Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przeżyły horror. Przez matematykę

Aldona Rusinek
Kuratorium zmieniło Magdalenie Koczkodan ocenę negatywną z matematyki już po zakończeniu roku. Matka i córka przeżyły horror

Magdalena Koczkodan ukończyła w kwietniu III LO w Ostrołęce. Z niemałymi problemami. Po ukończeniu szkoły nie zdała egzaminu maturalnego z matematyki. Dzień po poprawce, 26 sierpnia przyszła z mamą, Małgorzatą Koczkodan do redakcji ze skargą na dyrektora i nauczycieli swojej byłej szkoły. Wcześniej, w kwietniu, taką skargę uczennica i jej matka wniosły do kuratorium oświaty. Wskutek tego Magdalena Koczkodan została dopuszczona do matury.

Czuje się upokorzona

Magdalena z matematyką zawsze była na bakier. W gimnazjum świadectwo z czerwonym paskiem psuła trója z matematyki. W liceum od początku borykała się z matematyczną materią. Dramat przeżyła tuż przed zakończeniem roku szkolnego w maturalnej klasie. A wraz z nią inni.

– Na ostatniej wywiadówce, 19 marca, rozmawiałam z wychowawczynią na temat słabych wyników córki z matematyki – przypomina matka uczennicy. – Nie otrzymałam na piśmie żadnej informacji o przewidywanej ocenie z tego przedmiotu. Wychowawczyni zapewniła mnie, że nauczycielka matematyki już z uczniami umówiła się na poprawkę.

– To była niby próbna matura, którą 8 kwietnia pisały zagrożone osoby. Nauczycielka powiedziała, że zaliczymy, gdy napiszemy na 30 procent. Napisałam na 34 procent. Uważałam, że otrzymałam zaliczenie. Za tydzień ponownie zagrożeni pisali test. Ten napisałam na 18 procent. Następnego dnia, 17 kwietnia, było ogłoszenie wyników. Nie mogłam być wtedy na końcowych lekcjach, bo miałam umówioną wizytę u dentysty. Koleżanka zadzwoniła do mnie po matematyce i powiedziała, że mam jedynkę na koniec roku – wspomina Magdalena Koczkodan.

– A była do końca zapewniana, że będzie ocena pozytywna – twierdzi matka. – W poniedziałek, 20 kwietnia, poszłam z córką do wychowawczyni, ale ta odesłała nas do nauczycielki matematyki, która powiedziała, że ocena jest wystawiona i za późno na poprawkę. Nie pomogła interwencja u wicedyrektorki, Ewy Oleksiak. Zaproponowała ona tylko, żeby napisać prośbę o egzamin komisyjny. Córka napisała i dwie godziny później zwołano komisję – relacjonuje Małgorzata Koczkodan.

– Komisyjny powinien być pisany miesiąc przed wystawieniem ocen, a ja pisałam w dniu posiedzenia rady pedagogicznej. W komisji powinny być trzy osoby, a były cztery. Zadania były napisane odręcznie, co chwila prosiłam, żeby ktoś mi przeczytał zadanie, bo w tym zdenerwowaniu nie dawałam sobie rady. Egzamin odbywał się w bibliotece, grało w tym czasie radio, wchodzili uczniowie podpisać obiegówki. Po zamknięciu drzwi na klucz ciągle ktoś pukał. Na rozwiązanie 15 zadań miałam 45 minut. W części ustnej, odpowiadając płakałam, bardzo zestresowana sytuacją – Magdalena po czterech miesiącach nadal to przeżywa.

Uczennica egzaminu nie zaliczyła.

Ludzie mają gorsze problemy

– Dyrektor Salis powiedział nam, że świat się nie zawalił, że ludzie mają gorsze problemy. Proszę przyjść w sierpniu na poprawkę, a za rok na maturę, zaproponował – przypomina zirytowana matka. – Na pewno ludzie mają większe problemy, ale dla córki ta sytuacja była dramatem. I nikt nic chciał pomóc – dodaje.
Matka z córką ruszyły szukać pomocy poza szkołę.

– Rozmawiałyśmy z dyrektorem wydziału oświaty w urzędzie miasta. Byłyśmy u starosty. I w kuratorium oświaty. Dopiero po tych interwencjach, za które bardzo dziękujemy, dyrektor szkoły zaczął działać. Ale córka nie miała normalnego zakończenia roku szkolnego, które było 23 kwietnia, w czwartek, po południu.
– Dyrektor dał mi do zrozumienia, że nie mogę uczestniczyć w zakończeniu roku szkolnego z rówieśnikami, a gdy się pojawiłam wbrew woli dyrektora, ten zabronił mi wchodzić na scenę mówiąc „nie masz po co wchodzić na scenę, nie chcę żadnych niejasności” – wspomina Magdalena.

– Zadzwonił do mnie w piątek i zapowiedział, że osobiście wręczy Magdzie to świadectwo we wtorek – dopowiada jej matka. – A we wtorek zadzwonił, że świadectwo wręczy wicedyrektorka. Do dziś nie wiemy, dlaczego córka została tak upokorzona. Nie usłyszałyśmy od dyrektora ani słowa wyjaśnienia. Ani słowa przepraszam, mimo że kontrola z kuratorium wykazała błędy w działaniach szkoły. Wiem, że córka nie umie matematyki, ale nie aż tak, żeby mieć jedynkę. W liceum miała na końcowym świadectwie średnią cztery. I dobre zachowanie. A dyrektor powiedział, że widocznie jej nie zależało na ukończeniu szkoły. Jak mógł? Nauczyciele skupiają się na uczniach, którzy dają sobie radę. A powinni chyba przede wszystkim pracować ze słabszymi. Ich pilnować, im pomagać. Moja córka nie miała żadnego wsparcia (Magda mówi, że wspierała ją jedynie jej klasa, IIIe – red.). Jeżeli w klasie maturalnej jest tyle osób zagrożonych, to dyrektor powinien być czujny. Z Magdy klasy zdawało poprawkę z matematyki siedem osób – stawia zarzuty matka uczennicy. – Od zakończenia roku szkolnego do dnia matury były tylko łzy i leki na uspokojenie. Jak można w takim stanie zdać egzamin?

Zwątpili w uczciwą pracę

Dyrektorzy szkoły nie kryją zaskoczenia.
– Uważaliśmy, że sprawa została zamknięta. Pozytywnie dla uczennicy. Nie rozumiem, skąd kolejne roszczenia? Pismo, które dzisiaj matka uczennicy złożyła w kancelarii wszystkich nas wytrąciło z równowagi. Są to bezzasadne pretensje – uważa Waldemar Salis.

Dyrektorzy ze swej strony rekonstruują kwietniowe zdarzenia.
– 22 kwietnia, wskutek skargi uczennicy i jej matki, miała miejsce kontrola z delegatury kuratorium. Sprawdzano dokumentację, rozmawiano z uczniami z klasy Magdaleny Koczkodan. Otrzymaliśmy pięć zaleceń pokontrolnych, w tym najważniejsze: polecenie zmiany oceny z matamatyki Magdalenie Koczkodan na dopuszczającą – informuje dyrektor Salis. – Pismo z kuratorium przyszło już po zakończeniu roku szkolnego, w piątek, tuż przed godz.15.00. Zmienialiśmy ocenę na posiedzeniu rady pedagogicznej w poniedziałek. Chcę zaznaczyć, że rada pedagogiczna była temu zdecydowanie przeciwna. Ja także. Pani Pilińska, nauczycielka matematyki Magdaleny Koczkodan, wówczas sama zawnioskowała o zmianę oceny. I rada dopiero wtedy to zaakceptowała. We wtorek uczennicy świadectwo wręczyła wicedyrektor Jolanta Rydzewska, bo mnie wypadło nagle nadzwyczajne zebranie. A na zakończeniu roku uczniowie, którzy nie otrzymali promocji nie wchodzą na scenę po świadectwa. Przez wzgląd na samych uczniów. Magdalena Koczkodan w dniu zakończenia szkoły formalnie była niepromowana – tłumaczy dyrektor.

Dyrektorzy przedstawiają swoją wersję wydarzeń :
– Pierwszy egzamin, ta „próbna matura”, była na miesiąc przed klasyfikacją. Magda rzeczywiście dostała z tego egzaminu trójkę, ale nie było to wystarczające, by wystawić jej pozytywną ocenę, przy jedynkach, które dominowały w dzienniku. Więc później jeszcze były dodatkowe poprawki – mówi wicedyrektor Ewa Oleksiak.

– W czwartek, na tydzień przed zakończeniem roku szkolnego, było zapowiedziane ostateczne zaliczenie z matematyki. Dwunastu uczniów się zgłosiło. Uczennica Koczkodan się nie zgłosiła. Zadzwoniła na komórkę do koleżanki. Koleżanka z telefonem podeszła do matematyczki i nieobecna uczennica przez telefon próbowała zaliczyć poprawkę. Czy można sobie coś takiego wyobrazić? – retorycznie pyta dyrektor. – Postanowiliśmy w ostatniej chwili dać jej jeszcze jedną szansę, na egzaminie komisyjnym. I to był nasz błąd, co zarzuciła nam kontrola z kuratorium. Nie zachowaliśmy procedur formalnych, bo nie było na to czasu. Po południu miała się odbyć ostateczna klasyfikacja na radzie pedagogicznej. Złamaliśmy statut szkoły, jeśli chodzi o terminy. Niepotrzebnie też do komisji, dla większego obiektywizmu, zaprosiliśmy matematyczkę z gimnazjum, oprócz dwóch matematyczek z liceum, Małgorzaty Tomaszewskiej-Podolak i Joanny Chodkowskiej. Na tym egzaminie uczennica na sto punktów otrzymała dwa – dodaje dyrektor.

– Podczas ostatniej wywiadówki wychowawczyni informowała o uczniach zagrożonych. Popełniła jednak błąd, nie wpisując w dzienniku z jakich przedmiotów jest ta uczennica zagrożona i nie egzekwując pod tym podpisu matki, obecnej na zebraniu. Stąd teraz interpretacja matki, że nie została powiadomiona o zagrożeniu, co podniosło kuratorium – przyznają dyrektorzy.

Zastanawiają się, dlaczego matka z córką po czterech miesiącach, dzień po egzaminie poprawkowym nagłaśniają sprawę, zamkniętą już w kwietniu.

– Przypuszczam, że to zabezpieczenie na wypadek niezdanej poprawki – uważa dyrektor. – Sugerowanie, że szkoła gnębiła uczennicę od dawna. Zdarzały nam się konflikty z rodzicami, wiadomo, jak każdej szkole. Często starałem się przekonywać, że rodzice mogą mieć rację i prowadziłem do kompromisów. W tym roku po raz pierwszy jestem święcie przekonany, że skarżąca nie ma racji. A dostaliśmy bardzo mocno, zwłaszcza nauczycielka matematyki.

– Po raz pierwszy od 30lat straciłam wiarę w uczciwą pracę – dopowiada Ewa Oleksiak.
– Nie mogę się pozbierać po dzisiaj szym piśmie pani Koczkodan. Oczekuje ona, że przedstawię jej program naprawczy szkoły. Ale ja nie poczuwam się do takiego obowiązku. My spełniliśmy zalecenia kuratora oświaty. I jemu zdajemy z tego sprawozdanie, bo pani Koczkodan w tej kwestii nie jest dla nas stroną.

Sprawa została zamknięta w kwietniu

Teresa Michalak, dyrektor ostrołęckiej delegatury MKO też nie kryje zdziwienia kolejną interwencją Magdaleny Koczkodan.

– Uważaliśmy, że sprawa ta została zamknięta po naszej kontroli, pozytwnie dla uczennicy – mówi. – Po analizie problemu, kontroli poddano przestrzeganie zasad oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów oraz przeprowadzania egzaminów, a także przestrzeganie przepisów dotyczących obowiązku szkolnego oraz obowiązku nauki. Ocenialiśmy też przestrzeganie praw dziecka i praw ucznia oraz upowszechnianie wiedzy o tych prawach. W wyniku kontroli, na podstawie rozmów, dokumentów i ankiety przeprowadzonej wśród uczniów, stwierdzono, iż roczna ocena klasyfikacyjna uczennicy klasy III została wystawiona z naruszeniem przepisów rozporządzenia MEN w sprawie warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów oraz przeprowadzania sprawdzianów i egzaminów. Znalazło to odzwierciedlenie w wydanych zaleceniach, które zobowiązywały do sformułowania wymagań edukacyjnych dla uzyskania śródrocznych i rocznych ocen oraz informowania rodziców i uczniów na początku roku szkolnego o obowiązujących wymaganiach. Zobowiązaliśmy też szkołę do ustalenia skutecznego sposobu informowania rodziców o postępach ucznia.

Teresa Michalak stwierdziła, że dyrektor zrealizował zalecenia w ustalonych terminach, co finalizuje sprawę.

– Uczennica otrzymała świadectwo ukończenia liceum ogólnokształcącego i uzyskała możliwość przystąpienia do matury. Był to wymierny efekt naszej kontroli – podsumowuje dyrektorka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki