Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Te topole zagrażają bezpieczeństwu. Nie ma komu ich wyciąć

Renata Jasińska
Wysokie, połamane, uschnięte lub zarażone jemiołą - takie drzewa rosną wzdłuż drogi Krasiniec - Płoniawy Bramura. W przypadku silniejszego wiatru niektórzy mieszkańcy obawiają się korzystać z tej drogi i wolą jeździć dookoła, choć nadrabiają kilka kilometrów.

- Te topole powinny być wycięte z 10-15 lat temu. Już wtedy wszystkie były zaatakowane grzybem czyli jemiołą, więc żeby jej nie rozprzestrzeniać, powinno być to wszystko wycięte. Nikt się tym nie interesuje - mówi nam łowczy Marek Jarzębski. - Po każdej wichurze na tę drogę spadają gałęzie, ludzie je usuwają, ale to przecież zagraża nie tylko mieniu, ale nawet życiu i zdrowiu użytkowników drogi.

To jest droga powiatowa, jej zarządcą jest powiat przasnyski. Zdaniem pana Jarzębskiego to właśnie zarządca będzie odpowiadał, jeżeli na drodze dojdzie z powodu drzew do wypadku.

- Zgodnie z przepisami prawa za bezpieczeństwo na drodze odpowiada jej zarządca, a nie rolnik, którego ziemia sąsiaduje z drogą. A drzewa rosną w pasie przydrożnym - opowiada nasz rozmówca. - Wiadomo, że to są koszty. Do tego topola jest drzewem niskokalorycznym. W każdym razie ktoś to teraz po prostu olewa. Pewnie dopiero jak dojdzie do wypadku, wtedy błyskawicznie, bez ustaleń dendrologów, ochrony środowiska przyjedzie firma i wytnie.

Część drzew zostało wyciętych po ostatniej wichurze.

- Nie wiem, może ktoś miał tu nagrywać filmy katastroficzne i takie drzewa były potrzebne do scenografii - ironizuje.

Jak się okazuje jednak, zarząd dróg nie przypadkiem wyciął tylko niektóre drzewa.

- My swoje drzewa wycięliśmy. Te, które zostały, należą do rolników - twierdzi Józef Polakiewicz z Powiatowego Zarządu Dróg w Przasnyszu. - Przed przystąpieniem do wycinki sprawdzamy mapy geodezyjne. I te drzewa, które na mapie widnieją jako własność rolników zostawiamy. Nie możemy przecież usunąć czyjejś własności, bo właściciel mógłby podać nas do sądu.

Jak dodaje Józef Polakiewicz, zarząd proponował rolnikom, że pomoże w ścinaniu tych drzew. Ci jednak, jak twierdzi „nie garną się” do wycinki.

- To po ich stronie leży załatwienie formalności. My nie zrobimy tego za nich - podkreśla.

- Firma, która wyrzynała część drzew, przyjechała z rębakiem i od razu wszystko szło na wióry, droga została czyściusieńka. A niektórych rolników nie stać na usunięcie tych drzew i takim sprzętem nie dysponują. Musieliby wyciąć drzewo, a jeżeli przewróci się na drogę to co wtedy? A jeszcze jak dodamy do tego fakt, że trzeba zdobywać pozwolenia, to kto miałby to robić? Rolnik w czasie żniw? - odpowiada Marek Jarzębski. - Rolnicy tych drzew nie chcą.

- Te drzewa były sadzone pewnie w latach 60., najpóźniej w 70., a wtedy nikt nie patrzył, czy wsadza jeszcze w pasie drogi, czy już na polu rolnika. Teraz jednak jest ustawa, której się musimy trzymać, i tyle - komentuje Józef Polakiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki