Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Serena Williams, czyli skandale, dramaty, upadki i wzloty (nie zawsze) wielkiej mistrzyni tenisa. Amerykance grozi bojkot sędziów

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Po finale Naomi Osaka (z lewej) przepraszała kibiców za to, że wygrała
Po finale Naomi Osaka (z lewej) przepraszała kibiców za to, że wygrała AP/Associated Press/East News
Zachowanie Sereny Williams w niedawnym finale US Open podzieliło tenisowy świat. Jedni krytykują Amerykankę, inni jej bronią, doszukując się w zachowaniu sędziego wręcz znamion seksizmu. A oburzeni sędziowie rozważają bojkot jej meczów. Tak naprawdę jednak w tym przypadku to żadna nowość, bo w karierze Williams nie brakowało skandali i kontrowersji. Nie tylko na korcie.

Gdyby ktoś przypadkiem nie wiedział, o co chodzi, to przypomnijmy. Serena Williams przegrała w sobotę finał US Open z Naomi Osaką, a w trakcie meczu stoczyła wojnę z prowadzącym spotkanie Carlosem Ramosem. Ten najpierw ukarał Amerykankę ostrzeżeniem za tzw. coaching (niedozwolona komunikacja werbalna i niewerbalna trenera z graczem), później drugim za roztrzaskanie rakiety, co zaowocowało stratą punktu.

Po trzecim ostrzeżeniu Williams straciła gema za nazwanie arbitra „kłamcą” i „złodziejem”. W efekcie końcówka meczu i początek ceremonii wręczania nagród toczyły się przy akompaniamencie gwizdów i buczenia, a płacząca Osaka przepraszała kibiców za to, że wygrała.

Nie był to pierwszy taki wybryk w karierze 23-krotnej zwyciężczyni turniejów Wielkiego Szlema (w singlu), o której Chris Chase z „USA Today” napisał swojego czasu, że: „Może być mistrzynią, ale nie umie przegrywać” i że po porażkach „zachowuje się jak rozkapryszone dziecko”. Trafnie, wystarczy przypomnieć sobie wybryki Sereny w półfinale US Open 2009 (groziła sędzi liniowej, że wepchnie jej piłkę do gardła) i finale 2011 (stwierdziła, że prowadząca spotkanie sędzia jest „hejterką” i groziła, że „nigdzie na świecie nie poprowadzi już meczu”).

Trzeba też jednak podkreślić, że nie zawsze to Williams wywoływała skandale. Czasem była ich ofiarą.

Indian Wells i najsłynniejszy tenisowy bojkot

Tak jak w 2001 roku w Indian Wells, gdy jej starsza siostra Venus poddała walkowerem półfinał z Sereną, tuż przed jego rozpoczęciem. Twierdziła, że ma kontuzję, ale kibice jej nie uwierzyli. Mieli powody, bo sporo się wówczas mówiło i pisało o tym, że mecze pomiędzy siostrami są ustawiane przez ich ojca. Obie zostały wygwizdane.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: WTA Indian Wells. Venus lepsza od Sereny, tym razem liczył się tylko tenis

Serena i jej bliscy nasłuchali się „uprzejmości” również w trakcie finału, w którym pokonała Belgijkę Kim Clijsters. Siostry i ich ojciec Richard mówili później, że wśród obelg, jakie usłyszeli, kilka miało jednoznacznie rasistowski wydźwięk. Obie oświadczyły potem, że już nigdy nie zagrają w Indian Wells i długo dotrzymywały słowa. Serena dała się namówić na powrót do Kalifornii dopiero po 14 latach (Venus po 15).

Hingis i białe nieudacznice

Nie przeszkodziło to niektórym w snuciu teorii, że Williamsówny zbyt łatwo przypinają ludziom łatkę rasistów. Oskarżyła je o to Martina Hingis, na przełomie XX i XXI wieku najgroźniejsza rywalka amerykańskich sióstr.

- Kolor skóry daje im przewagę, bo jeśli coś nie idzie po ich myśli, to zawsze mogą stwierdzić, że to rasizm - wypaliła Szwajcarka. Coś mogło w tym być, bo wszyscy pamiętali słowa Richarda Williamsa, który palnął kiedyś, że „tenis nigdy nie zaakceptował Sereny i Venus z powodu koloru ich skóry”, a takie Chris Evert czy Tracy Austin od początku budziły zachwyt, choć to „białe nieudacznice”.

Słowa Hingis zostały jednak odebrane bardziej, jako przejaw frustracji. Do momentu pojawienia się w tourze Venus i Sereny Szwajcarka była przecież królową damskiego tenisa. Poźniej jej pozycja zaczęła jednak słabnąć, a mając zaledwie 22 lata zakończyła nagle karierę (po raz pierwszy). Oficjalnie z powodów zdrowotnych. Nieoficjalnie mówiło się jednak, że miała po prostu dość kopania się z koniem, bo tak wyglądała chwilami jej rywalizacja z silniejszymi fizycznie Amerykankami.

Serena jak mieszanka pitbulla z Tysonem i aligatorem

„Sereno, wracaj” - apelowała w kwietniu 2006 roku Chris Evert, w liście opublikowanym na łamach „Tennis Magazine”. Miała powody, bo była numer jeden na świecie spadała coraz niżej w rankingu WTA (w chwili publikacji była 88.).

Na korcie nie widziano jej od styczniowej porażki w trzeciej rundzie Australian Open. Po latach Serena przyznała, że bardziej niż tamta przegrana zabolały ją kpiny australijskiej prasy sugerujące, że za bardzo wczuła się w rolę podczas kręcenia reklamówki dla McDonaldsa.

Inna sprawa, że faktycznie ważyła wówczas zbyt dużo i w ogóle wydawało się, że ma już dosyć. Tenis zszedł w jej życiu na dalszy plan, przegrywał z modą, telewizją i bankietami. Po części można było ją zrozumieć, bo oprócz problemów z wagą doszły osobiste.

Długo nie mogła otrząsnąć się po tragicznej śmierci starszej siostry Yetunde, zastrzelonej przypadkowo w 2003 roku przez narkotykowego dilera, pod ich rodzinnym domem w Compton (zamieszkiwane przez biedotę przedmieścia Los Angeles).

Z drugiej jednak... - Serena jest w takim wieku, że powinna być teraz na topie. Zamiast tego traci czas, którego już nigdy nie odzyska - nie kryła obaw słynna Martina Navratilova.

Williams w końcu ich posłuchała. Wróciła na kort, a rok później wygrała Australian Open. A w 2008 r. również US Open, co udało jej się po sześciu latach przerwy. Po pięciu latach powróciła też na pozycję liderki światowego rankingu tenisistek.

- Trudno oddać słowami, jak bardzo się cieszę. Wcale nie dlatego, że znów prowadzę w rankingu WTA - to tylko wisienka na torcie. Po prostu chciałam wygrać właśnie tu, w Nowym Jorku, przed własną publicznością - przyznała po meczu, a pokonana przez nią w finale Serbka Jelena Janković przyznała, że nigdy wcześniej nie widziała Sereny tak podnieconej i zdeterminowanej. - Wyglądała jak mieszanka pitbulla i młodego Mike’a Tysona z aligatorem - żartowała.

Serena mogła skończyć jak Kamila Skolimowska. Dwa razy otarła się o śmierć

Nie był to ostatni ostry zakręt w karierze i życiu młodszej z sióstr Williams. Kolejny zaczął się w miarę niewinnie, od skaleczonej zbitą butelką po piwie stopy latem 2009 roku. Nikt nie robił początkowo z tego dramatu, bo nawet wielkie mistrzynie czasem poimprezują.

W tym wypadku rekonwalescencja trwała jednak aż 11 miesięcy i skończyła się na ostrym dyżurze, bo od noszenia opatrunków Serena zachorowała na zatorowość płucną. Na obu płatach pojawiły się zakrzepy, konieczna była operacja. Pisanie, że otarła się o śmierć, nie jest przesadą, bo zator tętnicy płucnej był przyczyną śmierci naszej mistrzyni olimpijskiej w rzucie młotem Kamili Skolimowskiej.

- Lekarze powiedzieli, że gdybym przyjechała do nich dzień później, to wszystko mogłoby się skończyć tragicznie - przyznała Williams po wyjściu ze szpitala.

Dramatyczny przebieg miał również jej poród, we wrześniu ubiegłego roku. Wtedy również omal nie umarła, tak przynajmniej stwierdziła później w jednym z wywiadów.

Serena bojkotuje Stephens, Serenę chcą bojkotować sędziowie

W międzyczasie po raz kolejny okazało się, że Serena faktycznie bardzo źle znosi porażki. Ta ze Sloane Stephens w ćwierćfinale Australian Open 2013 musiała być dla niej wyjątkowo bolesna, bo... obraziła się na rodaczkę.

- Od tamtego czasu nie odezwała się do mnie słowem. Mijając mnie w szatni nie tylko nie mówi „cześć”, nie patrzy nawet w moją stronę - przyznała później Stephens w rozmowie z ESPN. - Ludzie powinni się o tym dowiedzieć. Wszyscy myślą, że ona jest taka przyjacielska, ale to nieprawda - stwierdziła Amerykanka.

Stephens dodała, że Serena przestała również obserwować ją na Twitterze i usunęła ją z kontaktów na Messengerze.

Teraz ostracyzm grozi z kolei Williams i to na szeroką skalę. Ze strony sędziów, oburzonych jej zachowaniem w sobotnim finale z Osaką. Jak poinformował we wtorek angielski dziennik „The Times”, są tak zbulwersowani sposobem potraktowania przez nią Carlosa Ramosa, że rozważają nawet bojkot prowadzenia meczów Amerykanki. Na razie to tylko słowne deklaracje, wygłaszane w dodatku anonimowo, ale...

Serena Williams ukarana grzywną za swoje zachowanie podczas finału kobiet US Open

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Serena Williams, czyli skandale, dramaty, upadki i wzloty (nie zawsze) wielkiej mistrzyni tenisa. Amerykance grozi bojkot sędziów - Portal i.pl

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki