Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To dobry szpital

Jarosław Sender
Lepsze warunki dla pacjentów, zysk na koncie, pracownicy usatysfakcjonowani. Dyrektor Andrzej Sawoni mówi, że…

Dużo szpitali w Polsce ma zyski?

- Tego nie wiem. Jednak nie tylko zysk ma znaczenie przy ocenie stabilności finansowej szpitala. Ważne jest także zadłużenie i przepływy finansowe. My zadłużenia nie mamy, a wszystkie należności regulowane są w terminie.

Szpital w Ostrowi za ubiegły rok ma 1,2 mln zł zysku. Na pewno większość szpitali zysku nie ma…

- W ubiegłym roku szpitale miały wyjątkowo duże przychody, bo korzystniejsze były kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia, więc generalnie ich kondycja była lepsza. Myślę też, że dyrekcje niektórych szpitali mają swoje powody, żeby zysków nie osiągać. Warto też podkreślić, że szpitale nie są typowymi firmami, dla których najważniejszą sprawą jest osiągnięcie zysku. Szpitale mają specyficzny status. Działają przede wszystkim w oparciu o ustawę o zakładach opieki zdrowotnej, a nie tylko na podstawie kodeksu handlowego. Mają dotacje, korzystają z różnych form pomocy. W typowo rynkowych przedsiębiorstwach wygląda to inaczej.

Co decyduje o tym, że część szpitali powiatowych ma się dobrze pod względem ekonomicznym, a inne ledwie egzystują?

- Mogę mówić o naszym szpitalu. Jesteśmy szpitalem działającym na terenie o optymalnej liczbie ludzi, do których kierujemy nasze świadczenia (ok. 100 tys. osób - przyp. red.). U nas są dobre proporcje między przychodami a kosztami. Są stosunkowo wysokie przychody, jak na szpital tej wielkości, a z drugiej strony koszty takie, że pozwalają na normalne funkcjonowanie. Przyczyną naszego sukcesu ekonomicznego jest wzrost wydajności pracy. W ostatnim roku tylko nieznacznie zwiększyliśmy zatrudnienie, przyjmując tylko nowe sekretarki i sanitariuszy. Odciążają oni lekarzy i pielęgniarki, którzy mają teraz więcej czasu na wykonywanie swoich podstawowych obowiązków.

Czy szpital w Ostrowi jest dobrym szpitalem?

- Tak. Dla nas najważniejszą jest pierwsza zasada medycyny: "Primum non nocere" czyli "Po pierwsze nie szkodzić". W ostatnich latach gruntownie wyremontowaliśmy szpital. Zrobiliśmy wiele dla bezpieczeństwa pacjentów. Teraz w szpitalu nie można zapalić papierosa, bo od razu włącza się nowoczesny system przeciwpożarowy. Przywiązujemy dużą wagę do rzetelnej rejestracji zakażeń szpitalnych, dzięki czemu łatwiej jest im zapobiegać. Mamy także dobry personel. Ordynatorzy i oddziałowe wyłonieni zostali w konkursach. W moim przekonaniu, o wizerunku szpitala decydują jednak przede wszystkim pielęgniarki. Dlatego zadbaliśmy o ich szkolenia i podwyższyliśmy im płace. Obecnie są jednymi z najwyższych na Mazowszu.

Nie kryje Pan zadowolenia z wy¬ników badań satysfakcji pracowników. Co z nich wynika?

- Ostatnio przeprowadziliśmy takie anonimowe badania. Były różne pytania i w 5-punktowej skali ocen satysfakcji wyszło średnio 4. To daje powody do zadowolenia.

Czy podobnie bada się zadowolenie pacjentów?

- Jako jeden z 70 szpitali w Polsce, co roku, w ramach międzynarodowego systemu PATH, badamy odczucia naszych pacjentów. Przystą¬piliśmy do systemu dobrowolnie. Uczestniczymy w tych badaniach od 6-7 lat, wypadamy w nich dobrze.

A czy występuje u was zjawisko dawania łapówek i prezentów personelowi?

- Jestem przekonany, że nie ma przypadków, że lekarz czy pielęgniarka uzależnia wykonanie jakiegoś badania czy innej czynności od wręczenia jej pieniędzy. Występuje na pewno zjawisko odwdzięczania się pacjentów, którym w końcu lekarze i pielęgniarki ratują życie i jeżeli są to drobne prezenty, kwiaty, słodycze, nawet przysłowiowy koniak, których wartość jest umiarkowana, to nie robiłbym problemu. Przez 30 lat jestem praktykującym lekarzem i wiem, że często trudno jest odmówić prezentu od wdzięcznego pacjenta tak, aby go nie urazić. Staramy się jednak trzymać rękę na pulsie. Od lat jest u nas rzecznik praw pacjenta, a od niedawna działa także komisja etyczna, do której każdy pacjent może zgłaszać przypadki nagannego zachowania personelu, przede wszystkim te o charakterze korupcyjnym. Na razie nie było takich zgłoszeń.

Mijają dwa lata, odkąd jest Pan dyrektorem. Co Panu najbardziej przeszkadzało i przeszkadza w pracy?

- Myślę, że ustawa o zakładach opieki zdrowotnej, a zwłaszcza niektóre przepisy w niej zawarte. Na przykład ten, że nie możemy samodzielnie zaciągać kredytu. Zdolność kredytowa szpitala jest duża, ale każdy wniosek o kredyt musi być wpierw zaopiniowany i poręczony przez Radę Powiatu, choć przychody roczne szpitala (ponad 50 mln zł) są niemal takie same jak dochody budżetu powiatu. Spotykam się w takich sprawach z życzliwością starosty, zarządu powiatu i radnych, ale jednak wiąże się to z problemami. Nie mogę też zawierać umów na dłużej niż 3 lata. To tylko przykłady. Dyrektor normalnego przedsiębiorstwa nie ma takich utrudnień. Nie jestem jednak także zwolennikiem całkowitego urynkowienia szpitali i oparcia ich działalności tylko o kodeks handlowy, bo na tym straci na pewno pacjent. Jestem za tym, aby nad szpitalami państwo sprawowało jakiś nadzór. Mam nadzieję, że wcześniej czy później powstanie w Polsce racjonalna sieć szpitali, działających w oparciu o sensowne zasady.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki