Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak zabił Paweł Wyszomirski. Rekonstrukcja wydarzeń z Ostrołęki w programie 997 (wideo, zdjęcia)

(pk) / tvp.pl
Łukasz Lenkiewicz
Łukasz Lenkiewicz Fot. tvp.pl
W ostatnim wydaniu Magazynu Kryminalnego 997 przedstawiono rekonstrukcję tragedii, do której doszło w Ostrołęce. O tej sprawie pisaliśmy wielokrotnie na łamach TO.
Łukasz Lenkiewicz
Łukasz Lenkiewicz Fot. tvp.pl

Łukasz Lenkiewicz
(fot. Fot. tvp.pl)

Przypominamy. Do tragedii doszło w sierpniu 2007 roku. 23-letni Paweł Wyszomirski podejrzany jest o to, że w nocy z 16 na 17 sierpnia 2007 roku w Ostrołęce, w okolicy dyskoteki Kiss, spowodował ciężki uszczerbek na zdrowiu Łukasza Lenkiewicza, w następstwie czego ten zmarł w szpitalu 20 sierpnia, nie odzyskując przytomności.

21-letni Łukasz znalazł się w dyskotece Kiss w Ostrołęce przez przypadek. Koleżanka poprosiła go, by podrzucił jej do dyskoteki aparat fotograficzny. Chłopak się zgodził. Kiedy już wychodził z lokalu, w drzwiach natknął się na Pawła.

Tu obejrzysz rekonstrukcję wydarzeń z programu 997

Mężczyźni znali się z podwórka. Tydzień wcześniej bokser miał zaczepić młodszego brata Łukasza. Chłopak poprosił go, by odczepił się od jego brata. Wyszomirski uderzył Łukasza pod oko i poprawił w szczękę. Świadkowie twierdzą, że to był mocny, precyzyjny cios - napastnik trenował boks. Łukasz padł na ziemię, zsiniał i zwymiotował krwią. Do szpitala trafił z obrzękiem mózgu. Zmarł trzy dni później.

Prokurator postawił Pawłowi Wyszomirskiemu zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Grozi mu za to do 12 lat więzienia. Tyle, że podejrzany przepadł bez wieści...

Opis wydarzeń z sierpnia 2007 zamieszczony na stronie Magazynu Kryminalnego 997:

"Sprawa ta to kolejny przykład bezsensownej śmierci młodego człowieka - tylko dlatego, że inny młody człowiek chciał przy pomocy pięści dochodzić swoich prawdziwych, czy też rzekomych krzywd. Jeden z nich nie żyje, drugi ma właściwie zmarnowane życie. Czy było warto?...

Czarnym bohaterem tej historii, która wydarzyła się w środku lata - 16 sierpnia 2007 r. - jest Paweł Wyszomirski z Ostrołęki. Członek miejscowego klubu bokserskiego, zdobyte w klubie umiejętności wykorzystywał w mało sportowy sposób. Wśród rówieśników znany był z tego, że potrafił dać "w twarz". Okazja zawsze się jakaś nadarzyła.

Żeby zrozumieć, co się właściwie stało, trzeba cofnąć się w czasie o trzy tygodnie. Jeszcze w lipcu 2007 r., Wyszomirski bawił się w jednej z ostrołęckich dyskotek. W pewnym momencie, w trakcie zabawy, wpadł na niego inny chłopak. Nasz bohater zareagował typowo; w ruch poszły pięści. W obronie napadniętego stanął brat niefortunnego tancerza. Gorącą atmosferę natychmiast ostudzili ochroniarze, wyrzucając obu braci z lokalu, a pozostawiając Wyszomirskiego. Czym się kierowali? Może tym, że skoro było dwóch na jednego, to ofiarą był ten jeden?... Zresztą to nieważne...

Minęły trzy tygodnie. Łukasz, brat owego pechowego tancerza, odwiedził wieczorem swoją dziewczynę. Gdy rozmawiali, zadzwoniła jej siostra. Właśnie w tej samej dyskotece odbywało się koleżeńskie spotkanie, ona chciała zrobić zdjęcia na pamiątkę i potrzebowała aparat fotograficzny. Łukasz obiecał więc, że po drodze aparat podrzuci - i słowa dotrzymał. Wychodząc z lokalu kupił tam prawdopodobnie puszkę piwa. Na schodach zaczepił go Wyszomirski. Po krótkiej wymianie zdań nasz bokser użył swego najskuteczniejszego argumentu, ciosu pięścią w twarz. Uderzony chłopak upadł, tracąc przytomność. Incydent ten nie wywołał wśród bawiących się jakiejś sensacji. Co prawda dziewczyny wołały, żeby wezwać pogotowie, ale obsługa nie takie rzeczy widziała. "Dostał w mordę, no to co, podniesie się i pójdzie"...

Nie podniósł się. Dwaj koledzy Łukasza próbowali go ocucić, jednak bezskutecznie. Ponieważ nieprzytomny chłopak oblany był piwem, koledzy w końcu uznali, że powaliły go promile, więc zrobili to, co uznali za najlepsze - odwieźli go do domu. Była godzina pierwsza w nocy...

Około drugiej, a więc godzinę później, ojciec chłopca uznał, że nie jest dobrze. Wezwał pogotowie, które odwiozło Łukasza do szpitala. Tam chłopak zmarł po czterech dniach, nie odzyskawszy przytomności.

Po incydencie w dyskotece Paweł Wyszomirski znikł. Nie wiemy, czy nadal przebywa w kraju. W przeszłości wyjeżdżał on do Holandii, gdzie imał się dorywczych prac, ale to było raczej na krótko. Nasz bohater nie lubił się przemęczać..."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki