Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoda chłopa!

Jarosław Sender
Mieszkańcy Mianowa biorą w obronę bitego przez żonę sąsiada:

Nikt już nie myśli, żeby uratować całą rodzinę, bo chyba się nie da. Mieszkańcy Mianowa koło Andrzejewa chcą jednak za wszelką cenę ratować Leszka. "Jak tak dalej u nich pójdzie, to będzie tragedia" - mówią z przekonaniem. Zwrócili się do nas o pomoc.

Z dokumentów wyłania się obraz rodziny dotkniętej pijaństwem męża i towarzyszącej temu przemocy. Kilka lat temu sąd skazał Leszka G. z Mianowa na karę pozbawienia wolności w zawieszeniu za znęcanie się nad żoną (okres zawieszenia mija w grudniu). Ma także ograniczone prawa do dzieci. Nad rodziną czuwa kurator sądowy.

Z siekierą na ojca

- Pił wtedy, to prawda - przyznają sąsiedzi. - Teraz już jednak nie pije.

Żona Leszka G. twierdzi, że pije dalej, choć może mniej. Lidia (imię zmienione - przyp. mb) to kobieta młoda. We wsi mówią, że ma trzydzieści parę lat, ona twierdzi, że tylko trzydzieści. Czuje się pewnie jeszcze młodziej, bo w ostatnich miesiącach jedyną osobą ze wsi, która ją odwiedza, jest 17-letnia dziewczyna, która - jak mówią sąsiedzi - jest po gimnazjum i "teraz światem chodzi".

- Czasem do mnie na chwilę zajdzie - mówi Lidia zapytana przez nas o powody tak nietypowej znajomości.

Lidia i Leszek mają pięcioro dzieci. Sami synowie. Najmłodszy jest w zerówce, najstarszy w gimnazjum. Sąsiedzi mówią, że jeden trzyma wyraźnie stronę ojca - to czwartoklasista, a inny wyraźnie jest przeciw niemu. To 14-letni Adam (imię zmienione - przyp. mb), który podobno gania ojca z siekierą w ręku. Niektórzy widzieli to na własne oczy. Lidia stanowczo temu zaprzecza.

- Dzieci nie lubią ojca, nie mogą z nim wytrzymać, bo pamiętają, co on przez te wszystkie lata wyprawiał ze mną - mówi. - A teraz to on jest agresywny, a my się musimy bronić.

- Dawniej różnie było, ale ostatnio to ona mnie prześladuje - przekonuje Leszek G. - Tak naprawdę jednak od dawna miała mnie za nic.

Trochę miłości było

Gdy wychodziła za mąż, była w ciąży. Mieszkała na drugim końcu wsi, ale to ona wprowadziła się do Leszka.

- Z początku było w tym trochę miłości - mówi dziś Lidia. - Przez jakiś czas układało się w miarę dobrze, choć mąż od początku pił. Potem zaczął pić coraz więcej.

- Coś tam kiedyś między nami było - zdawkowo mówi Leszek.

Leszek G. pracuje jako ochroniarz w Warszawie. Kiedyś chronił słynny bazar na Stadionie X-lecia, teraz pilnuje jakiegoś osiedla. Pracuje w systemie 24 na 48. Jeździ samochodem do Małkini, tam wsiada do pociągu, a potem komunikacją miejską prosto do roboty. Gdy byliśmy pierwszy raz w Mianowie, był właśnie w pracy. Sąsiedzi są jednak dokładnie zorientowani w jego sytuacji, bo przez ostatnie kilka miesięcy Leszek G. chodzi po ludziach i skarży się na traktowanie go przez żonę. A niektóre rzeczy sami widzą na własne oczy.

- Wiadomo, jak to w życiu, ludzie czasem się pokłócą, a i pobiją nieraz, ale potem się godzą i jakoś żyją - mówi sąsiadka. - Tu jednak nie ma życia. Cały czas obserwujemy sytuację, bo gdyby nie to, tam dawno doszłoby do tragedii. Ona go może zamęczyć.

Chyba by zwariowała

Jak mówią sąsiedzi, nie najlepsza sytuacja w tej rodzinie pogorszyła się raptownie kilka miesięcy temu, kiedy Lidia G. zaczęła wyjeżdżać z domu. Wtedy - jak twierdzą - zaczęła być agresywna i prowokacyjna.

- Ja tam nie wiem, gdzie ona jeździ, ale widzę, jak co jakiś czas podjeżdża pod jej dom jakiś samochód, a ona wsiada, czasem sama, czasem z najmłodszym synkiem i gdzieś jedzie - mówi starsza kobieta. - Czasem wychodzi do krzyża i tam ktoś na nią czeka w samochodzie.

Jeden z sąsiadów mówi wprost.

- Ona ma drugiego chłopa - twierdzi. - Mieszka w sąsiedniej gminie. To stary kawaler. Poznała go przez takiego swojego wuja.

- Nie mam żadnego mężczyzny - mówi Lidia. - A czasami mam prawo gdzieś wyjechać. Przeważnie jeżdżę z dziećmi do babci. Gdybym cały czas siedziała w domu, to chyba bym zwariowała.

- Oczywiście, że ma kawalera, nawet go znam - mówi Leszek G.

Kij na powitanie

Sąsiedzi twierdzą, że odkąd Lidia zaczęła wyjeżdżać z domu, zaczęły się problemy Leszka.

- Bije go, a on nawet nie może ręki podnieść, bo ma karę w zawiasach - mówi mężczyzna w średnim wieku.

- Kiedyś to miał aż uszy ponadrywane - twierdzi jedna z sąsiadek. - Teraz taki zbity jest, że na plecy nie może się położyć. Wziął od lekarza obdukcję. Ona jest jednak tak cwana, że najpierw go bije, a potem wzywa policję i twierdzi, że to on ją bije. A jest na odwrót!

- Jak wpadnie w złość, to jedzenie wyrzuca z lodówki i depcze - przekonuje sąsiad.

Gdy Leszek wraca z pracy, a ludzie widzą, że ona coś na niego szykuje, dzwonią do niego i mówią mu o tym.

- Ostatnio zaczaiła się w drzwiach i uderzyła go na powitanie kijem w głowę - twierdzi sąsiad.

- To nieprawda - przekonuje Lidia. - To on jest agresywny.

Nikt nie pyta sąsiadów

O policji mieszkańcy Mianowa mówią nie najlepiej. Twierdzą, że trzyma stronę Lidii. A przecież oni widzą, co się dzieje. Kilka razy sami dzwonili na komendę w Ostrowi. Kiedyś zatelefonowali, kiedy wieczorem Lidia wsiadła w samochód, który podjechał pod dom i odjechała.

- Małoletnie dzieci zostały same w domu - mówią zbulwersowani. - Policja przyjechała niedługo, ale popukali tylko we drzwi i odjechali.

- Dlaczego policja ani kurator nie spyta sąsiadów, jak to naprawdę wygląda - pytają. - Ich interesuje tylko jej opinia.

- Policja tu ze sto razy była i nic się nie zmieniło - mówi sąsiad. - Jak kto wypije piwo i wsiądzie na rower, to go zaraz złapią, a tutaj, kiedy chłopu dzieje się krzywda, są bezradni.

Leszek G. ostatnio rzadko nocuje w domu. Chodzi do sąsiadów, którzy wiedzą, jak u niego w rodzinie jest i pozwalają mu się przespać.

- Nie musi chodzić, ale widocznie tak mu wygodniej - komentuje Lidia.

Samochód trzyma u innego sąsiada, bo zdarzyło się już, że żona próbowała go zniszczyć. Świadczą o tym pogięte drzwi z prawej strony.

- Tylko raz kopnęłam, ale nie za mocno, kiedy byłam bardzo zdenerwowana - mówi Lidia.

Na podwórku niedaleko chałupy walają się dziecięce buty. Sąsiedzi twierdzą, że to ona je wyrzuciła. Buty należą podobno do tego syna, który trzyma stronę ojca i to on mu je kupił. Matka miała wyrzucić buty syna, co miało być karą za sprzyjanie ojcu.

- To nie ja wyrzucałam, ale to są buty innego syna - przekonuje Lidia.

Ma gdzie się przenieść

Sąsiedzi widzą, jak Leszek marnieje w oczach. Coraz chudszy jest, a w domu mają go za nic.

- To może się źle skończyć - mówi jeden z sąsiadów. - Nie możemy na to patrzeć, jak ona go traktuje. Ma go za nic. Zwróciliśmy się do redakcji o pomoc, bo jesteśmy bezradni. Naprawdę szkoda nam chłopa.

Gdy jedziemy do Mianowa, czeka na nas spora grupa mieszkańców.

- Ja im naprawdę życzę wszystkiego dobrego, bo w rodzinie powinno być jak najlepiej, ale ja nie chcę już więcej na to patrzeć - zapewnia jeden z nich. - Mieszkam jednak obok i widzę, co się tam dzieje. Ja naprawdę już nie chcę patrzeć, jak kamienie mu nad głową latają. Jak tak dalej pójdzie, wykończy się chłop i tyle z tego będzie. Czy naprawdę wszyscy muszą się temu bezradnie przyglądać?

Mieszkańcy Mianowa nie potępiają żony Leszka za to, że nie chce z nim żyć.

- Ma ochotę mieć innego, niech ma, ale niech się po prostu stąd wyprowadzi - mówią.

Leszek G. mówi, że kiedyś w ogóle nie było o tym mowy, ale ostatnio żona spytała go o rozwód.

- Dam ci, ale pod warunkiem, że całą winę weźmiesz na siebie - odpowiedział.

Na tym rozmowa się urwała.

Ostatnio w sądzie w Ostrowi była sprawa o alimenty. Pozew wniosła żona Leszka.

- On sam mi proponował, żebym wystąpiła do sądu, ale teraz wziął adwokata i sprawa nie zakończyła się - mówi rozgoryczona Lidia. - Przez te wszystkie lata zajmowałam się dziećmi i gospodarstwem i nie mam własnych pieniędzy. A przecież musimy z czegoś żyć. Wyprowadzę się stąd z dziećmi, jak tylko sąd przyzna mi alimenty. Mam gdzie się przenieść. A ludzie niech się lepiej zajmują swoimi sprawami. n

Mieczysław Bubrzycki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki