Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rymy składa, jak Mickiewicz Adam. Ale najpierw wyciąga dubeltówkę... i strzela

Beata Modzelewska
- Niektórzy ludzie mnie nie rozumieją - mówi Longin Żbikowski.
Myśliwi z „Dzika”. Pierwszy z prawej Longin Żbikowski – człowiek, który napisał oficjalny protokół z polowania wierszem.
Myśliwi z „Dzika”. Pierwszy z prawej Longin Żbikowski – człowiek, który napisał oficjalny protokół z polowania wierszem. Fot. Archiwum

Myśliwi z "Dzika". Pierwszy z prawej Longin Żbikowski - człowiek, który napisał oficjalny protokół z polowania wierszem.
(fot. Fot. Archiwum)

Jest myśliwym i motorowodniakiem. A w to wplata poezję. Takie hobby ma Longin Żbikowski z Ostrołęki. Wierszem opisuje… polowania, w których uczestniczy. Zwykły protokół sporządzany przez myśliwych po polowaniu, w jego wykonaniu staje się dynamicznym opowiadaniem, do tego rymowanym.

O myślistwie może opowiadać godzinami.
- To jest mój sposób bycia. Oddałem się temu bez reszty - kiedy to mówi, w jego głosie słychać zaangażowanie.

Myśliwym jest od pięciu lat.
- Ale marzyłem o tym od dawna, tylko że z powodu licznych codziennych obowiązków - rodzinnych i zawodowych, nie było czasu na dodatkowe zajęcia.

Kiedy już spełnił swoje marzenie zauważył, że jako myśliwy nie zawsze spotyka się z akceptacją.
- Niektórzy ludzie nas, myśliwych, nie rozumieją - mówi z żalem. - Wciąż pokutuje stwierdzenie, że strzelamy do zwierząt tylko dla zabawy. A przecież to nieprawda - dowodzi. - Myśliwi to nie jacyś chłoptysie, bawiący się beztrosko bronią. To ludzie, którzy dokarmiają zwierzynę, chronią ją przed kłusownikami i wnykarzami, hodują, a dopiero na samym końcu, jej nadmiar usuwają z populacji. Myśliwych-mięsiarzy eliminujemy z naszego grona - podkreśla.

Kiedy mówi o swojej pasji, co rusz zaznacza, jak istotne jest dla każdego myśliwego zachowanie zasad bezpieczeństwa.
- Zawsze stawiamy je na pierwszym miejscu - mówi stanowczo.

O swojej pasji mówi z pasją i pisze z pasją. Często wierszem. Poniżej publikujemy oficjalny protokół, z jednego z grudniowych polowań Koła Łowieckiego nr 1 "Dzik" (na zające, lisy i bażanty, przeprowadzonego w obwodzie łowieckim nr 40, w rejonie wsi Kuleszka, Rozwory, Przytuły). I jak Wam się podoba? Bo nam bardzo!

OPIS ŁOWÓW

Choć smutno, pusto, szaro na polach
choć gruda twarda, lecz goła rola, (...)
12 łowców dziś się zebrało,
na polowanie chętnie jechało (...).
Każdy z nich pędzi i każdy marzy:
"Zostać by królem… lecz nie pudlarzy!
Dobrze coś strzelić, brać też laurki"
Marzą i jadą na miejsce zbiórki! (...)
I zabrzmiał sygnał: "Zbiórka!", "Na łowy!".
Echem zaprasza puszcza, dąbrowy.
Stają w szeregach: z bronią myśliwi,
w drugim naganka - też przygód chciwi! (...)
Komendą: "Baczność!" Loniek zaczyna
i tak odprawa się rozpoczyna
(...) Dzisiaj strzelamy lisy, zające,
bażanty w ruchu - tylko lecące!
A najważniejsze: bezpieczne łowy
by każdy wrócił cały i zdrowy!
To najważniejsze! Więc przypomnimy:
- Na polowaniu jak broń nosimy?
- Kiedy broń swoją można ładować?
- Kiedy musimy ją rozładować?
- Kiedy nie wolno strzelać do zwierza
w stronę naganki, gdy do nas zmierza?
- W związku, że dzisiaj strzelamy ptaki,
może kolega przypomni jaki,
jak ma wyglądać strzał do bażanta,
kolorowego kury amanta?
Zwracam uwagę! Niech mi tam który
nie strzeli czasem bażanciej kury! (...)
A teraz wszyscy "wytrzeszczać gały",
Sławek przypomni nasze sygnały:
- Długi dźwięk, krótki, 3 razy grany:
"Zbiórka!", "Na łowy!" - tak zaczynamy.
- Jeden dźwięk, długi, pośród poranka,
oznacza jedno: "Rusza naganka!".
- Dwa dźwięki dłuższe, "nawoływania":
"W kierunku miotu zakaz strzelania!".
- Trzy dźwięki dłuższe, to : "Broń rozładuj!
Koniec pędzenia!" - knieją się raduj!
- Długi, przeciągły: to pożegnanie
z knieją ojczystą, podziękowanie
Puszczy Kurpiowskiej i Hubertowi
za dar pokotu - toć Patronowi!
(Przy tym sygnale - kapelusz z głowy!
Żegnasz się z puszczą, lasy, dąbrowy.)
A teraz - drodzy koledzy mili
- proszę, by wszyscy sami sprawdzili,
czy wymagane są dokumenty.
(Takie jest prawo, a przepis… święty!)
Sławek losuje już stanowiska,
krew żywiej krąży, serce się ściska.
Wołają pola, łąki, dąbrowy,
więc zaczynajmy: Darz Bór! Na łowy! (...)
Pierwszego strzelił Mroczkowski Michał!
Ten, choć na kota wcale nie czyhał,
gdy go zobaczył, celnie przymierza
i zdobył w życiu pierwszego zwierza!
Więc Święty Hubert go honorował
i na rycerza swego pasował!
A że go Michał szacunkiem darzył,
jeszcze kotami dwoma obdarzył!
Bardzo wydajny był siódmy miot:
uciekał z niego niejeden kot!
Pędzi kot szary wprost na łowczego
- pif, paf! Trafiony! Ma strzelonego!
Pędzi kot wielki wprost na Pędzicha,
strzela dwa razy, szarak umyka.
Choć przeładował, strzelił za miot,
przepadł mu zając, stracony kot!
I tak Pan Zenon nawet nie marzył,
że pozostanie królem… pudlarzy!
Królem! Toż kotu życie darował.
Czyn to królewski - Hubert dziękował!
(...) Łowczy za stertą miał stanowisko.
Nagle szum słyszy i bardzo blisko.
Patrzy: o słomę lis się ociera
- pies wypasiony - rudy przechera!
Zobaczył łowcę, do tyłu zmyka
ale bez szansy, bo… u Sutnika!
I chociaż chytra ta kita ruda,
to uciec z życiem mu się nie uda
I tak powoli szły wszystkie mioty
Bażantów - wcale! Strzelano koty:
Michał - 3 koty, prezes - 2 koty,
łowczy - 2 koty i lis z "niecnoty".
Siedem zajęcy w dwunastu miotach
i lis - chytrusek - rudy niecnota!
Więc coś w obwodzie się poruszyło,
drgnęło wyraźnie i poprawiło!
Zaczęły pola zwierzynę rodzić,
by twarz myśliwca tym rozpogodzić! (...)
Mioty skończone, brać na polanie!
A cóż takiego teraz się stanie?
Myśliwi - krótko - na odpoczynek!
Chłopcy z naganki znoszą "jodlinę":
gałązki sosny, "łapki" zielone,
pod pokot pięknie w dywan złożone!
Pokot gotowy, gotowe wszystko.
Z trzaskiem buzuje piękne ognisko.
Cieplej! Zaczyna rozgrzewać krew.
I nagle: "Zbiórka!" - to rogu zew!
Stają w szeregach, jak na początku,
A w środku pokot - w pełnym obrządku!
By w sercach łowców gościła radość,
aby tradycji stało się zadość.
Longin Żbikowski raport więc składa
i tak o łowach wszem "opowiada":
"Kolego łowczy! Drodzy koledzy!
I wszyscy goście na polowaniu!
W łowach 13 było myśliwych,
14 chłopców też w napędzaniu.
Szczodry był Hubert dziś święty dla nas:
7 zajęcy i lis - ananas!
Więc Hubertowi dziękujmy szczerze,
cześć mu oddajmy, z szacunkiem, w wierze!
Proszę o ciszę!" I czapki z głów
ściągnęli łowcy na koniec słów.
Dziękuję wszystkim! A uroczyście
wymienię teraz najlepszych, byście
podziękowali i winszowali
tym, co królami dzisiaj zostali!
I tak bezspornie ogłaszam królem
- z 2 kotami, jednym lisiurem
- Sutnika Marka, koła łowczego;
Michał - wicekról zaś obok niego!
(Z 3 kotami - dziś pasowany!
W poczet rycerzy Huberta dany!)
Zenka Pędzicha - królem pudlarzy!
Niech im się szczęści na łowach, darzy!
Dyplomy wręcza Pani Halinka,
z Rady Okręgu - super dziewczynka!
Szkoda, że w spodniach długich przybyła
i przed łowcami kolanko skryła. (...)
Oj, było, było… serdecznie, miło!
Szkoda, że krótko… i się skończyło.
Więc prowadzący wszystkim dziękował
za piękne łowy! Zaproponował,
by się pożegnać z knieją ojczystą,
melodią rogu, prostą i czystą.
I zagrał Sławek - prezes - na rogu,
na chwałę kniei, Huberta, Bogu!
Przeciągły sygnał wiatr w dal poniesie,
puszcza go echem przyjęła w lesie.
Wszyscy w skupieniu, w ciszy słuchali,
Niektórzy skrycie łzy ocierali.
Gdy echo ścichło, L. Ż. się kłania,
ogłasza wszystkim: "Koniec polowania!"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki