Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogrzeb Arkadiusza Gołasia. Sportowiec został pochowany na ostrołęckim cmentarzu 22.09.2005

Cezary Brzózy
Koszulka z numerem 16 powędrowała do grobu
Koszulka z numerem 16 powędrowała do grobu
Kibice w pożegnalnym geście unieśli do góry klubowe szaliki. Trumna otulona koszulką z numerem "16" powędrowała do grobu. "Arek Gołaś" - skandowali fani siatkówki. Krzyczeli tak, jak czynili to dotychczas na wielu meczach swojego idola.

Jedynego ostrołęckiego olimpijczyka, 24-letniego siatkarza, Arkadiusza Gołasia pożegnały tysiące ludzi. To był pogrzeb jakiego od lat Ostrołęka nie widziała.

Pogrzeb Arkadiusza Gołasia w Ostrołęce, 22.09.2005. Zdjęcia, cz. 1

Arek zginął 16 września 2005 r. na autostradzie A2 w Griffen koło Klagenfurtu. W Austrii księga jego życia zamknęła się. Do swojej ojczyzny śp. Arkadiusz Gołaś wrócił we wtorek.

Pierwsza żegnała go Częstochowa

- Było około czterech tysięcy osób. Wrażenie było niesamowite. Nawet nie przypuszczałam, że tak kogoś można żegnać. Jak zobaczyłam jego przyjaciół z boiska niosących trumnę... Chłopaki po dwa metry i wszyscy płakali jak dzieci… Dla nas wszystkich to wielka strata. Bardzo współczujemy rodzinie - mówi Monika Muszyńska, która z bratem Łukaszem przyjechała do Ostrołęki, by towarzyszyć Arkowi po raz ostatni. Monika i 200 innych mieszkańców Częstochowy uznało, że 22 września nie może być nic ważniejszego niż udział w pogrzebie Arka w Ostrołęce.

Łzy jak paciorki różańca

Dzień przed pogrzebem najbliższa rodzina i przyjaciele Arka spotkali się w kaplicy domu pogrzebowego przy ul. Kujawskiej na wspólnej modlitwie. Kolejne tajemnice różańcowe rodzina odmawiała łamiącym się od łez głosem. Oczy pełne łez mieli wszyscy.

- Boże, dlaczego zabrałeś nam naszego Arka? To pytanie brzmi w naszych głowach od piątku, gdy dostaliśmy tragiczną informację z dalekiego kraju - pytali rodzicie i w smutku sami sobie odpowiadali: - Bóg tak chciał.

Podobne pytanie zadawało i nadal zadaje, sobie wiele osób: - Tyle chodzi byle jakich ludzi po tym świecie a on musiał odejść? - pytali, nie oczekując odpowiedzi sąsiedzi z osiedla Centrum, gdzie mieszkają państwo Gołasiowie i gdzie wychowywał się Arek.

Towarzysze ostatniej podróży

Ostatni dzień lata w Ostrołęce był dniem pożegnań, wspomnień, łez i modlitw.
- Wieczny odpoczynek racz Mu dać Panie - szeptały tysiące ust w czasie ostatniej, trwającej kilka godzin, podróży Arka. Kościelne dzwony zaczęły nawoływać wiernych do modlitwy o godz. 14.30. Nawoływanie było jednak niepotrzebne. Już w południe na placu przed kościołem na osiedlu Centrum zaczęło robić się tłoczno. Czekali bliscy Arka, sąsiedzi rodziców, znajomi, kibice, działacze sportowi i sportowcy, władze i mieszkańcy Ostrołęki, Częstochowy, przedstawiciele włoskich klubów w których grał Arek.
- Nad przyjazdem na tą smutną uroczystość nawet się nie zastanawiałem. Swoją tu obecność uznałem za obowiązek jako człowieka, i jako osoby, która odpowiada za polski sport - stwierdził Jerzy Ciszewski, sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i dodał: - To bardzo smutne, że tacy ludzie odchodzą na niebiańskie parkiety tak wcześnie. Arek całe życie miał przed sobą. Miał wszystko, co tylko człowiek może mieć, by swoje życie dobrze spełnić.

Żalu nie krył Roman Lisowski, prezes ASZ Częstochowa: - Arek był naszym zawodnikiem przez cztery lata. Byliśmy z nim bardzo zżyci i nadal jesteśmy bardzo wstrząśnięci tą śmiercią. Śmierć Arka była szokiem dla całej sportowej Polski.
Na pogrzeb przyjechali wszyscy zawodnicy AZS Częstochowa.

- Byliśmy właśnie na obozie. Po informacji o śmierci Arka obóz został przerwany. Wszyscy chcieliśmy pożegnać Arka - atakujący ASZ Częstochowa Adrian Patucha karierę Arka śledził od początku. - Arek był wielką nadzieją i objawieniem polskiej siatkówki - wspomina Adrian, który pamięta swojego kolegę z drużyny także jako skromnego i bardzo uczynnego przyjaciela. - Kolegów z drużyny traktujemy jak naszą drugą rodzinę. Tracąc Arka, straciliśmy bardzo bliskiego nam człowieka - stwierdził Adrian Patucha. Kibice siatkówki przyjechali do Ostrołęki w klubowych szalikach. Łukasz i Monika Muszyńscy z Częstochowy znali Arka osobiście.

- Byłem jego fanem od zawsze - wyjawił nam Łukasz i wspomniał, jak zalewie kilka dni przed śmiercią widział Arka na turnieju AZS Częstochowa kontra reprezentacja polski niepełnosprawnych. - Stał z żoną pod trybunami. Rozmawiał z trenerem Gościniakiem. Jeszcze wówczas był, teraz go nie ma... - nie może zrozumieć Łukasz. Gdy pytaliśmy kibiców, który mecz Arka najlepiej pamiętają, usłyszeliśmy: - Wszystkie mecze z udziałem Arka były dobre. Nie ma więc meczów, które pamiętam jako wyjątkowo doskonałe. Najbardziej utkwił mi w pamięci mecz w finale Mistrzostw Polski, kiedy Częstochowa grała z Kędzierzynem. Pamiętam go właśnie dlatego, że był przegrany. Ale Arek, jak zwykle, grał w nim znakomicie - powiedział nam 24-letni Maciek, kibic z Częstochowy.

Nabożeństwo

- Przyszliśmy tu do ciebie, który pochylałeś się nad innymi, by pochylić się nad Tobą. By prosić dobrego Boga, by darował Ci kary doczesne, byś jak najszybciej mógł awansować z tej kadry polskiej do kadry niebiańskiej - mówił otoczony przez kilkudziesięciu księży z całej Polski kapelan sportowców, ks. Edward Pleń. Duchowny przypomniał, że śmierć nam bliskich jest nauką, próbą naszej wiary i obietnicą nadziei. - Śp. Arek odszedł na początku wspaniałego życia i na początku wspaniałej kariery, jaką mu przepowiadali znawcy siatkówki. Odszedł, ale przez życie szedł mądrze czyniąc. Odszedł, by powiedzieć dzisiaj każdemu z nas, że życie połowiczne, życie na pół gwizdka jest życiem na niby - kapelan podkreślił, że śp. Arek na autostradzie A2 zamknął piękną księgę życia. Życia pełnego sukcesów sportowych i wspaniałego człowieczeństwa. - Odszedł od nas dobry człowiek. I byłoby ogromnym nieporozumieniem, gdybyśmy nie podjęli dzisiaj tego dziedzictwa, które nam pozostawił. Takiego właśnie świadectwa oczekuje dzisiaj od naszej pamięci Arkadiusz. Panie dziękujemy Ci, że nam dałeś Arkadiusza, że nam dałeś tak dobrego człowieka. Amen - zakończył kapelan. W lipcu Arek ślubował miłość, wierność i uczciwość małżeńską aż do śmierci. 22 września duchowni w imieniu Zmarłego pożegnali jego żonę Agnieszkę. - Miłość jest potężniejsza niż śmierć - zapewnili pogrążoną w żałobie wdowę. Podziękowali też rodzicom Danucie i Tomaszowi Gołasiom za dar życia.

- Wasz syn ukazał wszystkim jak trzeba żyć, by żyć godnie - usłyszeli z ambony rodzice Arka. "Żegnam rodzinę, przyjaciół z boiska, kibiców, działaczy sportowych, trenerów, sąsiadów, władze Częstochowy i Ostrołęki, pracowników i dyrekcję ostrołęckich przedszkoli i Zrewu, wszystkich towarzyszących mi w ostatniej drodze i wszystkich wspierających mnie przez całe życie" - w imieniu Arka żegnał wszystkich proboszcz ostrołęckiej parafii ks. Witold Kamiński.

Łańcuch bolesnych serc

Jacek Bednarski, wiceprezydent Częstochowy zapewnił, że cała Częstochowa jednoczy się z Ostrołęką: - Jesteśmy tutaj, by powiedzieć, że Częstochowa z Ostrołęką łączy się dzisiaj łańcuchem serc w tym wielkim bólu. Przywieźliśmy tu ze sobą serca wszystkich częstochowian. Przeżywamy tę stratę, równie mocno, jak ostrołęczanie. Dla całej sportowej Częstochowy to ogromny dramat - mówił wiceprezydent. - Arek był z nami tylko cztery lata. Ale ceniliśmy go nie tylko ze względu na znakomity poziom sportowy, jaki reprezentował, ale także jako człowieka, osobę bardzo dobrą, życzliwą i koleżeńską. Zdaniem Jacka Bednarskiego to właśnie dobroć i niezwykła skromność Arka sprawiła, że młody zawodnik miał tak wielu fanów.

Swojego kolegę, członka rodziny olimpijskiej żegnały też legendy polskiego sportu. Kajakarz Władysław Zieliński - zdobywca brązowego medalu na igrzyskach olimpijskich w 1960 roku w Rzymie, pięściarz Wiesław Rudkowski - olimpijczyk z 1968 w Meksyku i srebrny medalista z olimpiady w 1972 w Monachium oraz ciężarowiec Zygmunt Smalcerz, złoty medalista igrzysk w 1972 roku w Monachium i olimpijczyk igrzysk w 1976 roku w Montrealu.

- Arek był w naszej rodzinie. To nieważne, że był od nas znacznie młodszy. Przyjechaliśmy tu, by pożegnać członka swojej rodziny, to był nasz obowiązek - powiedział nam Wiesław Rudkowski i wspomniał, że niedawno sportowa brać żegnała Andrzeja Grubbę. - Ale Andrzej chorował, wszyscy na jego śmierć byli przygotowani. W przypadku Arka to jest szok. Mówi się, że nagła śmierć jest lepsza. Może i lepsza, ale tylko dla zmarłego, nie dla jego bliskich - stwierdził Smalcerz, który nie krył jak bardzo współczuje rodzicom Arka. Nasi rozmówcy powiedzieli nam też, że wśród 2,2 tysiąca polskich olimpijczyków Arek był jednym z najmłodszych.
- A mógł być jeszcze co najmniej na dwóch olimpiadach. Wszystko było przed nim. Tym bardziej, że kariera siatkarzy trwa długo, jeden z bułgarskich siatkarzy, który gra obecnie w Jastrzębiu, ma ponad 36 lat - liczył Rudkowski.

W ostatniej drodze Arkowi towarzyszył także Waldemar Nol, mistrz świata w kulturystyce: - Z Arkiem łączy nas miejsce urodzenia. Obydwaj jesteśmy urodzeni w Przasnyszu. Obydwaj też mieszkaliśmy w Ostrołęce, ale osobiście Arka nie poznałem. Znałem go z występów w telewizji i z meczów reprezentacji - Waldemar Nol powiedział nam, że śmierć Arka bardzo przeżył. - Dla mnie to ogromna strata. Jako sportowiec wiem, że Arek był dopiero u progu kariery. Nie mamy w Ostrołęce wielu wybitnych sportowców. Arek to nasz jedyny olimpijczyk, tym bardziej strata dla ostrołęczan jest bolesna - usłyszeliśmy z ust mistrza kulturystki.

Pożegnanie miasta

Arkadiusz Gołaś 22 września został pochowany na parafialnym cmentarzu w Ostrołęce. W ostatniej drodze towarzyszyło mu ponad trzy tysiące osób.

Pogrzeb Arkadiusza Gołasia w Ostrołęce, 22.09.2005. Zdjęcia, cz. 2

- 24 lata, 4 miesiące i 6 dni - to piękna księga, z której czyta teraz cała Polska - tak podsumował krótkie życie Arka duszpasterz sportowców ks. Edward Pleń. W scenerii opadających liści i gasnącego słońca kilkutysięczny tłum zmierzał ku bramom cmentarza parafialnego. Kondukt żałobny przemaszerował ulicami: Sikorskiego, Steyera, 11 Listopada, Bogusławskiego, Leszczyńskiego, Szpitalną i Kujawską. Ostatnie pożegnanie było krótkie.

Kibice w pożegnalnym geście unieśli do góry klubowe szaliki. Trumna otulona koszulką z numerem "16" zniknęła w grobie. "Arek Gołaś" - skandowali fani sportowca, tak jak czynili to dotychczas na wielu meczach swojego idola. Grób Arka utonął w kwiatach.

Oklaski dla Arkiego

W dzień po pogrzebie Arka Gołasia w Weronie odbyła się doroczna prezentacja rozpoczynających się w 25 września rozgrywek najlepszej siatkarskiej ligi świata - włoskiej Serie A. Podczas tego wydarzenia trenerzy, zawodnicy, dziennikarze i kibice kilkuminutowymi oklaskami na stojąco uczcili pamięć Arkadiusza Gołasia.

Był naszą dumą

22 września radni Ostrołęki przyznali Arkadiuszowi Gołasiowi najwyższe miejskie odznaczenie "Zasłużony dla miasta Ostrołęki". Po raz pierwszy w historii miasta ten honorowy tytuł został przyznany w trybie nadzwyczajnym. Arek jest najmłodszym w panteonie ostrołęckich zasłużonych. - Mimo sukcesów pozostał skromnym człowiekiem, zawsze miał czas by się z nami spotkać. Był naszą dumą - wspomina Janusz Kotowski, przewodniczący Rady Miejskiej.

Głosowanie odbyło się tuż po trzynastej na nadzwyczajnej sesji Rady Miejskiej. Odznaczenie zostanie wręczone rodzicom i żonie tragicznie zmarłego siatkarza na najbliższej uroczystej sesji Rady Miejskiej zaplanowanej na 11 listopada.

Jerzy Ciszewski, sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu:

- To bardzo smutne, że tacy ludzie odchodzą na niebiańskie parkiety tak wcześnie. Arek całe życie miał przed sobą. Miał wszystko, co tylko człowiek może mieć, by swoje życie dobrze spełnić.

Jacek Bednarski, wiceprezydent Częstochowy:

Jesteśmy tutaj, by powiedzieć, że Częstochowa z Ostrołęką łączy się dzisiaj łańcuchem serc w tym wielkim bólu. Arka ceniliśmy nie tylko ze względu na znakomity poziom sportowy, ale także jako człowieka, osobę bardzo dobrą, życzliwą i koleżeńską.

Wiesław Rudkowski, olimpijczyk z 1968 r.:

Wśród 2,2 tysiąca polskich olimpijczyków Arek był jednym z najmłodszych. A mógł być jeszcze co najmniej na dwóch olimpiadach. Wszystko było przed nim. Tym bardziej, że kariera siatkarzy trwa długo.

Waldemar Nol, mistrz świata w kulturystyce:

Dla mnie to ogromna strata. Jako sportowiec wiem, że Arek był dopiero u progu kariery. Nie mamy w Ostrołęce wielu wybitnych sportowców. Arek to nasz jedyny olimpijczyk, tym bardziej strata dla ostrołęczan jest bolesna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki