Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemysław Świercz z Ostrołęki po wypadku stracił podudzie. Teraz jest kapitanem reprezentacji Polski w futbolu amp [ZDJĘCIA]

Piotr Ossowski
Pewnie niewielu kibiców piłki nożnej zna to nazwisko. A warto. Przemysław Świecz z Ostrołęki jest kapitanem reprezentacji Polski w piłce nożnej amp, brązowym medalistą ubiegłorocznych Mistrzostw Europy.

- Wybaczcie jeśli głos mi zadrży, ale odkąd zacząłem grać w reprezentacji, bardzo chciałem tu wrócić. Ta chwila jest dla mnie bardzo emocjonalna – zaczął spotkanie z uczniami Szkoły Podstawowej nr 4 Przemysław Świercz, reprezentant naszego kraju w futbol amp.

Po operacji była... radość

Cóż to za dyscyplina? Piłka nożna amp, albo futbol amp, to po prostu piłka nożna dla ludzi po amputacjach (ang. amputee football), uprawiają ją zawodnicy z amputowaną (albo w inny sposób trwale uszkodzoną) kończyną dolną – z wyjątkiem bramkarza, na tej pozycji występują osoby bez ręki.

Przemysław Świercz jest ostrołęczaninem. Tu chodził do podstawówki (nieistniejącej już „siódemki”), tu skończył II LO, tu także rozpoczął przygodę z piłką nożną.

- Trenowałem w Narwi, od zawsze lubiłem sport, po liceum poszedłem na Akademię Wychowania Fizycznego w Warszawie. Tam też próbowałem gry w jednym ze stołecznych klubów – mówił.

Po studiach nadal pozostał blisko sportu. Zajmował się szkoleniem. Jego drugą, obok sportu, pasją były motocykle.

- W 2009 roku pojechałem z przyjaciółmi na wyprawę motocyklową do Norwegii. Tam wydarzył się wypadek, zderzenie z camperem. Od razu po wypadku lekarze w Norwegii podjęli decyzję – amputacja podudzia – opowiadał kapitan reprezentacji Polski. – Nie wiem czy mi uwierzycie, ale pierwsza moja myśl po przebudzeniu po operacji to była… radość. Radość, że żyję. Wypadek był poważny, a ja miałem cały kręgosłup, całą głowę, obie ręce, jedną nogą i kawałek drugiej.

Pomogła wiara w Boga

Przemysław Świercz zapewnia, że wypadek… niewiele zmienił w jego życiu.

- Wybór był prosty. Albo mogłem zacząć myśleć osobie jako o kimś innym, kimś gorszym, kimś komu czegoś brakuje, albo starać się żyć tak jak wcześniej. Wybrałem to drugie i nawet moi bliscy potwierdzają, że nadal jestem tym samym człowiekiem. Choć na pewno pomógł mi w tym sport. Bez wątpienia – opowiadał.

- Nie miał Pan żadnych momentów załamania? – dopytywała jedna z uczennic SP nr 4.

- Albo nie miałem, albo miałem i nie pamiętam, albo to dopiero przede mną – odpowiedział Przemysław Świercz. I dodawał. – Myślę, że ważne w tym wszystkim to, że jestem osobą wierzącą. Nie mówię tego, żeby was tutaj ewangelizować, czy głosić słowo Boże – zastrzegł od razu. – Ale to było ważne. Wiara w Boga pomogła mi przyjąć to co się stało, zrozumieć głębszy sens.

Przemysław Świercz, jak wspominał, od samego początku miał dystans do swojej niepełnosprawności, nie robił z niej problemu.

- Pamiętam, to już z opowieści rodziny, taką historię. Kiedy przyjechali do mnie do Norwegii, do szpitala, leżałem w sali, gdzie było dość ciasno. Nie było gdzie usiąść, więc mówię: Siadajcie na łóżku, tu jest miejsce, gdzie nie mam nogi – opowiadał z uśmiechem.

Uśmiechem, który nie schodził mu z twarzy podczas spotkania z młodzieżą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki