Wygrał w pierwszej rundzie, po 2 minutach walki. Najpierw uciekł spod gilotyny, którą założył mu Woś a potem duszeniem trójkątnym rękami odciął mu dopływ tlenu i zmusił go do poddania się. - Wolałem zemdleć niż się poddać, ale udało mi się wyciągnąć głowę i zrobić swoją robotę – mówi Mateusz Śniadała.
Najnowsze wiadomości
Polecamy