Piłkarze Lecha bardzo chcieli odpowiedzieć na bramkę Prijovicia z 70. minuty. Nie było im to dane przez ich... fanów. Tak jak wcześniej dopingowali świetnie, tak później dali ponieść się emocjom. Większość pirotechniki, którą odpalili podczas prezentacji opraw, rzucali bowiem na murawę, w okolice pola karnego Legii.
Race gęsto padały na boisko. Były ich dziesiątki. Dym, który się z nich wydobywał, stale ograniczał widoczność. Jedną oberwał nawet bramkarz Legii, Arkadiusz Malarz.
Prowadzący zawody Szymon Marciniak co rusz musiał przerywać mecz. Piłkarzom Lecha absolutnie to nie pomagało. Kiedy gra była wznawiana, nie mogli złapać rytmu.
Z całą pewnością Lecha nie ominą kary finansowe. Zapewne będą też na niego nałożone zakazy wyjazdowe - dla kibiców właśnie.
Ultrasi Legii, choć również odpalili pirotechnikę, to nie rzucali jej na boisko. Jeden z nich za to, gdy Prijović trafił do siatki, wbiegł na płytę gry. Dwóch stewardów z trudem go ujęło, gdyż zaciekle uczepił się ziemi.
Więcej o PUCHARZE POLSKI- Dzień z finałem Pucharu Polski. Gorąco na trybunach i boisku
- Feta Legii na Stadionie Narodowym [ZDJĘCIA]
- Hamalainen pocieszał byłych kolegów po porażce Lecha w Pucharze Polski [ZDJĘCIA]
- Malarz: Race? Nie robiłem z ich powodu scen. Najważniejsze, że mamy puchar [WIDEO]
- Oprawy na meczu Lech - Legia [GALERIA]
- Oprawy na meczu Lech - Legia cz. II [GALERIA]
- Kibice w drodze na finał Pucharu Polski [GALERIA]
- Kibice Lecha i Legii przed finałem Pucharu Polski: Wygramy, bo jesteśmy lepsi
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?