Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Psy działają jak „społeczny katalizator”. Dzięki naszym czworonogom łatwiej nawiązujemy znajomości

Dorota Kowalska
Dorota Kowalska
Pies kocha nas bezwarunkowo takimi, jakimi jesteśmy. Będzie nas całe życie uważać za najlepszego człowieka na świecie
Pies kocha nas bezwarunkowo takimi, jakimi jesteśmy. Będzie nas całe życie uważać za najlepszego człowieka na świecie unsplash.com/polska press
Psy to wieczne dzieci, bo nigdy nie zdadzą matury i nie wyjdą z domu. Więc ich właściciele szukają dla nich towarzyszy zabawy. I tak nawiązują się nie tylko psie, ale i ludzkie przyjaźnie.

Około godz. 8.00 wchodzimy do lasu: ja i mój psiak, dziesięcioletnia Fila. Zabawny kundel z psim ADHD. Piszę „z psim ADHD”, bo jej życie mogłoby być jednym wielkim spacerem: wiecznie niewybiegana, wiecznie gotowa do zabawy. Bez porannego spaceru dzień jest nieważny, a dla mnie właściwie go nie ma. Bo nie ma szans, żebym usiadła przed komputerem - patrzy na mnie tymi wielkimi oczami, kręci się niespokojnie, jakby mówiła: „A ja?!”. Nie odpuści.

Przy wejściu do lasu często spotykamy pana profesora z Mudim, pięknym collie, dzisiaj już posłusznym i dobrze wychowanym, ale jeszcze półtora roku temu można było spotkać profesora biegającego po osiedlu i krzyczącego: „Muuuudi!”. Mudi spuszczony na chwilę ze smyczy uwielbiał zwiewać i potem trzeba go było szukać między domami. Z profesorem, wykładowcą na jednej z uczelni, rozmawiamy o wszystkim: psach, życiu, zdrowiu i o tym, co u innych psiarzy. Bo po lesie o tej samej porannej porze biega jeszcze piękny owczarek niemiecki Lucky ze swoim właścicielem, Cezar - młody wilczur, wiecznie skory do figli i póki co, mało posłuszny swemu panu.

Szybkim krokiem las przemierza pani z dwoma haskimi, które Fila uwielbia i z którymi zrobiliśmy dziesiątki kilometrów. Kiedy moja córka definitywnie zrezygnowała z jedzenia mięsa, to od właścicielki haskich dowiedziałam się, co kupować, co gotować, jak sobie w kuchni radzić. Okazało się, że ona wegetarianką jest od wielu lat i świetnie się z tym czuje. Pewnego razu przyniosła mi nawet do lasu spis książek z najlepszymi przepisami dla wegetarian.

Czasami mijam panią w szarej kurtce ze swoim dużym psem, mówimy sobie „Dzień dobry”, pana z biglem, też jesteśmy na „Dzień dobry”, pana z białą labradorką - zrobiliśmy kilka wspólnych spacerów.

Fila najbardziej wypatruje Nera - dużego czarnego mieszańca, do którego pała wielką, psią miłością. Z czasem poznałam jego właścicielkę - Mariannę. Nasze długie weekendowe spacery (w tygodniu nie ma na nie czasu) to wydarzenie, na które nasze psiaki czekają cały tydzień. Robimy dziesięć, czasami piętnaście kilometrów. Nigdy nie brakuje tematów do rozmów.

Kiedy po godzinie wychodzę z lasu - spotykam tych, którzy wchodzą do niego ze swoimi psiakami. Ci sami ludzie, te same psy. Wszyscy się tu znają, pozdrawiają, rozmawiają ze sobą. Kiedy trzeba, ostrzegają się wzajemnie. Późną wiosną, wchodząc do lasu, zobaczyłam kartkę przywieszoną do drzewa: „Uwaga, po lesie grasuje stado dzików, lochy są bardzo agresywne. Atakują psy i ludzi”. I rzeczywiście, kilka dni później spotkałam właściciela czarnego labradora i suczki, która w zaroślach natknęła się na dziki - nieźle ją pokiereszowały, weterynarz stwierdził, że cudem przeżyła. Założony przez niego szew ciągnął się przez pół pyska.

