Jesienią zeszłego roku na stronie internetowej Instytutu Pamięci Narodowej ukazała się informacja, że Witold Zadroga - członek Zarządu Powiatu oraz prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Ostrowi Mazowieckiej, przed ponad 30 laty, jako podchorąży szkoły lotniczej, był przez dwa i pół miesiąca tajnym współpracownikiem wojskowych służb specjalnych.
Tymczasem w swoim oświadczeniu lustracyjnym napisał, że nie współpracował z żadnymi peerelowskimi służbami specjalnymi.
- Napisałem prawdę - powiedział wtedy Witold Zadroga w wywiadzie dla TO ("Nie mam wyrzutów sumienia", TO nr 45/2009).
Tłumaczył, że kiedy - po wielu naciskach i próbach szantażu - podpisywał dokument o współpracy z wojskową bezpieką, miał 19 lat i był na drugim roku Wyższej Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie.
- Od początku jednak wiedziałem, że donosicielem nie będę - twierdzi Zadroga. - Następnego dnia znalazłem się w szpitalu, gdzie spędziłem 4 tygodnie. Zasymulowałem nawrót choroby, którą rozpoznano u mnie rok wcześniej, chodzi o wrzody żołądka. Trzy miesiące później odszedłem do cywila.
W październiku ub. roku Oddziałowe Biuro Lustracyjne w Warszawie skierowało do Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w Warszawie wniosek o wszczęcie postępowania lustracyjnego w związku z wątpliwościami co do zgodności z prawdą oświadczenia lustracyjnego złożonego przez Witolda Zadrogę.
26 kwietnia br. sąd wydał orzeczenie stwierdzające, że Witold Zadroga złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Sąd orzekł w stosunku do niego utratę prawa wybieralności w wyborach do Sejmu, Senatu i Parlamentu Europejskiego oraz w wyborach powszechnych organu i członka organu jednostki samorządu terytorialnego oraz organu jednostki pomocniczej jednostki samorządu terytorialnego, której obowiązek utworzenia wynika z ustawy, na okres 3 lat. Orzeczenie Sądu jest nieprawomocne.
- W najczarniejszych snach nie spodziewałem się takiego werdyktu - powiedział nam Witold Zadroga. - To zdumiewający wyrok, bo w aktach nie ma żadnego dowodu na moją współpracę, bo po prostu nigdy nie współpracowałem. Teraz czekam na uzasadnienie wyroku, a po jego otrzymaniu będę składał apelację. Liczę, że sąd w drugiej instancji podejmie inny wyrok. Jeśli nie, będę walczył o swój honor do końca, włącznie z trybunałem w Strasburgu.
Więcej na ten temat przeczytasz w najbliższym papierowym wydaniu TO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?