Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Taka u nas demokracja, że jedna osoba rządzi całym blokiem

MU
MU
Skarżą się mieszkanki bloku przy Kościuszki 38 B.

We wtorek, 3 lipca dostaliśmy telefon, że pracownicy spółdzielni mieszkaniowej "Nasz Dom", wbrew woli mieszkańców, chcą wyciąć drzewo rosnące przed blokiem. Kiedy tam poszliśmy, zobaczyliśmy, jak dwóch pracowników spółdzielni stojąc na podnośniku przymierza się do rosnącej przed blokiem jarzębiny, a część mieszkańców próbuje, stojąc na swoich balkonach, temu zapobiec.

- Zostawcie to drzewo, nam ono nie przeszkadza! - zwracali się do spółdzielców, jednak na decyzję prezesa technicznego, Tadeusza Malca, pracownicy odrąbali jedną z dwóch odgałęzień drzewa.

To nie jedyne drzewo rosnące przed blokiem: stoją tu inne drzewa: owocowe, iglaste. Tu jest też plac zabaw. To ładne, zielone tereny, odgrodzone od ulicy ścianą bloków.

- To nie jest wycinanie, tylko przycinanie - wytłumaczył prezes Malec. - Przycinamy, żeby zapewnić dostęp do światła osobie mieszkającej na parterze. Prawo do światła jest ważniejsze niż akceptacja mieszkańców.

Okazało się, że starsza kobieta mieszkająca w bloku zwróciła się do spółdzielni z prośbą o przycięcie drzewa, bo przez okna wpada do jej mieszkania zbyt mało światła.

Odwiedziliśmy mieszkanie na parterze: przed oknem w pokoju rzeczywiście stoją dwa drzewa: (od wtorku) przycięta jarzębina i wysoki świerk. Jednak na wysokości parteru znajdują się tylko pnie drzew, ich liście są wyżej i mogłyby przeszkadzać raczej mieszkańcom pięter. Jednak lokatorka z parteru uważa, że teraz jest lepiej.

- Te drzewa przeszkadzają, jest ciemno - mówi starsza kobieta. - Ten świerk też przeszkadza, ma gruby pień, poza tym rośnie blisko, jego korzenie mogą niszczyć podmurówkę bloku.

Drzewa rzeczywiście stoją blisko bloku. Ale dla niektórych mieszkańców jest to zaleta, bo gałęzie drzew dają cień, a wśród nich ptaki wiją sobie gniazda. Poza tym, to nie pierwsze drzewo, które jest źródłem sporu wśród sąsiadów: wcześniej przycięte zostały gałęzie pobliskiej śliwy.

- Tu jest taka demokracja, że jedna osoba rządzi blokiem, a pan prezes wyraża na to zgodę - uważa jedna z lokatorek, a druga, Wanda Świderska, dodaje. - Pan Malec był tu już parę razy, bo ta awantura toczy się od kilku lat.

Po przycięciu drzewa lokatorzy sugerują prezesowi, żeby wszedł do mieszkania sąsiadki i upewnił się, że to wystarczy, bo może trzeba obciąć wszystko. Jednak prezes nie sprawdza. Niektórzy lokatorzy odgrażają się, że to jego ostatnia kadencja, bo więcej nie dostanie absolutorium - na pewno nie od nich. Inny sąsiad mówi, że po przycięciu gałęzi jest mu za jasno w mieszkaniu i żąda, żeby mu posadzić pod oknem drzewo.

- Spółdzielnia powinna dbać o wszystkich mieszkańców, zwłaszcza, że ta pani nawet nie jest właścicielką mieszkania - skarży się pani Wanda. - Ciągle ma do wszystkich pretensje.

W sprawie przycinania drzew mieszkańcy zadzwonili do urzędu miasta i starostwa powiatowego. My skontaktowaliśmy się z prezesem spółdzielni, Jerzym Pawluczukiem.

- Nie jest tak, że od razu po skardze, przycinamy drzewo - zapewnia prezes. - Najpierw sprawdzamy zasadność skargi i dopiero potem podejmujemy w danej sprawie decyzję. Obowiązują pewne zasady.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki