Przed budynkiem Markotu przywitała nas Róża Drężek, która jest kierownikiem ośrodka w Turowie. Na wspomnienie Marka Kotańskiego twarz pani Róży staje się smutniejsza a głos lekko się załamuje. - Ja nie jestem kierownikiem, ale dobrym gospodarzem - mówi pani Róża. Ośrodek robi wrażenie zadbanego i dobrze zarządzanego. Jest czysto, dużo kwiatów i zieleni. Czy ośrodek zmienił się przez ostatni rok i czy zmiany miały związek z odejściem twórcy Monaru, Marka Kotańskiego? - Dużo i niewiele, bo wszystko idzie do przodu. Funkcjonujemy tu, tak jak mieliśmy funkcjonować. Borykamy się z trudnościami finansowymi, ale dajemy sobie radę. Nie jesteśmy zadłużeni i rozwijamy się - podsumowuje krótko pani Róża. - Remont jest prowadzony od powstania ośrodka nieustannie. Kiedy wojsko odeszło nie zabezpieczyło tego terenu, budynków, rury popękały. Teraz wychodzi pleśń w miejscach, gdzie ciekła woda. Ciągle coś remontujemy. Jesteśmy obecnie na etapie kładzenia podłóg w hospicjum, malowania, szykowania pokoi, przygotowania się do kontraktacji usług, która ma nastąpić od 1 stycznia 2004 r. Na zimę będzie jeszcze dodatkowo 30 miejsc na noclegownię. Pieniądze, które mamy idą na najważniejsze opłaty: opał, prąd i paliwo. Kupujemy też leki dla chorych i pampersy dla niepełnosprawnych. Rocznica 19 sierpnia minie rok od tragicznej śmierci opiekuna i przyjaciela chorych, uzależnionych, samotnych, twórcy Monaru - Marka Kotańskiego. Jak będzie wyglądał w tym roku 19 sierpnia w ośrodku? - Może tego dnia zrobimy społeczność taką, jaką zrobiłby Marek Kotański - mówi pani Róża. - Na pewno ten dzień nie będzie jakimś szczególnym, dlatego że Marka brakuje każdego dnia. Marek był człowiekiem, który nie lubił biurokracji, nie interesowały go przepisy. Jeśli komuś trzeby było pomóc, to nie potrzebował do tego niczego więcej. Nie powstrzymywało go, że ktoś mówił o tych ludziach coś złego. A teraz jest inaczej. Bezdomni mają do nas przychodzić z opieki społecznej. Niestety, ze względów finansowych nie wszyscy mieszkańcy Markotu będą mogli odwiedzić miejsce spoczynku Marka Kotańskiego w Warszawie. - Chcielibyśmy odwiedzić jego grób w rocznicę śmierci - mówi Róża Drężek. - Gdyby był sponsor, to mogliby jechać wszyscy, ale na pewno pojedzie tylko delegacja. Pojedziemy zapalić świeczki i spotkać się tam z drugą taką społecznością. Reszta tu na miejscu powspomina Marka. Kiedy wychodziliśmy przez główną bramę, miły pan żegnając nas powiedział: - Ta brama zamknięta jest tylko symbolicznie. Tak naprawdę jest zawsze otwarta dla wszystkich. Latem w ośrodku w Turowie znajduje schronienie 140 osób bezdomnych, chorych, samotne matki i ludzie, którzy nie mają żadnej rodziny. Zimą, w okolicach Bożego Narodzenia ośrodek przyjmuje ponad 200 podopiecznych, którym w tym okresie najtrudniej jest przetrwać mrozy i śnieg, a i brak bliskiej osoby również zaczyna mocniej doskwierać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?