Pierwsze informacje na temat tego zdarzenia były mocno sensacyjne. „W jednym z domów w Ostrowi Mazowieckiej doszło do strzelaniny. Brał w niej udział syn i ojciec” - takiej mniej więcej treści informację podawało w czwartek 23 czerwca, rano, jedna z ogólnopolskich stacji radiowych.
Informacje o „strzelaninie” przekazywała też oficjalnie policja.
- Na jednej z posesji w Ostrowi Mazowieckiej doszło do awantury między synem a ojcem, w czasie tej awantury wywiązała się strzelanina - informowała w czwartek st. sierż. Aleksandra Calik, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji z siedzibą w Radomiu.
W kolejnych komunikatach uzupełniono tę informację. Policja ustaliła taką wersję wydarzeń:
Na posesję ojca w Ostrowi Mazowieckiej przyjechał jego 30-letni syn. Między mężczyznami doszło do awantury, która przerodziła się w strzelaninę. Strzały oddali i syn, i ojciec. Nikomu na szczęście nic się nie stało.
Policjanci już po kilku minutach zatrzymali mężczyzn. Jak się okazało, młodszy z nich był pijany. Badanie wykazało, że miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Mundurowi zatrzymali jeszcze dwóch kolegów syna, z którymi najprawdopodobniej przyjechał na posesję ojca, oraz zabezpieczyli broń gazową i gładkolufową, z której padły strzały.
O „strzelaninie” nie chce jednak mówić Andrzej Krystosiak, prokurator rejonowy w Ostrowi Mazowieckiej.
- Sam byłem bardzo zaniepokojony, kiedy usłyszałem rano informację o strzelaninie w naszym mieście - mówił nam w piątek, czyli dzień po zdarzeniu, prokurator Krystosiak. - Strzelanina to za dużo powiedziane. Strzały, owszem, padły, ale nie z czegoś co jest bronią palną w rozumieniu przepisów - dodaje enigmatycznie.
Chodzi po prostu - jak udało nam się ustalić - o broń pneumatyczną. Co nie zmienia faktu, że i taką można zrobić krzywdę. Dlatego jeden z zatrzymanych usłyszał zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia (artykuł 160 kodeksu karnego - zagrożony wyrokiem do 3 lat więzienia).
Nie jest to jednak syn mieszkańca Ostrowi Mazowieckiej, do którego przyjechali napastnicy. Samemu synowi prokurator przedstawił zarzut gróźb karalnych kierowanych pod adresem ojca.
Jak ustaliliśmy, podłożem całego zajścia - które miało miejsce nota bene w Dzień Ojca - był trwający już od dłuższego czasu konflikt rodzinny. Nieoficjalnie udało nam się też ustalić, że tej nocy syn - ze znajomymi - pod dom ojca podjeżdżał kilka razy. Aż w końcu doszło do awantury.
Wspomniana w policyjnym komunikacie broń gładkolufowa rzeczywiście została zabezpieczona, ale wszystko wskazuje, że nikt z niej nie strzelał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?