Na ścianie w gabinecie weterynarza, do którego chodzimy, właściciel napisał na ścianie: „Można żyć bez psa, tylko po co?”. Właśnie. To wypunktujmy korzyści z posiadania psiaka: dzięki psom cieszymy się lepszym zdrowiem - dr Deborah Wells, psycholog z Uniwersytetu Queens w Belfaście stwierdziła, że właściciele psów mają niższe ciśnienia krwi oraz niższy poziomu cholesterolu niż ci, którzy psa nie posiadają. Poza tym, już dawno udowodniono, że obecność psów w naszym życiu pomaga w leczeniu chorób układu krążenia. Pies może zasygnalizować nadchodzący atak choroby, niektóre psy wyczuwają obecność nowotworu. Dzięki psom radzimy sobie ze stresem - pięcioletnie badania na grupie sześciuset dzieci w wieku od 3 do 18 lat wykazały, że dzieci z rodzin posiadających zwierzęta, które mają problem w nauce lub przechodzą rozwód rodziców, łatwiej radzą sobie ze stresem niż te, które nie mają kontaktu ze zwierzętami. Dziecko wychowane z przyjacielskim czworonogiem ma lepiej rozwiniętą empatię, jest bardziej otwarte, spontaniczne i obowiązkowe. I najważniejsze: pies kocha nas takimi, jakimi jesteśmy. Będzie nas całe życie uważać za najlepszego człowieka na świecie.

No i wreszcie to, o czym ten artykuł - dzięki naszym czworonogom łatwiej nawiązujemy znajomości. Pies jest atrakcją także dla innych, więc dzięki niemu mamy szansę na poznanie nowych osób. Dziennikarze gazety „The British Medical Journal” twierdzą nawet, że zwierzęta często działają jako „społeczny katalizator” - przyciągają do siebie ludzi.

Co kryje w sobie pies? Skoro to najlepszy przyjaciel człowieka, warto wiedzieć o nim wszystko. Poznaj ciekawostki, o których na pewno nie miałeś pojęcia!

Masz psa? Musisz to wiedzieć! Te intrygujące fakty powinien ...

Irena, właścicielka Rocky’ego: „Dzięki naszym dwóm kolejnym psom, kundlom z odzysku, poznałam setki ludzi. Czasem nie wiem, jak się nazywają i gdzie pracują. Ale historię psa, jego zwyczajów, chorób i przygód, mogę powtórzyć w środku nocy. »No i wiesz, spotkaliśmy Oskara i gadaliśmy przez pięć kilometrów« - zdarza mi się mówić mężowi po spacerze. »Pani Pontona kazała cię pozdrowić« - rzuca córka, rozbierając psa z szelek. Kiedy kilkuletni syn znajomych ze spacerów zaczynał robić karierę serialowego aktora, chwaliłam się znajomym: »O, Olaf! To młodszy pan kolegi naszego psa«. Z »kolegą naszego psa« zrobiliśmy dużo kilometrów. Zima, skrzący się śnieg, mróz, rozgwieżdżone niebo. A my, dwie kobitki, ja i mama Olafa, z dwoma psami (ten jej to owczarek niemiecki, a mój niby-collie) szłyśmy daleko w las, opowiadając o pracy, o dzieciach, o mężach i o marzeniach. W wakacje odwiedzaliśmy się na działkach, nasze dzieci się polubiły i było super do momentu, kiedy psom coś nie podpasowało i się najzwyczajniej na świecie pogryzły. Awantury się, niestety, powtarzały i nasze stosunki uległy ochłodzeniu. Ale nasze wspólne spacery to jedne z milszych wspomnień ostatnich lat”.

Psy to takie wieczne dzieci, bo nigdy nie zdadzą matury i nie wyjdą z domu. Więc ich właściciele szukają dla nich towarzyszy zabawy

Czasem spotyka kogoś w sklepie albo widzi w kościele. Zwoje pracują, czaszka dymi, bo przecież się znają. Ale skąd?! Na pewno z lasu. Państwo od Brutusa są bardzo fajnym małżeństwem. Szkoda, że nie mają dzieci. Właśnie adoptowali drugiego psa. Pan od Ziuty wyznaje spiskową teorię dziejów. Na wspólnych spacerach opowiada o rządzie światowym i o tym, jak jesteśmy nieustannie inwigilowani. Pan od dwóch czarnych suk utyka, bo któraś go podcięła, przewrócił się i połamał. Pan od Cezara nadal biega tą samą trasą, choć jego pies już dawno nie żyje. Pani od Sary ma syna w Japonii, a pani od Neli - w Holandii. Państwo od Buby mają dom w Portugalii, a doktor od samojedów (to rasa psów) - pod Białowieżą. Nie zawsze ze sobą rozmawiają. Czasem nie widzą się miesiącami, a kiedy się już spotkają, „opowiadają swoje życie”.

Nie wie, jak się ta pani nazywała. Jej suka Nutka i Rocky, spotykając się nad kanałkiem - to w jej dzielnicy, oprócz pobliskiego lasu, ulubione miejsce na spacery z psami - za każdym razem wpadały w euforię. A one wymieniały myśli. To nie były pogawędki ani opowieści, właśnie myśli. Pierwsza rozmowa: pani X pochowała właśnie męża. „I wie pani, jakie to straszne - nie ma się nawet z kim pokłócić”. Kochała tego męża bardzo. Wkrótce zachorowała. Potem z Nutką wychodziła jej siostra, czasem syn, a ona siadywała w ogródku: blada, w peruce, ciężko znosiła chemię. Dzisiaj w domu na rogu, w którym mieszkała, żyją już inni ludzie. Nutka trafiła do syna pani X, który mieszka nad kanałkiem, nie ma tam źle. Z jej psem dają sobie buziaki przez płot, jak dawniej.

- Ważna część życia psiarza to weterynarze. Giełda spacerowa obejmuje zwykłych wetów (tak psiarze mówią o weterynarzach - red.) oraz specjalistów: kardiologów, gastrologów, ortopedów, stomatologów, specjalistów od USG i mierzenia ciśnienia. To nie są proste sprawy. Nawet jeśli na Facebooku mamy znajomych obeznanych w temacie, to i tak żywy człowiek i jego wyleczony pies są najlepszą rekomendacją weterynarza - opowiada Irena.

PudelTa rasa psów nie jest tak popularna i modna, jak była kiedyś, a szkoda, bo pudle należą do psów bardzo inteligentnych. Ponadto są żywiołowe i radosne, więc świetnie sprawdzą się jako domownicy. Ich sierść nie linieje, a wiec mniej alergizującego naskórka w mieszkaniu.

Rasy dla alergików. Te czworonogi możesz mieć w domu!

Poza tym gdyby nie psy, nie wiedziałaby: do kogo na korki z matematyki w trybie last minute, gdzie zamieszkać z kundlem na Dolnym Śląsku, w którym hotelu po drodze do Chorwacji można przenocować z psem, co tam panie w polityce, których miejsc w mieście unikać, bo trują tam psy.

Opowiada: „Luksemburg, 15 sierpnia. W mieście pustki totalne, bo to święto kościelne i zamknięte są nawet kawiarnie. Upał. Puszczamy kundla wolno, bo w okolicy ani żywej duszy. Nagle pojawia się inny pies, a nawet - jak się za chwilę okaże - suka. Zabawa na pół lasu. Greta jest z panią. Pani znalazła kundelkę w Madrycie i przywiozła ją ze służbowej podróży. Żeby dopełnić wszystkich formalności typu szczepienia, chip, paszport, musiała wziąć w Grecji urlop. Dlaczego w Grecji? Mieszka tam, a w Luksemburgu jest z Gretą przejazdem w drodze do Francji. Tak jak my. Skąd jest Rocky? Z Polski? „Super, mój dziadek był z Polski. Nazywał się Cy-lin-ski”.

Holandia, okolice de Efteling. Na ostatnie wakacje z Walkerem, zwanym Pikusiem, wypożyczyli przyczepę kempingową, bo pies musiał mieć warunki i… lodówkę do przechowywania zastrzyków ze sterydem przeciw padaczce. Na ogromnym kempingu koło parku rozrywki Pikuś miał okropny atak. Dostał go na trawniku przed przyczepą, widzieli wszyscy. I słyszeli. Nikt nie powiedział złego słowa, ludzie pytali, ile pies ma lat i życzyli, żeby mu się polepszyło. Następnego dnia wybrali się do Eftelingu, Pikuś został w przyczepie. Z tyłu uchylili okno. Nie było ryzyka, że pies wyskoczy, bo nie był w stanie wejść na kanapę - łapy odmówiły mu już posłuszeństwa. Kiedy wrócili po ładnych paru godzinach, okazało się, że pies cudownie ozdrowiał: wyglądał przez okno, a w fotelu przed przyczepą siedziała pani z sąsiedztwa, czule do niego przemawiając. Po holendersku.

- Gdyby nie Rocky, nie poznałabym m.in.: Joanny z Łodzi, u której nasz pies był „na tymczasie” po tym, jak z trójką rodzeństwa wylądował na ulicy w środku zimy, Michała, którego Rocky bardzo chciał zjeść, kilkunastu osób, które chodziły z nami do psiej szkoły, Swiety z Podola, której zapłaciliśmy 20 hrywien za kurę uprowadzoną przez naszego psa, setek znajomych i nieznajomych, których spotykamy na spacerach - tak podsumowuje.

Maria Rotkiel, psycholożka, właścicielka dwóch psów, doskonale wie, o czym mowa.

- Jeśli ludzi łączy podobny system wartości, pasje, wrażliwość, łatwiej im znaleźć wspólny język. Ktoś, kto ma psa, kocha zwierzęta, ma takie, a nie inne cechy charakteru, jest na przykład empatyczny. Przecież mamy psa, ponieważ jesteśmy określonym typem ludzi. Więc pewnie właścicielom psów łatwiej znaleźć wspólny język, bo są tacy, a nie inni, mają podobny system wartości - tłumaczy.

Ona osobiście najlepiej lubi rozmawiać o książkach, zwierzętach i dzieciach i takie właśnie rozmowy prowadzi z innymi psiarzami.

Mira, właścicielka labradorki - Amby i doga niemieckiego - Saszy. Codzienne spacery z psami to dla niej bardziej przyjemność niż obowiązek.

- Oczywiście, że psy zbliżają ludzi. Gdybym chodziła z kijkami, nie podeszłabym do kogoś i nie zagadała. Kiedy idziesz z psem, a naprzeciwko ciebie idzie inny właściciel czworonoga, zawsze jest powód, żeby otworzyć usta - mówi. - Ludzie chodzą na spacery wspólnie, bo, podobnie jak psy, są istotami stadnymi - dodaje jeszcze.

Te rasy psów są uznawane za agresywne. By je mieć, musisz posiadać zezwolenie. Zobacz, o które psy chodzi.

Te rasy psów uznawane są za szczególnie agresywne. Jeśli chc...

To trochę tak, jak matki małych dzieci, które biegają na place zabaw albo w miejsca, w których można spotkać inne matki z małymi dziećmi. Wszystko po to, żeby ich pociechy miały towarzystwo. Psiarze też szukają towarzystwa - dla siebie i swoich psów.

Dorota Sumińska, weterynarz i właścicielka kilku psów, w pełni się z tym zgadza, mówi: „Psy to takie dzieci, właściwie wieczne dzieci, bo nigdy nie zdadzą matury i nie wyjdą z domu. Więc ich właściciele szukają dla nich towarzyszy zabawy. Poza tym, jeśli spotkamy na spacerze kogoś, kogo pies polubi naszego, to trudno się nie przywitać czy zagadać, prawda?”.

