Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądowe jazdy

(AS)
Bank spółdzielczy w Karniewie wydał więcej pieniędzy na dojazdy pracowników do sądu niż stracił w napadzie, o który toczy się proces.

Dwóch z czterech mężczyzn, którzy trzy lata temu napadli na Bank Spółdzielczy w Pułtusku, jest na wolności. Na dodatek ślimaczący się od ponad roku proces przed Sądem Okręgowym w Warszawie musi zostać przeprowadzony od początku.
Mężczyźni, których wiek oscyluje obecnie od 35 do 40 lat, nie czekali na wygaszenie świateł w karniewskim oddziale BS w Pułtusku. Weszli w biały dzień, jak zwykli klienci, ale przy kasie wyciągnęli pistolet i wycelowali w kierunku pracownicy banku. Ich łupem padło 4,8 tys. zł
Jeszcze tego samego dnia na policję zgłosił się Jarosław K., jeden ze sprawców. Kilka dni później ujęto pozostałych. Wszystko to działo się przed trzema laty, ale oskarżeni nadal czekają na wyrok, a świadkowie muszą jeździć do Warszawy na niekończące się rozprawy.
Pierwsza rozprawa odbyła się 30 sierpnia 2001 roku. W pięć miesięcy później oskarżeni zaczęli domagać się wymiany jednego z obrońców z urzędu i rozpoczęcia sprawy od początku. Wniosek swój uzasadnili tym, że przerwy między kolejnymi rozprawami były dłuższe niż 35 dni, a zgodnie z kodeksem postępowania karnego w takiej sytuacji proces może się toczyć dalej, tylko za zgodą obu stron. Jeżeli zgody takiej nie ma, przewód sądowy należy zacząć od początku.
Rozprawa z marca br. została zdjęta z wokandy, a w maju oskarżeni wystąpili o odroczenie twierdząc, że nikt nich o terminie rozprawy nie poinformował. Wniosek oskarżonych został przez warszawski sąd okręgowy uwzględniony.
Marek B. i Piotr W. przebywają w areszcie, Jarosław K. i Tomasz Ch. czekają na wyrok na wolności.
- Dwóch z nich mieszka obok mnie w Pułtusku, na ulicy kłaniają mi się w pas, ale nie są moimi klientami - mówi Mieczysław Szczepanik, prezes zarządu BS w Pułtusku.
Zarówno Mieczysław Szczepanik, jak i Maria Bonisławska, dyrektor oddziału w Karniewie podkreślają, że prócz stresu i strachu, wielkich szkód nie było. - Zresztą wszystkie zrabowane pieniądze zostały zwrócone - mówią. - Dużo większe straty bank ponosi z tego tytułu, że pracownicy wciąż muszą jeździć na rozprawy do Warszawy.
Postępowanie sądu dziwi prezesa Banku Spółdzielczego w Pułtusku: - Nie dość, że nadal ci mężczyźni są na wolności, to jeszcze sąd zapomniał wyznaczyć kolejnej sprawy w terminie i wszystko musiało się zacząć od początku, gdy tymczasem proces mógłby się zakończyć na jednym, dwóch posiedzeniach.
Na razie jedynym skutkiem napadu na bank w Karniewie jest unowocześnienie zabezpieczeń w bankach podległych BS w Pułtusku. - Od tamtej pory wszystkie nasze jednostki są monitorowane i żaden podobny incydent już się nie zdarzył - dodaje Mieczysław Szczepanik.
Po raz kolejny proces ma się rozpocząć 17 czerwca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki