Przeczuwała, że zdarzy się coś złego
Państwo Beata i Grzegorz Rasińscy mieszkają w Obrębie, w małym starym domku. Prowadzą gospodarstwo, mają czwórkę dzieci: 18-letnią Roksanę, 15-letnią Sylwię, 13-letniego Tomka i 10-letniego Arka. W osobnym pokoju mieszka także mama pana Grzegorza. Z panią Beatą rozmawiam w czwartek, dzień po tragicznych wydarzeniach, jakie przeżyła jej rodzina.
- Czułam, że wydarzy się coś złego- przyznaje pani Beata.- Kiedy nadchodzi styczeń zawsze wyczekuję, że stanie się jakaś tragedia, tak jest co roku. W styczniu zmarła moja mama, moja bratowa, wszyscy z mojej rodziny umierają w styczniu. Dlatego tak panicznie boję się początku roku. No i miałam rację, na szczęście nie wydarzyło się najgorsze..
Roksanę obudził potworny ból
Do zatrucia tlenkiem węgla doszło w środę nad ranem.
- Dzieci i mąż spali w jednej części domu, ja z najmłodszym synem spałam w osobnym pokoju po drugiej stronie, podobnie jak teściowa. Obudziła mnie najstarsza córka Roksana, która resztką sił weszła do pokoju i się przewróciła- opowiada drżącym głosem pani Beata..- Powiedziała, że potwornie boli ją głowa i klatka piersiowa, jest jej nie dobrze, nie może otworzyć oczu. Myślałam, że się czymś zatruła. Otworzyłam okno, dałam jej się napić, poszłam także otworzyć okno w jej pokoju. Wtedy przebudziły się dzieciaki. Sylwia jak tylko usłyszała, że jej siostra źle się czuje, od razu do niej pobiegła. To bardzo wrażliwa dziewczyna, bardzo się przejęła. Wstali wszyscy, łącznie z moim mężem. Wszystko zdawało się być normalne, nikt się nie skarżył na złe samopoczucie- mówi ze zdziwieniem pani Beata.
Nagle, po kilkunastu minutach pan Grzegorz, Sylwia, Tomek i Roksana zaczęli upadać na podłogę i tracić przytomność...
Cały artykuł w papierowym wydaniu TO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?