Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roman Baranowski został pochowany 23 marca. Po świętach okazało się, że Roman żyje!

Beata Bębenkowska, (ep, ada)
Roman Baranowski i jego... grób.
Roman Baranowski i jego... grób. Fot. archiwum
Wyszków. Przasnysz. Ciało znalezione w marcu na polu w Wyszkowie zidentyfikował syn pana Romana, Tomasz. Było w mocno posuniętym rozkładzie, jednak powiedział: "Tak, to jest mój ojciec".

Pomylił się. Dopiero dwa tygodnie po własnym pogrzebie pan Roman, który obecnie mieszka w ośrodku dla bezdomnych w Turowie koło Przasnysza, dowiedział się, że rodzina, przyjaciele i znajomi pochowali go na wyszkowskim cmentarzu. Przez pomyłkę...

Wiadomość jak pocisk

Roman Baranowski, wyszkowianin, ma 52 lata. Nie jest ideałem. Z powodu nadużywania alkoholu i nie rozwiązanych problemów osobistych, znalazł się na marginesie społeczeństwa. Jest bezdomny, a była żona i dwóch dorosłych już synów nie chcą mieć z nim do czynienia.

Obecnie mieszka w Mazowieckim Centrum Pomocy Bliźniemu w Turowie. Nie pije.
- Pan Roman jest u nas od 8 lutego. To nie pierwsza jego wizyta w ośrodku. Przebywał tu również w ubiegłą zimę - mówi kierowniczka Centrum, Róża Drężek. - Znaliśmy go, dlatego w tym roku nie zdziwiło nas, że do nas wrócił.

To właśnie pani Róża pierwsza dowiedziała się, że Roman, ten sam, z którym chętnie czasem gawędzi, według dokumentów, nie żyje.

- Zaraz po świętach Wielkanocnych zadzwoniłam do Barbary Godleś z Ośrodka Pomocy Społecznej w Wyszkowie, gdyż pobyt pana Romana w ośrodku jest częściowo refundowany. Chciałam zapytać o refundacje. To wtedy dowiedziałam się, że nasz Roman nie żyje - opowiada pani Róża. - Myślałam, że to żart.

Pani Róża zawołała do telefonu pana Romana, aby sam mógł porozmawiać z Barbarą Godleś.
- I tak dowiedziałem się, że nie żyję. Że zmarłem 20 marca, że odbył się mój pogrzeb, że nie ma mnie na tym świecie - mówi nam nadal zszokowany Roman Baranowski. - Ta wiadomość to była jak pocisk. Czułem się jakby ktoś mi zadał potężny cios. Byłem po prostu w szoku.

Wiesiek nie chciał uwierzyć

Szefowa Centrum zawiadomiła policję, która potwierdziła dane personalne pana Romana i wydała zaświadczenie, że jest tym, kim jest. Czyli Romanem, a nie osobą podszywająca się pod nieżyjącego i pogrzebanego w rodzinnym grobie Baranowskich mężczyzną.

- Na początku nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić - kręci głową pochowany przez rodzinę mężczyzna. - Nawet pomyślałem, aby tam pojechać i zapalić znicz na własnym grobie. Ale chyba byłoby to zbyt trudne. Wpadłem na inny pomysł. Pamiętałem jedyny numer telefonu, do mojego znajomego. Zadzwoniłem. Wiesiek nie chciał uwierzyć, że to ja. Mówił, że przecież był na pogrzebie, że niósł chorągiew, a jego brat krzyż.

Pan Roman jednak najczęściej myśli o matce.
- Nie wiem jak zareagowała na wieść o mojej śmierci. Nie wiem jak zareagowała na wieść o tym, że żyję... - mówi łamiącym się głosem. Nie pojadę tam - dodaje z naciskiem. I nie daje się przekonać do wyjazdu do Wyszkowa.

Więcej na ten temat przeczytacie w najnowszym papierowym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego i Głosu Wyszkowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki