1,5 tys. zł
Na każdym chlebie jest nalepka z adresem piekarni.
(fot. Fot. Zdzisław Surowaniec)
1,5 tys. zł
W stercie jest około 100 bochenków chleba. Właściciel piekarni "Marcel" z Bolestraszyc dostarczył do Gorzyc 1 tys. bochenków chleba. Wartość chlebów to 1,5 tys. zł. Do tego poniósł koszty transportu.
- Chce pan mieć sensacyjny artykuł? Niech pan przyjedzie do Obojnej. Zobaczy pan stertę zepsutego chleba - zadzwonił w sobotę do redakcji "Echa Dnia" w Stalowej Woli mieszkaniec wsi.
I rzeczywiście - widok około setki spleśniałych bochenków chleba wyrzuconego w krzaki, częściowo rozjechanych kołami auta, był wstrząsający. Ludzie, którzy zobaczyli jak traktuje się "dar z nieba" przeżyli szok. - My całujemy chleb, który nam spadnie na ziemię, a tu ktoś wyrzucił tyle bochenków - denerwował się mieszkaniec wsi.
Bochenki pokryte sinoniebieską pleśnią
- W piątek po południu zobaczyłem ten chleb - przyznaje mężczyzna, który nas wezwał, ale prosił o anonimowość. Powiadomił policję, ale - jak powiedział - dyżurny na komendzie w Stalowej Woli niechętnie potraktował wezwanie. Dopiero kiedy powiedział, że spleśniały chleb jest zagrożeniem dla środowiska, wysłał patrol.
Chleb leży w miejscu zwanym we wsi "na Pułankach". Trzeba mieć dobre rozeznanie, żeby tu trafić. - Policjanci przyjechali, odcięli od jednego chleba nalepkę, spisali moje dane, podziękowali i odjechali - wspomina mężczyzna. Ktoś mu poradził, żeby powiadomić redakcję "Echa Dnia".
Sterta chleba leżała przy polnej drodze, w wysokiej trawie, przy młodym świerku. Oszacowaliśmy, że jest tam około setki bochenków "chleba regionalnego" i bochna domowego". Wszystkie pokryte sinoniebieską pleśnią. Na wszystkich są nalepki z nazwą producenta - piekarnia "Marcel" w Bolestraszycach. Po nitce do kłębka złapaliśmy kontakt z właścicielem piekarni.
Chleb dla powodzian
Bolestraszyce są blisko granicy z Ukrainą, niedaleko Przemyśla. Właścicielka piekarni Izabela Bal od nas usłyszała o znalezisku. - My nie sprzedajemy chleba na północy Podkarpacia. To byłoby dla nas za daleko, nie opłacałoby się - powiedziała. Ale przypomniała sobie, że jej syn zawoził chleb dla powodzian, bo chcieli wesprzeć ludzi, którzy znaleźli się w tragicznym położeniu.
Kamil Bal potwierdza: - Zawoziłem chleb do Gorzyc. To był jeden transport tysiąca bochenków. Zostawiłem je w Urzędzie Gminy, nie pamiętam już jak się nazywali ci, którzy odebrali ode mnie chleb - przyznał.
Właścicielka piekarni była zdruzgotana jak potraktowany został podarowany chleb. - Przecież zanim się zepsuł, można było nim nakarmić zwierzęta - stwierdziła.
Nie udało nam się skontaktować z władzami powiatu i gminy, ale mamy nadzieje, że szybkie śledztwo wykryje sprawcę tej rażącej niegospodarności i zaśmiecania środowiska.
Źródło: Sterta spleśniałego chleba przy polnej drodze. Bochenki miały trafić do powodzian!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?