Rezygnacja komendanta Straży Miejskiej Piotra Liżewskiego wywołała temat likwidacji tej służby. Z takim postulatem wystąpił już kilka ładnych lat temu Łukasz Kulik. Wówczas obywatel Kulik. Potem został radnym Kulikiem, ale w tej roli już o likwidacji straży miejskiej głośno nie mówił. Dziś jest prezydentem Kulikiem. I też jakoś nie wspomina o tym, że straż miejska nie jest potrzebna. Przed wyborami mówił natomiast, że o przyszłości straży powinni zdecydować mieszkańcy w referendum.
Jeśli do takiego referendum dojdzie, zagłosuję za pozostawieniem straży miejskiej. Nie ma tu miejsca (a i pewnie Czytelników niekoniecznie to interesuje), żeby przedstawiać argumenty. Wolę za to wyrazić nadzieję, że... referendum nie będzie. Przyznam się (pewnie wielu narażę), że nie jestem zwolennikiem ogłaszania referendum w każdej sprawie. A już na pewno nie w takiej, która dotyczy dość skomplikowanej materii działania administracji. Równie dobrze można by ogłosić referendum, czy na przykład zlikwidować połowę etatów w ratuszu. Pewnie wiele osób, mających „urzędasów za nierobów” chętnie pobiegłoby do urn.
Nie o to jednak chodzi. Po to, w wolnych wyborach, wybieramy między innymi władze, żeby rozsądnie i skutecznie zarządzały. Jeśli jakiś prezydent (burmistrz, wójt, starosta) będzie robił z urzędu prywatny folwark i faktycznie sprzyjać nieróbstwu, to mieszkańcy rozliczą go w kolejnych wyborach.
Decyzję o powołaniu w mieście (czy gminie, bo są przecież i straże gminne) straży, podejmuje samorząd - radni miasta (gminy). Oni też mają prawo straż miejską (gminną) likwidować. A prezydent ma prawo taki pomysł zgłosić.
I niech władza nie ceduje tej odpowiedzialności na nas. Niech sama przedstawi argumenty i zdecyduje. A my tę decyzję ocenimy przy następnych wyborach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?