Mira ma kilka szlaków, które przemierza ze swoimi czworonogami: są trasy dłuższe i krótsze, danego dnia wybiera tę, na którą prawie ma czas.

- Ludzie, którzy mają psy, potrafią ze sobą rozmawiać. Mogą być pisiorami, mogą być platformersami, gejami, lesbijkami - nie to jest najważniejsze. Poglądy polityczne, światopogląd są na którymś tam miejscu, ważniejsza jest na przykład kupa, którą zrobił twój pies, bo jej kolor i konsystencja to rzecz, wbrew pozorom, niesłychanie istotna - wybucha śmiechem. Myślała nawet, żeby założyć Polską Partię Przyjaciół Psów i Kotów - jej członkowie na pewno znaleźliby ze sobą wspólny język.

Zna ludzi z lasu, rozpoznaje ich po psach. Mówią sobie „Dzień, dobry!”, „Co słychać?”, na pożegnanie życzą sobie miłego dnia. Z trzema właścicielkami psów nawet się zaprzyjaźniła, co w pewnym wieku wcale nie jest łatwe. A wszystko za sprawą Saszy. Wzięła ją z fundacji, kiedy ta miała dwa i pół roku. Pies był potwornie zaniedbany: do fundacji trafił spod lubelskiej wsi, poprzedni właściciel trzymał go w ciasnej klatce, bił i głodził. Sasza nie potrafiła niczego: nie znała psiej i kociej mowy, nie umiała chodzić po schodach, smycz wywoływała u niej panikę. Ale zanim Sasza do niej trafiła, miała wizytę kuratorki domowej, która musiała ją sprawdzić.

- Tak poznałam Sylwię, z którą utrzymuję kontakt do dziś. Sylwia próbowała mnie zniechęcić do wzięcia Saszy, za co jestem jej dzisiaj bardzo wdzięczna, bo dzięki niej popełniłam mniej błędów. Musiała wiedzieć, że jestem pewna swojej decyzji i poradzę sobie z Saszą - tłumaczy Mira.

Jest Kasia, młoda, wysportowana nauczycielka wychowania fizycznego, właścicielka Gizma - krzyżówki labradora i malamuta. Wpadły na siebie w lesie raz i drugi, zagadały, wymieniły się telefonami. Dzisiaj na spacery chodzą wspólnie.

- Kiedyś, kiedy zrobiłam na spacerze 3 kilometry, byłam z siebie bardzo dumna, dzisiaj robimy 10 do 15 kilometrów. Kasia bardzo mnie wspierała, kiedy wzięłam Saszę. I ona i Gizmo wykazali anielską cierpliwość - opowiada.

Sasza była agresywna, zaczepiała Gizmo, szczekała, podgryzała. Szły spokojnie dalej. Zaprzyjaźniły się z Kaśką, poznały ze sobą swoje rodziny, spotykają się prywatnie, dwa razy spędziły ze sobą wakacje.

Jest Monika, drobniutka, szczuplutka pani pedagog, właścicielka labradorki Sali. Sali jest zupełnym przeciwieństwem jej psów: delikatna wrażliwa, nieśmiała, taka panienka z dobrego domu. Ona o swojej Ambie mówi: „dresiara, chuligan”, o Saszy: „słodka gapa”.

- Pierwsze spotkanie było dość traumatyczne, bo Sasza podbiegła do Sali i włożyła jej łeb do swojej paszczy. Monika bardzo mi zaimponowała, wykazała spokój, żadnej paniki - opowiada. Polubiły się, spotkają się prywatnie.

Kiedyś w lesie spotkała starą znajomą Małgosię, spacerowała ze swoim psem i dwiema innymi właścicielkami czworonogów. Zaprosili ją do grupy na Facebooku: „Spacery z psami. Legionowo i okolice”. Ludzie piszą: „Hej! Idę dzisiaj na spacer o 13.00. Ktoś chętny?”. Umawiają się i chodzą po lesie razem.

Psiarzy łączy jeszcze jedna rzecz - zdobywanie jedzenia dla swoich czworonogów, to dotyczy zwłaszcza tych, którzy stosują dietę BARF.

BARF jest skrótem angielskiego określenia bones and raw food (kości i surowe jedzenie) lub biologically appropriate raw food (biologicznie odpowiedni surowy pokarm). Dieta BARF została opracowana przez australijskiego lekarza weterynarii, dr. Iana Billinghursta, który uznał, że naturalna dieta, maksymalnie zbliżona do sposobu odżywiania dzikich przodków psów, jest zdrowsza niż karma komercyjna. Kiedy dawniej psy w jego posiadłości jadły upolowane króliki czy skrawki mięsa przeznaczonego dla ludzi, były znacznie zdrowsze, niż wtedy, kiedy były żywione komercyjnym pokarmem granulowanym. Dlatego postanowił zmienić ich sposób odżywiania, wprowadził surową jagnięcinę i kurczaka, a podstawę żywienia stanowiło mięso i kości.

Wielu właścicieli psów przeszło na dietę BARF.

- Ja także i bardzo szybko zauważyłam, że ludzie wymieniają się sprawdzonymi miejscami, w których można kupić surowe mięso. Dokonują także zakupów grupowo: wychodzi taniej i praktyczniej - tłumaczy Mira.

Ale umówmy się, psiarze są w ogóle świetnie zorganizowani w sieci. Wielu z nich prowadzi blogi, są fora dyskusyjne, na których można wymienić się doświadczeniami albo po prostu o coś zapytać. W razie potrzeby, jest gdzie szukać pomocy.

Na guz komórek tucznych cierpią  buldożki francuskie.

Psy, które najczęściej chorują na raka. Sprawdź, czy twój pu...

Około godz. 21.00 wychodzimy z Filą na ostatni spacer. Spotykamy się z Arisem. Aris to duży bigiel, znany w okolicy z tego, że zje z ziemi wszystko, co pachnie kiełbasą, nawet papier, folię - dosłownie wszystko. Jego właścicielkę, Marzenę, poznałam tak, jak wszystkich innych właścicieli psów - na spacerze. Aris na widok Fili kręci ogonem, a potem każde zajmuje się swoimi sprawami.

- Poznałam masę osób przez psa. Właściwie wszyscy się tu znamy - opowiada Marzena. - Tyle że ja jestem dość otwarta, kontaktowa, nie było to trudne. Ale mój mąż, zanim nie kupiliśmy Arisa, nie znał na osiedlu nikogo: całymi dniami był w pracy. Potem pojawił się Aris, z którym trzeba spacerować i tak mąż poznał naszych sąsiadów i właścicieli innych psów - opowiada Marzena.

Aris też ma swoich ulubionych kumpli i kumpelki, jak każdy pies. Bardzo lubił Tinę i Roxi (obie już nie żyją). Na spotkaniach z Ibi też merdał ogonkiem. Z Ciapkiem tak się zaprzyjaźnił, że kiedy szli na spacery razem i oddalili się od swoich panów, wracał na komendę: „Ciapek!”.

Na spacerze z Filą obwąchają wszystkie pobliskie zarośla, trochę się poprzekomarzają. A my gadamy: o pracy, dzieciach, które zdały maturę i zaraz potem o tym, jak im poszło podczas pierwszej sesji na studiach, o zwykłych sprawach, które codziennie zaprzątają nasze głowy. Rozmawiamy do czasu, kiedy nasze psy stają i wymownie na nas patrzą, albo każdy ciągnie w stronę swojego domu. Czas na sen.

Jak wybrać pupila dla siebie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Psy działają jak „społeczny katalizator”. Dzięki naszym czworonogom łatwiej nawiązujemy znajomości - Portal i.pl

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki