Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skandal w zakładzie pogrzebowym. Bawili się zwłokami i nagrali film

Małgorzata Trzcionkowska
Fot. Gazeta Lubuska
Prokuratura otrzymała film, na którym widać, jak ciało starszej kobiety ktoś układa na martwym mężczyźnie, w pozycji przypominającej stosunek seksualny.

20 sekundowy film został nagrany w prosektorium w Żarach (woj. lubuskie) na telefonie komórkowym prawdopodobnie przez byłego pracownika zakładu pogrzebowego. - Nie rozpoznałem nikogo - zastrzega jeden z grabarzy. - Obraz był bardzo niewyraźny. Było widać tylko jakieś nogi i zwłoki.

Połóżmy ich odwrotnie

Prokurator Jacek Buśko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze mówi, że w filmie nie ma dźwięku. Krewny zmarłej kobiety, której ciało zostało sprofanowane, twierdzi, że dźwięk był. Ale w jakimś dziwnym formacie, który trudno było odtworzyć.

- Odsłuchałem ścieżkę dźwiękową - mówi. - Nie było na niej wulgaryzmów, ani śmiechów. Za to ktoś mówił, żeby położyć ich odwrotnie. Z pewnością nie było to godne traktowanie zmarłych.

Krewny stwierdza, że przekazał sprawę prawnikowi i woli jej nie nagłaśniać, bo zrobiła się wielka sensacja i szum.

Film najpierw trafił do prokuratury w Żaganiu. - Jednak koledzy prokuratorzy przekazali sprawę nam do Zielonej Góry, z wnioskiem o wyłączenie ich z badania, ponieważ stale współpracują z tym prosektorium - opowiada Buśko. - Doniesienie złożyła również dyrekcja Szpitala Wojskowego w Żarach, który zarządza prosektorium.

Rano zwłoki leżały obok siebie

Dyrektor zakładu pogrzebowego zastrzega, że sprawa z całą pewnością nie dotyczy aktualnych pracowników. Jednak nie chce powiedzieć nic więcej, zanim nie zostanie przesłuchany przez prokuraturę.

Na nagranym filmie widać zwłoki dwóch osób ułożone na sobie, a następnie włożone do lodówki. Jeden z grabarzy twierdzi, że ułożenie zwłok na sobie zostało sfingowane przez byłego pracownika, który miał do dyrektora żal za zwolnienie z pracy. Klucz do prosektorium mógł dorobić, a do nocnej akcji zawołać kolegę. Taką wersję potwierdzać może fakt, że prosektor, który przyszedł do pracy rano, zastał zwłoki leżące obok siebie, co jest zgodne z przepisami.

Grabarz wspomina, że w nocy 25 lipca w prosektorium były ciała pięciu osób, zaś lodówki były cztery. W takich przypadkach można dwa ciała położyć obok siebie na jednej tacy, ale w żadnym wypadku nie jedno na drugim. A rano ciała leżały obok siebie.

- Zresztą tak często bywa - zaznacza pracownik. - Gdy zmarłych jest więcej, niż lodówek.
Pracownicy zakładu pogrzebowego mają klucze do kostnicy, z której mogą korzystać przez całą dobę. Tego wymaga specyfika ich pracy i jak zaznacza grabarz, nie ma w tym niczego nadzwyczajnego, bo przecież ludzie umierają o różnych porach dnia i nocy.

Nie zasługiwała na takie potraktowanie

Wydarzeniami w prosektorium wstrząśnięta jest rodzina i przyjaciele zmarłej. - O całej sprawie dowiedziałam się od mediów - twierdzi Maria Kalenik, siostrzenica i najbliższa krewna pani Janiny.

- Opiekowałam się ciocią. Była dla mnie jak druga mama. Nigdy nie wyszła za mąż i nie miała własnych dzieci. Za to bardzo kochała wszystkie dzieci w rodzinie. My również kochaliśmy ją. Teraz sama zapadłam na zdrowiu, ale przez całe życie czułam, że mam wobec niej dług wdzięczności. Było mi bardzo przykro, że ktoś zrobił taki film. Nikt się do mnie nie zgłosił, ani nie poinformował o tym, co się stało, chociaż to ja byłam jej najbliższą rodziną i to ja się nią opiekowałam.

Wstrząśnięte są również siostry PCK, które codziennie odwiedzały starszą kobietę w jej mieszkaniu. - Mimo że życie bardzo boleśnie ją doświadczyło, to była osobą niezwykle mądrą, wrażliwą i pogodną - podkreśla siostra Mariola Kozłowska. - Bardzo ją lubiłyśmy i szanowałyśmy. Byłyśmy zszokowane, gdy została w ten sposób pokazana. Nie zasługiwała na takie traktowanie po śmierci. Byłyśmy na jej pogrzebie. Przeżyłyśmy to bardzo. I do tej pory wspominamy z żalem.

To przejaw prawdziwego zezwierzęcenia

Pani Janina w wieku 3 lat zapadła na wirusową chorobę Heinego-Medina, czyli dziecięce polio. Wówczas była to choroba, z którą lekarze nie potrafili walczyć. Wykrzywiła jej nogę, przez co przez całe życie miała problemy z poruszaniem się.

Siostra Kozłowska wspomina, jak ścisnęło ją za serce, gdy zobaczyła leżącą na chodniku klepsydrę z informacją o pogrzebie pani Janiny. Podniosła kartkę papieru, żeby nie zmoczył jej deszcz, ani nikt nie podeptał. Bezradnie rozłożyła w dłoniach.

Pani Janina zawsze starała się być osobą czynną, mimo ciężkiej choroby. Ostatni rok już leżała, co bardzo wyczerpało jej organizm. Zmarła mając 88 lat, jako osoba godna miłości i szacunku. Zarówno ze strony rodziny jak i znajomych.

- Ten film to przejaw prawdziwego zezwierzęcenia - mówi z goryczą Danuta Hrycak z biura żagańskiego PCK. - Nasza podopieczna nie zasługiwała na to, żeby ktoś ją potraktował w ten sposób. Nieważne, czy za życia, czy po śmierci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki