Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć w III b

Jarosław Sender

Postępowanie w sprawie nagłej śmierci Rafała na lekcji wuefu prowadzi Prokuratura Rejonowa w Ostrowi Mazowieckiej.

- W dwa dni po zdarzeniu przeprowadzono sekcję zwłok, ale nie są jeszcze znane oficjalne wyniki - powiedział nam Adam Sadowski, zastępca prokuratora rejonowego. - Na razie można mówić tylko o prawdopodobnej przyczynie śmierci. Przeprowadzone będą jeszcze dodatkowe badania histopatologiczne i dopiero wtedy można będzie ustalić przyczyny śmierci ucznia. Mam nadzieję, że będą one znane do końca października. Natomiast z ustaleń dotychczasowych nie wynika, żeby jakiekolwiek inne osoby przyczyniły się do śmierci.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przyczyną śmierci Rafała było pęknięcie tętniaka w mózgu.
Wśrodę, trzeciego października, jak co dzień 15-letni Rafał Równy wsiadł w Ostrowi do autobusu. Niedawno matka z Rafałem i jego starszą siostrą przeprowadzili się z Broku do Ostrowi. Rafał postanowił jednak kontynuować naukę w swoim gimnazjum. Chodził już do trzeciej klasy i nie chciał na rok zmieniać szkoły.

To stało się nagle

Według planu trzecią lekcją klasy IIIb w środę jest wychowanie fizyczne. Tego dnia chłopcy z obu klas trzecich a i b ćwiczyli w jednej części sali gimnastycznej, przedzielonej kotarą, a dziewczęta w drugiej. Chłopcy, po krótkiej rozgrzewce, podciągali się na drążku.

Była godzina 10.35. Rafał podciągnął się trzy razy, stanął na podłodze i zaczął rozmawiać z nauczycielem. Nagle zachwiał się, upadającego ucznia przytrzymał nauczyciel. Zbigniew Wójcicki ułożył go na podłodze. Próbował go cucić, mówił coś do niego, ale Rafał nie reagował. Wuefista zaczął chłopca reanimować.

- Miałam zajęcia z dziewczętami po drugiej stronie kotary - opowiada nauczycielka wf-u. - Usłyszałam, że kolega każe uczniowi mnie zawołać. Weszłam za kotarę. Zbyszek reanimował chłopca. Natychmiast zatelefonowałam pod 112. Zgłosił się dyżurny ostrowskiej komendy policji, który przekazał moje zgłoszenie na pogotowie. Podbiegłam do leżącego ucznia, podniosłam mu nogi, aby pomóc w reanimacji. Zbyszek przez cały czas go reanimował. Za chwilę ponownie zatelefonowałam po pogotowie, bo wydawało mi się, że jadą zbyt długo. Potem znów pomagałam koledze.

- Skończyłam już lekcje i byłam w gabinecie, kiedy przybiegł do mnie uczeń z informacją, że w sali gimnastycznej zemdlał chłopiec - wspomina Bogumiła Wujek, dyrektor Zespołu Publicznych Placówek Oświatowych w Broku. - Zatelefonowałam na pogotowie i pobiegłam do sali. Widziałam, jak nauczyciel reanimuje Rafała. Kazałam wszystkim uczniom wyjść, opróżniliśmy też cały dolny korytarz. Zbyszek Wójcicki cały czas reanimował ucznia. Za chwilę był przy nas ksiądz katecheta. Udzielił Rafałowi sakramentu namaszczenia.

Lekarz z karetki pogotowia, która przyjechała z Małkini, przejął po wuefiście akcję reanimacyjną, ale bez efektów. Wezwał erkę z Ostrowi. Niestety, w godzinę po tym, jak Rafał stracił przytomność, lekarz z erki stwierdził zgon 15-letniego chłopaka.

Wciąż w szoku

Zaraz po zdarzeniu BogumiłaWujek poprosiła o pomoc psychologiczną dla uczniów. Psycholog z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Ostrowi rozmawiała długo nie tylko z uczniami, ale także z nauczycielami i rodzicami.

- Bardzo nam pomogła - mówi dyrektorka. - W ogóle w tych trudnych dla nas dniach spotykaliśmy się z dużą życzliwością ze strony ludzi, którzy pocieszali nas.

Tej opinii nie zakłócają dwa przypadki, kiedy matki zaraz po zdarzeniu zabrały swoje dzieci ze szkoły, bo podobno uczeń zmarł na sepsę…

- Mimo upływu tygodnia, wciąż jesteśmy w szoku - mówi dyrektor Bogumiła Wujek. - Wielu z nas jest na lekach uspokajających. Najbardziej cierpimy z powodu naszej bezradności. To stało się tak nagle. Rafał odchodził, a my nie mogliśmy temu zaradzić.

Najbardziej przeżywał to nauczyciel wf-u.

- Niemal się załamał - wspomina dyrektorka. - Miał ogromne wyrzuty sumienia. Powiedział, że nie chce już wracać do pracy. A przecież nie ma w tym żadnej jego winy, to mogło przydarzyć się każdemu. Szybko i fachowo podjął reanimację, ale bezskutecznie. Pocieszaliśmy go, jak mogliśmy. Byliśmy u niego w domu, chodzili też do niego uczniowie. Zbyszek wrócił do szkoły, choć wciąż się o niego boimy. To naprawdę wspaniały nauczyciel.

Wuefista w marcu tego roku ukończył kilkutygodniowy kurs ratownictwa przedmedycznego, organizowany dla strażaków.

Zbigniew Wójcicki nie chciał rozmawiać z nami. Prosił, żeby dać mu jeszcze trochę czasu. Na rozmowę z uczniami nie zgodziła się dyrektorka szkoły.

Białe róże

Przed pogrzebem trumnę z ciałem Rafała wystawiono przed szkołą. W kondukcie szło ponad dwustu jego kolegów z podstawówki i gimnazjum. Każdy miał w ręku białą różę.

- Trudno mi o tym mówić, bo to stało się tak nagle - Anna Równa, mama Rafała, stoi nad grobem syna. - On nigdy na nic się nie skarżył.

- To Pan Bóg zabrał go do siebie - mówi dyrektor Bogumiła Wujek. - Tak widocznie miało być.

Z nekrologu przy wejściu do szkoły patrzy Rafał. Zdjęcie zrobili mu koledzy we wtorek, dzień przed tragedią.

MieczysŁaw Bubrzycki
Nie wszystko da się wykryć Lek. med. Mariusz Gurzęda, ortopeda z Ostrołęki, zajmuje się także medycyną sportową i czynnie uprawia sport.
Z człowiekiem jest podobnie jak z elektroniką. Są pewne rzeczy, które praktycznie są nie do wykrycia. Świadczą o tym właśnie przypadki nagłych zgonów znanych i młodych sportowców, którzy przecież mają do dyspozycji doskonałych lekarzy i wspaniały sprzęt. Uczniowie, którzy nie decydują się na czynne uprawianie sportu, ale mają w szkole lekcje wf-u, przechodzą badania, które wykluczają z lekcji dzieci z pewnymi wadami, często widocznymi gołym okiem, np. wady wzroku czy kręgosłupa. Być może, gdyby te badania były bardziej szczegółowe, dałoby się uniknąć pewnych zdarzeń. I w tym kierunku należy zmierzać, choć ze świadomością, że nigdy nie da się wyeliminować wszystkich przypadków nagłych zgonów. Są takie wady w organizmie człowieka, których żaden aparat nie wykryje. Na pewno z takich zdarzeń, jak to w Broku, należy wyciągać wnioski, ale chodzi o to, żeby nie były one zbyt daleko idące. Np. takie, że rodzice z obawy przed ewentualnymi konsekwencjami nie będą wysyłać dzieci na wf. To byłby absurd. n (mb)

Nauczyciel nie popełnił błędów

- Czy kuratorium podjęło jakieś działania w sprawie tragicznej śmierci ucznia z Broku?
- Oczywiście. Informację w sprawie tego zdarzenia przekazaliśmy natychmiast Mazowieckiemu Kuratorowi Oświaty. Prawie dwa dni spędziłem w Broku na rozmowach z nauczycielami i z nauczycielem wychowania fizycznego. Na początku swojej kariery, w latach 1990-1994, pracowałem w szkole w Broku i wówczas nauczyciel, na lekcji którego to się stało, był moim uczniem. Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że to wspaniały nauczyciel. Jako wieloletni nauczyciel wf bardzo mu współczuję. Rozmawiałem z nim, był w złym stanie psychicznym. Mówił, że zawiódł wszystkich, bo nie potrafił uratować dziecka.
- Czy Pański młodszy kolega popełnił w tej sprawie jakieś błędy? Może ćwiczenia, które zaaplikował uczniom, były zbyt trudne i forsowne dla organizmu?
- Mój młodszy kolega nie popełnił żadnych błędów. Podciąganie na drążku jest rutynowym ćwiczeniem, które po rozgrzewce mogą wykonywać chłopcy w tym wieku, nawet tacy z wadą postawy. Mój 16-letni syn ma na futrynie drzwi drążek, z którego korzysta codziennie od kilku lat. Nauczyciel z Broku był doskonale przeszkolony w udzielaniu pierwszej pomocy przedmedycznej i w moim najgłębszym przekonaniu, nie mógł nic więcej zrobić po tym, co się stało. On dał temu dziecku 20 minut życia więcej. Powiedziałem mu to.
- Czy Panu, jako nauczycielowi, zdarzył się kiedyś tak tragiczny przypadek?
- Na szczęście nigdy.
- Nauczyciele wf-u są częściej narażeni na takie sytuacje niż ich koledzy uczący innych przedmiotów. Czy rutynowe badania lekarskie, jakim podlegają uczniowie, są wystarczające, żeby dopuścić ich do zajęć z wf-u?
- Każde dziecko przechodzi badania bilansowe, podczas których jest - lub nie - kwalifikowany do zajęć z wychowania fizycznego. Trudno mi oceniać, czy takie badania są wystarczające. Do zdarzeń takich, jak w Broku, dochodzi na szczęście niezmiernie rzadko. Nie pamiętam nawet, kiedy poprzedni taki przypadek miał miejsce w naszym regionie.
- Co dalej w tej sprawie zrobi kuratorium?
- Na pewno wyślemy do tej szkoły wizytatora, który zajmuje się tym terenem, a który w ramach nadzoru pedagogicznego dokona szczegółowej analizy sytuacji.
RozmawiaŁ MieczysŁaw Bubrzycki **

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki