Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Requiem dla Michaela Jacksona. Part of HIStory is over... Przeczytaj osobiste pożegnanie Króla Popu 19-latki z Ostrołęki

possowski
Dokonał niewątpliwego przełomu. Na zawsze zapisał się w historii światowej muzyki jako niekwestionowany Król Popu.

Na pośmiertnej fali egzaltacji jego twórczością można odnieść wrażenie, że takie stwierdzenia są wymuszone koniecznością godnego pożegnania Michaela Jacksona.

Czarne rytmy miał we krwi

Jednak skala emocji i poruszenia jego przedwczesnym odejściem zaskoczyła nawet jego najzagorzalszych krytyków.

To właśnie szczere reakcje zrozpaczonych fanów z całego świata, a nie (wbrew pozorom) znawców branży show-biznesu, są najlepszym wyznacznikiem wielkości Jacksona jako muzyka, tancerza, artysty estradowego, a nade wszystko człowieka, który zniwelował poczucie niższości wśród czarnych i zwrócił oczy świata na problem ksenofobicznej, zbiorowej mentalności.

Początkowo traktowany w branży muzycznej jako swoisty ewenement, który odświeżył pojęcie muzyki pop, a zarazem niepasujący do "białych" element dysonansowy świata show-biznesu. To popchnęło go do przełomowej decyzji o zmianie pigmentu skóry. Powierzchownie stał się jednym z "nich". Mentalnie i artystycznie osiągnął zdecydowanie więcej. Nigdy jednak nie zapomniał o swoich korzeniach. Nie odciął się od przeszłości, czemu dał wyraz w swojej muzyce.

Zawsze stał po stronie dyskryminowanych

Teledysk do łamiącej stereotypy i konwenanse piosenki "They don't care about us" wolał nagrać w biednej brazylijskiej dzielnicy z udziałem rzeszy czarnych robotników niż w luksusowej scenerii plaży na Copacabanie. Takim posunięciem zaryzykował bardzo wiele. W latach rasistowskiej nagonki na ludność afroamerykańską nie bał się przyznać, że apartheid jest wciąż żywy. Wraz z dziesiątkami prostych ludzi dyskryminowanych ze względu na status społeczny i kolor skóry wykrzyczał swoje zmęczenie nienawiścią świata, który wzbudzał w nim poczucie niższości i wstydu. "Powiedz, co zostało z moich praw?" - pytał retorycznie w imieniu wszystkich Afroamerykanów pragnących zniesienia nienamacalnych już wprawdzie, ale wciąż istniejących, mentalnych gett segregacji rasowej.

W świetle ujawnionego przez CNN fragmentu ostatniej próby koncertowej Jacksona, podczas której Król wykonał zapowiadający jego wielki powrót utwór "They don't care about us" na scenie Staples Center w Los Angeles, słowa piosenki nabierają jeszcze większego znaczenia. Są bowiem kwintesencją tego, o co przez całe swoje życie i lata fenomenalnej kariery walczył Mistrz gatunku. O tolerancję, akceptację dla ludzkiej odmienności, słowem: zmianę zbiorowej mentalności w niemal każdym wymiarze. Jackson zniwelował różnice między czarnymi i białymi. Na własnym przykładzie: człowieka znikąd, który dzięki ciężkiej pracy i determinacji pokonał trudną drogę do sukcesu, przywrócił swoim rodakom wiarę we własne możliwości. I co najważniejsze, nawet gdy wspiął się na sam szczyt, nigdy o nich nie zapomniał. Wręcz przeciwnie! Świadomość narodowej przynależności napawała go dumą. Nakręcała do dalszej pracy. Akcenty afroamerykańskie towarzyszyły mu nie tylko w muzyce, ale również w tańcu. Swój gorący temperament najpełniej ujawnił w kultowym Moonwalku. Każdy występ dopracowywał w najdrobniejszym szczególe.

Miał szanse na wielki, wymarzony powrót

Wprawdzie zasłużone skądinąd miano Króla Popu nadał sobie sam, nigdy jednak nie odwrócił się od swoich fanów, z którymi do końca życia łączyła go niezwykła więź. Podczas ostatniej marcowej konferencji prasowej zdawał się być poruszony ich entuzjastycznym przyjęciem, wręcz onieśmielony zainteresowaniem, jakie wzbudził w przybyłych mimo 15 lat nieobecności na rynku muzycznym. Z uśmiechem dziękował za uznanie, zapowiedział swój wielki powrót. A biorąc pod uwagę nagranie ze Staples Center, miał na niego ogromną szansę. Szkoda, że już nigdy nie zobaczymy go w formie znanej ze słynnej trasy HIStory z lat 90-tych.

Obok artystycznej spuścizny po Królu, która z pewnością posłuży za inspirację dla wielu pokoleń przyszłych twórców, nie sposób przejść obojętnie. Tym bardziej boli fakt, że światowe media nie potrafią w sposób godny uszanować jego pamięci. Portale internetowe zaciekle krytykujące Jacksona za życia oddają mu pośmiertne hołdy, a gwiazdy światowego formatu populistycznie uderzają w żałobny ton wspomnień i wyrazów publicznego współczucia. To budzi mój niesmak i zażenowanie. Zmanierowanemu przez żądzę pieniądza światu ciężko pojąć, że istnieją ludzie potrafiący bezinteresownie współczuć rodzinie gwiazdora i szczerze zapłakać po stracie idola, na którego muzyce zdążyli się wychować.

Właśnie dziś w dniu jego pogrzebu, chcemy po raz ostatni podziękować za muzyczną wrażliwość, wielkie serce i ponadczasowy dorobek postaci, na której godnego następcę z pewnością przyjdzie nam długo poczekać. Żegnaj, Mistrzu...

Katarzyna Soczyńska

Chcesz podzielić się ze wszystkimi swoimi przemyślaniami i przeżyciami w związku ze śmiercią Jacksona? Wyraź to na forum lub napisz do nas. Opublikujemy Twój list

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki