Na lata 2007-2013 Polska miała do dyspozycji ok. 4,7 mld euro na organizowanie szkoleń.
- Europejski Fundusz Społeczny był w latach 2007-2013 niczym Eldorado - przyznaje Karolina Korol, dyrektor szkoły językowej Manhattan Academy w Białymstoku, trener biznesu, trener NLP, prawnik, anglistka. - Za dofinansowanie można było kupić potrzebny sprzęt, który zostawał na później, wynająć lokal, a pracodawca nie musiał pracownikom zatrudnionym przy realizacji projektów płacić wynagrodzeń z własnej kieszeni. Trenerzy mieli tak cudowne stawki, że spokojnie mogli inwestować jeszcze we własny rozwój. To idealna sytuacja, gdy Unia za wszystko płaci - podsumowuje.
Jednak to ma się zmienić. Do tej pory rozdysponowano już dwie trzecie pieniędzy przeznaczonych na szkolenia.
Firmy szkoleniowe, których liczba w czasach dotacji unijnych powiększyła się o kilka tysięcy - będą musiały szukać pomysłów na dalsze funkcjonowanie.
- Przyzwyczailiśmy się już do szkoleń, za które nie musimy płacić - zauważa Karolina Korol. Ale dodaje, że koniec dofinansowań może pomóc polskiemu rynkowi szkoleniowemu.
- Za czasów dotacji unijnych rynek szkoleń bardzo się popsuł - mówi. – Został zepsuty przede wszystkim projektami unijnymi, monotonią i rutyną w zakresie tematyki szkoleń - wymienia. I wskazuje na małe firmy, które nastawione na dotacje unijne organizowały rzekomo te same szkolenia, co doświadczone firmy, ale za niższe pieniądze, zatrudniając niedoświadczonych trenerów, z małym stażem i niewielką wiedzą merytoryczną. Skutek takich szkoleń był do przewidzenia: - Niektóre szkolenia miały niską jakość, w związku z tym były mało skuteczne. A organizujące je firmy w ten sposób pracowały na swój zły wizerunek - ocenia Karolina Korol.
Mimo, iż w ankietach ewaluacyjnych takie szkolenia mogły wypaść nie najgorzej - ich uczestnicy zapamiętali niekompetencję „pseudotrenerów” lub zwyczajnie nudne zajęcia.
- Nie oszukujmy się: ankieta ewaluacyjna służyła od pewnego momentu głównie do tego, by uczestnicy mogli wyrazić swoje zdanie o cateringu - śmieje się Karolina Korol.
I już poważnie dodaje, że takim firmom trudno będzie sobie poradzić na rynku bez dofinansowania z Unii.
- Według raportu „End of Financial Support” do 2015 roku co trzecia firma może zniknąć z rynku, a jedna trzecia trenerów może stracić pracę - mówi. - Popyt na szkolenia na pewno spadnie. Powód jest prosty: coraz więcej firm deklaruje ograniczenie budżetów szkoleniowych.
- Jednak każdy koniec jest początkiem nowego - uśmiecha się Karolina Korol.
Połowa firm szkoleniowych deklaruje, że już szuka nowych rozwiązań, które pozwolą im odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Ponad 40 proc. firm będzie szukać nowych klientów, a 36 proc. - nowych partnerów do współpracy.
Przewiduje się, że trudności na pewno będą miały firmy, które nie mają doświadczenia w sprzedaży szkoleń, a które utrzymują się głównie z projektów unijnych, nie podejmują działań związanych z przebranżowieniem, nie pracują z klientami biznesowymi oraz nie wypracowały własnego know-how.
- Firmy, które mają szansę przetrwać, to takie, które stawiają na jakość, mają elastyczną ofertę dostosowaną do potrzeb klienta, wyrobiły sobie markę i mają bazę stałych klientów - wymienia Karolina Korol. Na pewno lepiej będą sobie radziły w przyszłości te, które już wcześniej nastawiły się na szkolenia komercyjne oraz mają nowoczesne produkty i proponują klientom nowe tematy i zagadnienia szkoleniowe.
- Warto się przebranżawiać, wprowadzać nowoczesne metody nauczania, starać się urealnić ceny szkoleń i zawężać specjalizację, czyli wprowadzać tzw. szkolenia dedykowane. Warto także nauczyć się korzystać z e-learningu - wymienia Karolina Korol.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?