Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święta kiedyś

Ewelina Przygoda
Pani Barbara Makarewicz uczy robienia ozdób swoją wnuczkę Gabrysię
Pani Barbara Makarewicz uczy robienia ozdób swoją wnuczkę Gabrysię Fot. E. Przygoda
W czasach dzieciństwa p. Barbary Makarewicz z Ochudna świąteczne ozdoby i same święta wyglądały inaczej. Świecidełka robiło się z papieru, słomek czy pazłotek. Okres świąteczny miał niezapomniany czar.

Pani Barbara Makarewicz urodziła się w 1940 roku. Dopiero w drugim roku po II wojnie światowej była u niej w domu prawdziwa choinka.
- Brat kupił cukierki. Mama zrobiła ciasto, kupiła foremki do ciastek. Pamiętam, jak pomagałam jej wyciskać ciasto. Upiekliśmy ciastka w wielkim chlebowym piecu. Te trochę zwykłych ciasteczek, jabłka i cukierki w zwykłych papierkach służyły za ozdobę choinki - opowiada.
Rodzina p. Makarewicz mogła ozdobić drzewko także innymi ozdobami.
- Mieliśmy takie ozdoby sprzed wojny, przywiezione nam z Warszawy. To były takie papierowe anioły. Mama kupiła kolorowe papiery i my na podstawie tych ozdób z Warszawy robiliśmy własne. To były laleczki - aniołki, do których kupowało się główki i rączki. Nawet po wojnie można było kupić. Kleiliśmy takie aniołki. Jak byłam większa, to robiliśmy też laleczki - krakowianki. Poza tym łańcuchy ze słomek i papieru czy koszyczki, takie splatane, a nie klejone - opisuje.
P. Makarewicz przypomina sobie również robione gwiazdy i księżyce.
- Gwiazdę na choinkę robiło się z tektury i pazłotka. Tekturę się oklejało pazłotkiem, ale najpierw dodawano tam papieru z gazety, żeby gwiazda miała wypukłości. Z Warszawy mieliśmy gwiazdę z naklejoną watą i przyklejonym aniołkiem. I też takie gwiazdy robiliśmy. Ja przyszywałam watę do gwiazdy, bo mi wata nie chciała przylgnąć. Robiliśmy też księżyce oklejone pazłotkiem i przyklejaliśmy Pana Jezusa - opowiada.
P. Makarewicz przyznaje, że jak nie było wystarczającej liczny ozdób, to robiło się, co mogło.
- Nie mieliśmy czym ozdobić, to watą stroiliśmy choinkę. Może była uboga, ale dla nas to była wielka radość. Dopiero później w sklepach pojawiły się pierniczki z takimi kolorowymi ozdobami. Pamiętam, że nie jadłam cukierków cały adwent, żeby kupić na sztuki te pierniczki i powiesić na choinkę. Z biegiem czasu pojawiły się bombki i świecidełka, ale zawsze wieszałam i te swoje ozdoby - mówi.
Do robienia ozdób zabierało się w adwencie, przed świętami.
- Ozdoby robiły z reguły dzieci, bo rodzice nie mieli czasu. Choinkę strojono ozdobami dopiero w dzień wigilii. Nawet wieczorem, przed samą kolacją. Dzieci czekały cały rok, żeby stroić choinkę. A jak ją rozbierano, to łzy miałam w oczy, że coś pięknego się skończyło - opisuje p. Makarewicz.
Przyznaje, że robiła ozdoby z córką, ale później z tego zrezygnowała.
- Teraz moja wnuczka mnie poprosiła, żebym jej pokazała, jak robić takie ozdoby i robi razem ze mną. Robienie ozdób wymaga po prostu trochę czasu i chęci. Ja mam taki sentyment do robionych ozdób. Jak poszłam gdzieś do kogoś i zobaczyłam, że ktoś ma własnoręcznie zrobione ozdoby, to wpatrywałam się zachwycona - tłumaczy p. Makarewicz.
Jej zdaniem święta z czasów jej dzieciństwa może i były ubogie.
- Teraz choinki są bogatsze i piękniejsze. Ale tej radości, którą my z tego mieliśmy, nie da się opisać. Na święta ciasto się piekło drożdżowe, najwyżej pierogi jeszcze. Tak te święta wyglądały. Prócz śledzia, kapusty z grzybami nie było innych potraw. Kto tam myślał o rybie czy karpiu. Moja mama starała się, jak mogła, ale nie odstawała od innych. Tak wszyscy żyli - mówi p. Makarewicz
Dodaje jednak, nigdy nie zapomni śpiewanych w jej domu w czasie świąt, po świętach, aż do Trzech Króli kolęd, pastorałek i kantyczek.
- Cała rodzina śpiewała. Do dzisiaj pamiętam, jak tata pięknie śpiewał. To były takie niezapomniane święta. Teraz takiego nastroju już nie ma - stwierdza z żalem.

Własnoręcznie robione aniołki musiały ozdabiać choinkę. Kiedyś można było dokupić do nich specjalne główki. Teraz zostaje wycięcie twarzy z gazet.
Własnoręcznie robione aniołki musiały ozdabiać choinkę. Kiedyś można było dokupić do nich specjalne główki. Teraz zostaje wycięcie twarzy z gazet. Fot. E. Przygoda

Ozdoby robiło się z kolorowego papieru i słomy. Tutaj słomę zastąpiono patyczkami od lizaków
(fot. Fot. E. Przygoda)

Własnoręcznie robione aniołki musiały ozdabiać choinkę. Kiedyś można było dokupić do nich specjalne główki. Teraz zostaje wycięcie twarzy z gazet.
(fot. Fot. E. Przygoda)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki