MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sto róż na urodziny

am
Sto róż od wójta Jacka Murawskiego dla Eugenii Puścian. Na zdjęciu stoją od prawej: wójt Murawski i syn jubilatki Tadeusz z rodziną
Sto róż od wójta Jacka Murawskiego dla Eugenii Puścian. Na zdjęciu stoją od prawej: wójt Murawski i syn jubilatki Tadeusz z rodziną A. Mierzwiński
Do mieszkającej w niewielkim domku na skraju Nura Eufemii Michaliny Puścian 25 września zjechało się 34 członków jej rodziny. Powód był niecodzienny - 100 urodziny seniorki rodu. Były kwiaty, szampan, a nade wszystko życzenia zdrowia i dalszych długich lat życia.

W dwa dni później z dyplomem, życzeniami i kwiatami (100 pięknych czerwonych róż) przybyły władze gminy z wójtem Jackiem Murawskim. Okolicznościowe gratulacje i comiesięczne honorowe świadczenie do renty nadesłał zambrowski KRUS. Eufemia Michalina Puścian urodziła się 25 września 1904 roku w Malinowie jako jedno z siedmiorga dzieci Anny i Jana Kazimierczyków. Dzisiaj z licznego rodzeństwa pozostała jej jeszcze 97-letnia siostra mieszkająca w Gdańsku. W Malinowie spędziła dzieciństwo, lata młodzieńcze i tutaj też wyszła za mąż. Puścianowie opuścili wkrótce Malinowo i przenieśli się w okolice Szczepankowa, potem do Króli Dużych w powiecie ostrowskim, a od roku 1975 zamieszkali w Nurze. Pomimo licznych wędrówek dochowali się wcale licznej rodziny składającej się z czworga dzieci, siedmiorga wnucząt, jedenaściorga prawnucząt i czworga praprawnucząt. Jak wspomina syn Tadeusz, w domu panowała zawsze ciepła, rodzinna atmosfera, głównie dzięki mamie. - Była dla nas bardzo dobra i opiekuńcza - mówi Tadeusz Puścian. - Sama nie miała wykształcenia, ale chciała, abyśmy się uczyli i zdobyli przynajmniej maturę. I trzeba przyznać, że wykształciła dzieci. Syn Tadeusz ukończył studia i przez 35 lat pracował jako nauczyciel, z czego 33 lata na stanowisku kierownika szkoły. - Nie bałam się pracy ani słońca, sama okopywałam buraki i były one najlepsze - wtrąca przysłuchująca się opowieści o sobie dostojna jubilatka. - Mieliśmy też krowy i codziennie oddawałam 60 litrów mleka. Wszystko robiłam czysto i starannie i moje mleko nigdy się nie skwasiło. Od 17 lat pani Eufemia jest wdową. Mieszka sama w swoim domku graniczącym przez płot z zabudowaniami syna Tadeusza, który wraz z żoną Sławentyną (również nauczycielką) opiekuje się mamą. Nie jest jednak szczególnie wymagającą podopieczną i, co najważniejsze, nie choruje. Podobno zawsze była okazem zdrowia, w jej diecie było mało mięsa i tłuszczów, za to dużo warzyw i owoców, a zamiast zwykłej herbaty parzyła sobie mieszankę ziołową z mięty, pokrzywy i nagietka. Ziołami kurowała się też sama w przypadku choroby. Poza tym jest w miarę samodzielna, sama dba o higienę, trzeba jej tylko przygotowywać posiłki. Jest pogodna i ma poczucie humoru. Z ciepłym uśmiechem przyjęła zapowiedź wójta o jego kolejnej wizycie na następnych urodzinach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki