Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szponami zadają ból?

Jarosław Sender
Dziękuję bardzo za takie usługi - sarka pan Mirosław, który niedawno był pacjentem zakładu rehabilitacji ostrołęckiego szpitala

Problemy w rejestracji, długie oczekiwanie na zabiegi, głośne zachowanie się personelu, brak profesjonalizmu - to tylko część zarzutów pana Mirosława wobec zakładu rehabilitacji przyszpitalu w Ostrołęce.

- Postępowanie wyjaśniające nie potwierdziło żadnego z postawionych przez pacjenta zarzutów - mówi Włodzimierz Kucharski, zastępca dyrektora szpitala ds. medycznych.

Jak popychadło

Pan Mirosław przeszedł dwie operacje dłoni, ostatnią w styczniu tego roku. Dostał skierowanie na rehabilitację.

- We wszystkich dokumentach miałem dopisek "pilne" - opowiada. - Kiedy zgłosiłem się do zakładu okazało się, że na zabiegi muszę czekać dwa miesiące. Zapytałem w rejestracji, czy można by przyspieszyć termin. Usłyszałem, że nie ma takiej możliwości i że mogę z tym problemem pójść do kierownika.

Po rozmowie z kierownikiem okazało się, że pan Mirosław może rozpocząć rehabilitację miesiąc wcześniej niż wskazywały panie w rejestracji.

- W szpitalu człowieka traktuje się jak popychadło - kontynuuje swoją opowieść pan Mirosław. - W trakcie leczenia prawej dłoni miałem operowaną lewą. Podczas wizyty w poradni pokazałem drugą dłoń lekarzowi i poprosiłem o konsultację. Lekarz zażądał ode mnie oddzielnego skierowania. Stwierdził, że wtedy dopiero będziemy mogli mówić o leczeniu i rehabilitacji. Postanowiłem zapisać się do lekarza ortopedy, jednak pani w rejestracji powiedziała mi, że to nie jest możliwe. Najpierw kazała mi udać się do lekarza rodzinnego po skierowanie. Zdenerwowany, poszedłem do delegatury NFZ w Ostrołęce i przedstawiłem im problem. Przyznano mi rację. Mimo to wciąż nie mogłem zarejestrować się w szpitalu. O dziwo, po kilku dniach inna rejestratorka zapisała mnie bez problemu. I skierowanie nie było potrzebne. To jakiś absurd.

Godziny przed gabinetem

Pan Mirosław twierdzi także, że na niektóre zabiegi musiał czekać nawet po kilka godzin, mimo że zapisywany był na konkretne godziny. W tym czasie, jak zaobserwował, stanowiska do ćwiczeń były wolne, a personel przebywał w pomieszczeniach socjalnych.

- Niektórzy rehabilitanci zachowują się nieprofesjonalnie - uważa pan Mirosław. - Nie noszą identyfikatorów, nie chcą podawać pacjentom swoich nazwisk. Poza tym panie, które wykonują zabiegi mają za długie paznokcie. Podczas masaży zadają dodatkowy ból i zupełnie nie angażują się w swoją pracę. Do tego jeszcze non stop odbierają telefony i prowadzą prywatne rozmowy. W tym czasie pacjent musi czekać cierpliwie, aż panie załatwią swoje sprawy. Nie powinno tak być, uważam, że zachowanie personelu jest skandaliczne.

Wymuszał i straszył

Zarzuty pana Mirosława przedstawiliśmy Włodzimierzowi Kucharskiemu, zastępcy dyrektora szpitala.

- Postępowanie wyjaśniające nie potwierdziło żadnego z tych zarzutów - mówi Kucharski. - Będąc w trakcie leczenia w poradni ortopedycznej, pan Mirosław zgłosił się do lekarza z żądaniem natychmiastowego przyjęcia w zwią¬zku z chorobą drugiej dłoni. Poinformowano go o konieczności przyniesienia drugiego skierowania. Pacjent zdenerwował się i zażądał zmiany lekarza. A rejestratorkę, która potwierdziła, że potrzebne jest nowe skierowanie, postraszył złożeniem skargi u dyrekcji. Zadaniem kierownika zakładu jest określenie pozycji pacjenta na liście oczekujących ze względu na kryteria medyczne. W praktyce decyduje to o czasie rozpoczęcia zabiegów. W tej sytuacji również nie było naruszenia regulaminu.

Dyrektor Kucharski wskazuje również, że pan Mirosław nie musiał czekać po kilka godzin na zabiegi.

- Zabiegi rehabilitacyjne nie są umawiane nakonkretne godziny. Pacjenci otrzymują informację o przedziale czasowym, najczęściej dwugodzinnym, i w tym przedziale są przyjmowani - wyjaśnia. - Z tego co udało mi się ustalić pacjent miał wykonywane zabiegi nawet poza kolejnością. Wymuszał na personelu łamanie regulaminu, strasząc skargami. Jeżeli chodzi o identyfikatory to istotnie zdarza się, że personel ich nie nosi. Często identyfikatory mogą się zniszczyć podczas zabiegów wykonywanych z udziałem wody, żelu lub oliwki. Dotyczy to również masażystów, którzy często je odkładają żeby podczas masażu nie urazić pacjenta. Oczywiście zdarza się, że personel zapomina w pośpiechu o identyfikatorze, wtedy pracownicy dostają upomnienia. Nie potwierdziliśmy również zarzutu dotyczącego zbyt długich paznokci u rehabili-tantek. Pan Mirosław wszystkie zabiegi miał wykonywane w rękawiczkach, więc nie było bezpośredniego kontaktu ze skórą. Telefony komórkowe w pracy z pewnością nie są nadużywane. Jestem przekonany, że zakazan
ie używania ich w wielu przypadkach pogorszyłoby komuni¬kację z pracownikami.

Wyjaśnienia dyrektora nie usatysfakcjonowały pana Mirosława. Złożył skargę w ostrołęckiej delegaturze NFZ. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki