te pieniądze z tej mojej lichej renty. Gdy komuś o tym opowiadam, to mówią, że to jakaś paranoja. Nie dość, że zostałem pobity, to jeszcze muszę zwracać sprawcy koszty wynajęcia adwokata. To naprawdę jakaś paranoja!
Dotychczasowy bilans powtórnego ożenku jest dla Adama. zdecydowanie negatywny. Gdyby mógł cofnąć czas, na pewno nie żeniłby się.

Powinien skorzystać z apelacji

- Czy w razie uniewinnienia podejrzanego o pobicie osoba poszkodowana powinna być obciążana kosztami wynajęcia przez podejrzanego adwokata?
- Jeśli to była sprawa prywatno-skargowa, to w razie uniewinnienia oskarżyciel obciążany jest kosztami postępowania - odpowiada sędzia Jerzy Pałka, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Ostrołęce. - To wynika z przepisów kodeksu postępowania karnego i z rozporządzenia o opłatach. Inaczej byłoby, gdyby oskarżycielem był prokurator. Wówczas w razie uniewinnienia kosztami postępowania obciąża się skarb państwa. Szkoda, że czytelnik nie skorzystał z prawa do apelacji. Sąd drugiej instancji mógłby odstąpić od obciążania go tymi kosztami, jeśli uznałby jego argumenty. Także sąd grodzki mógłby go nie obciążać kosztami, ale tylko wtedy, gdyby jeszcze przed ogłoszeniem wyroku zwrócił się z tym do sądu i uzasadnił to. W obecnej sytuacji czytelnikowi nie pozostaje nic innego, jak spłacić zasądzone koszty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki