Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rita Gorgonowa: zabiła czy była ofiarą? [HISTORIA DZ]

Grażyna Kuźnik
Zeznaje służąca w domu Henryka Zaremby, ogląda bieliznę Gorgonowej. Nie miała dobrej opinii wśród służby, coraz gorzej opiekowała się Lusią i Stasiem
Zeznaje służąca w domu Henryka Zaremby, ogląda bieliznę Gorgonowej. Nie miała dobrej opinii wśród służby, coraz gorzej opiekowała się Lusią i Stasiem „Tajny Detektyw” / MBC
Proces Rity Gorgonowej 85 lat temu rozpalił emocje jak żaden inny w Polsce. Skazano ją na więzienie, po wojnie trafiła do Brzezin Śląskich. Dzisiaj to dzielnica Piekar.

Zamknięta w sobie, wyizolowana brunetka w średnim wieku, sztywna, wyróżnia ją kamienny spokój - tak opisywała Ritę Gorgonową kobieta, która razem z nią po wojnie znalazła się w domu opieki dla dorosłych w Brzezinach Śląskich. Rita nie budziła już niechęci, mało też zostało z jej dawnej urody. Może w Zakładzie św. Antoniego, który prowadziły ss. jadwiżanki, Gorgonowa znalazła na jakiś czas spokój? Trafiali tu ludzie starsi, samotni, schorowani, z zaburzeniami psychicznymi.#Na pewno w takim miejscu mało kto wiedział, kim jest ta załamana pani koło pięćdziesiątki, ale jak świadczy list znany historykom, ktoś jednak ją rozpoznał. Rita Gorgonowa, powszechnie znienawidzona, w Polsce nie mogła się ukryć.

Wyjechała w końcu z Brzezin Śląskich i tym razem nie wiadomo gdzie. Podobno do Chorwacji, gdzie miała krewnych, chociaż w czasie procesu Rity rodzina w ogóle się nią nie interesowała. Może Gorgonowej udało się dostać do Ameryki, jak mówi inna wersja. W każdym razie nikt nie ujawnił, do jakiego kraju dotarła, kiedy zmarła i gdzie spoczywa.

Wybijali szyby

Wiadomo natomiast, że Gorgonowa po wojnie mieszkała również w Opolu. Prof. Stanisław S. Nicieja w „Nowej Trybunie Opolskiej” podawał, że Rita Gorgonowa prowadziła w tym mieście sklep z odzieżą. Opowiedziała mu o tym mieszkanka Opola, która dobrze znała jej historię.

Gorgonowa po wyjściu z więzienia w trzecim dniu wojny zajmowała się w Warszawie handlem. Kiedyś słynęła z tego, że miała dobry gust i nosiła się elegancko, nawet podczas okupacji lubiła kolorowe płaszcze i kapelusze. Mogła więc zaraz po wojnie zająć się sprzedażą ubrań, może miała komis. Niestety, ta bohaterka niezliczonych przedwojennych artykułów prasowych nie wzięła pod uwagę, że w Opolu mieszka spora grupa dawnych mieszkańców Lwowa.

A oni bardzo dobrze ją pamiętali, bo właśnie pod Lwowem, w willi w Brzuchowicach, doszło do słynnego morderstwa. W Opolu podobno - co dzisiaj trudno potwierdzić - spotykały ją szykany. Wybijano w sklepie szyby, kazano jej się wynosić. Wciąż była Gorgo-nichą, cudzoziemką o gwałtownym charakterze, która bez litości, z zemsty na kochanku - architekcie Henryku Zarembie, zabiła jego 17-letnią córkę.

Zaremba nie był anonimowy; to on odbudował Dworzec Lwowski, projektował kamienice i obiekty publiczne, wzniósł Dom Robotniczy w Przemyślu, wybitne dzieło polskiego modernizmu. Gdy jego żona zachorowała psychicznie, zatrudnił jako opiekunkę dla dzieci - córki Lusi i syna Stasia - szukającą pracy, porzuconą przez męża Polaka, Ritę Gorgon. O ślubie nie było mowy, ale o romansie tak; urodziła im się córka Roma.

Całkiem opuszczona

Gorgonowa do zabójstwa Lusi się nie przyznała. Sąd jednak w dwóch procesach we Lwowie i Krakowie skazał ją za zbrodnię w afekcie. Dostała osiem lat więzienia. O Gorgonowej pisała także śląska prasa; nie szczuła na nią, mimo przekonania, że popełniła zbrodnię. Jeszcze w pięć lat po jej skazaniu gazeta „Siedem Groszy” donosiła, że Rita Gorgonowa jest całkowicie opuszczona, nikt jej nie pomaga, rodziny nie ma, tylko czasem adwokat Maurycy Axer przysyła jej trochę pieniędzy. Według gazety, Gorgonowa odbywała karę w Bydgoszczy i w Poznaniu. Nie mogła pracować, bo współwięźniarki znęcały się nad nią psychicznie i fizycznie. Podobno w swojej celi siedziała całymi dniami nieruchoma jak kamień. Tak jak później w ośrodku w Brzezinach Śląskich.

W więzieniu urodziła córkę Ewę. Podawała, że ojcem jest Henryk Zaremba, ale on nie uznał tego dziecka. Dziewczynka trafiła do sierocińca, matka po wojnie Ewy nie szukała.

Gorgonowa nie była czułą matką; jej własna - wdowa po żandarmie - oddała ją do sierocińca, potem przyjęła, ale chciała szybko wydać za mąż. Rita wzięła ślub w wieku 15 lat i musiała radzić sobie sama.

Straciła wszystko, zmarnowała życie sobie, córkom i Zarembie, który zapadł na ciężką depresję. O tym, że zabiła#śpiącą w łóżku Lusię w nocy z 30 na 31 grudnia 1931 roku, bijąc ją po głowie dżaganem do rozbijania lodu, świadczyły poszlaki. „Tajny Detektyw” podawał motywy; Rita stała się zazdrosna o starsze dzieci, nie panowała nad gniewem. Lusia stale się z nią kłóciła. Zaremba rozstał się więc z Gorgonową, zostawił jej duże pieniądze i willę w Brzuchowicach; miał odtąd mieszkać we Lwowie tylko z Lusią i Stasiem. Rita uznała to za cios w nadzieję na uczciwe małżeństwo. Za przyczynę zła uważała nienawiść Lusi, która sama chciała zarządzać domem i majątkiem ojca.

Kryminalistyka bez trudu mogłaby dzisiaj wyjaśnić, co naprawdę wydarzyło się w willi, jednak nie było to możliwe w 1932 roku. Obrońcy wskazywali na inne osoby; wszystkie zostały wykluczone. Na śniegu wokół domu nie było śladów obcych ludzi. Prokurator dowodził, że liczne poszlaki muszą przemówić, bo inaczej „mordercy cieszyliby się wolnością, a trucizna i siekiera święciłyby triumfy”. Obrońca apelował o litość dla kobiety#i o to, żeby sędziowie kierowali się uczuciem, „nawet jeśli w głębi serca uważacie oskarżoną za winną”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Rita Gorgonowa: zabiła czy była ofiarą? [HISTORIA DZ] - Dziennik Zachodni

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki