W tym roku po raz pierwszy absolwenci gimnazjów muszą rekrutować się elektronicznie. To znaczy, że nie wystarczy jak dotychczas złożyć podanie w sekretariacie danej szkoły, ale trzeba też elektronicznie zarejestrować się w systemie. Zgodnie z deklaracją Starostwa Powiatowego, jeżeli uczeń dostarczy do szkoły tradycyjny kwestionariusz w wersji papierowej, również zostanie obsłużony.
- W szkołach będą dyżurować informatycy, którzy pomogą zalogować się w systemie informatycznym i przeprowadzą rekrutację elektroniczną - mówiła w ubiegłym tygodniu Teresa Trzaska z zarządu powiatu.
Niestety, w praktyce nie wszędzie tak to funkcjonowało. W niektórych szkołach uczniowie, którzy nie dokonali elektronicznej rejestracji, nie mogli złożyć podań o przyjęcie do klasy I, bo nie umożliwiono im dokonania rejestracji w szkole.
- Dziwi mnie to, bo szkoły zadeklarowały i miały polecenie pomagać - mówi Krzysztof Arbaszewski, naczelnik wydziału edukacji w Starostwie Powiatowym. - Mieliśmy takie uzgodnienia z dyrektorami, że szkoły powinny przyjąć podanie papierowe i powinny dać szansę uczniowi uzupełnienia dokumentacji w systemie elektronicznym w sekretariacie lub innym wskazanym na terenie szkoły punkcie.
Naczelnik obiecał wyjaśnić sprawę na najbliższej naradzie z dyrektorami szkół. Jego zdaniem już pierwsze dni pokazały, że elektroniczny system naboru uczniów był dobrym rozwiązaniem.
- Wszystko działa, system został wdrożony. Odbieramy pojedyncze sygnały o problemach technicznych, np. co zrobić z cudzoziemcem, który nie ma numeru PESL, wymaganego przy elektronicznej rekrutacji, ale innych, większych problemów nie ma - mówi naczelnik Arbaszewski.
Jego zdaniem, problemem nie jest to, że w systemie pominięto szkoły ponadgimnazjalne, dla których powiat nie jest organem prowadzącym. Chodzi o Zespół Szkół nr 3 i Technikum Poligraficzne przy ZDZ. Obydwie szkoły byłyby zainteresowane elektroniczną rekrutacją.
- Rozmowy jeszcze trwają. Technicznie da się to zrobić, aby szkoły znalazły się w systemie. Wcześniej nie proponowaliśmy im tego, bo nie wiedzieliśmy do końca, czy system u nas ruszy. Początkowo nie mieliśmy na niego przewidzianych pieniędzy, a przecież to kosztuje… - mówi Krzysztof Arbaszewski.
Więcej przeczytasz w papierowym wydaniu GW.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?