Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przasnysz. Pogrzeb Mariusza Bondarczuka [ZDJĘCIA]

Małgorzata Jabłońska
W piątek, 16 czerwca Przasnysz pożegnał zmarłego po ciężkiej chorobie Mariusza Aleksandra Bondarczuka - wybitnego regionalistę, erudytę, fascynata, znawcę i badacza historii regionu, dziennikarza, działacza antykomunistycznej opozycji w PRL.

Zmarł przedwcześnie, 11 czerwca, w wieku 69 lat, nie zrealizowawszy wszystkich planów.

Żegnały go setki osób - rodzina, przyjaciele, władze powiatu przasnyskiego, przedstawiciele placówek kulturalnych, regionaliści i historycy, członkowie Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Przasnyskiej i mieszkańcy miasta.

Mszę świętą koncelebrował ks. prof. Andrzej Kobyliński, prywatnie przyjaciel zmarłego.

- Wiemy dobrze z naszego codziennego doświadczenia, że śmierć i umieranie stanowią część ludzkiego losu - głosił duchowny. - Każdego dnia w pewien sposób ocieramy się o tajemnicę przemijania, odchodzenia. Jak lato łączy się z jesienią, dzień z nocą, a światłość z ciemnością, tak nasze życie łączy się ze śmiercią. W języku wiary, jakże często bliskim językowi poezji, mówimy o łasce dobrej śmierci. Czym jest łaska dobrej śmierci? Po spełnionym życiu, bliskości z rodziną, w odpowiednim czasie, na odpowiednim etapie życia. Żegnamy dziś śp. Mariusza. Możemy powiedzieć, że przeżył śmierć własną. Oczywiście mamy prawo do smutku i żałoby, ale w przypadku tak bogatego i twórczego życia powinno dominować uczucie dumy i dziękczynienia. Dziękujemy za mądre i jakże owocne życie. Spróbujmy jak najwięcej zachować dla siebie i dla najbliższych. Życie śp. Mariusza rozpoczęło się tutaj, w Przasnyszu w 1948 roku. Tradycje rodzinne i wykształcenie ukształtowały Mariusza jako polonistę, dziennikarza, wydawcę, historyka, badacza dziejów własnego regionu - małej ojczyzny. Jak określić jednym słowem tę jakże bogatą osobowość? Mariusz był pasjonatem, był Chodzącą Pasją. Pasjonat oddany innym ludziom, kierujący się bezinteresownością, uczciwością, dochodzeniem do prawdy. Dokumentował historię, szczegóły życia codziennego, nagrywanie jakże wielu rozmów z ludźmi. Przasnysz, powiat przasnyski - zawdzięczamy mu bardzo wiele. Książki o tematyce regionalnej, gazety lokalne. Liceum, II wojna światowa, życie w czasach PRL. Dokumentowanie tragicznych losów społeczności żydowskiej, która tutaj przez stulecia żyła w zgodzie i w przyjaźni. Był żołnierzem dobrej sprawy. Widział problemy, których my nie dostrzegamy. Budził nasze sumienia. Był głosem sprzeciwu. Takiego dziedzictwa nie wolno nam zmarnować. Bo nie samym chlebem tylko żyje człowiek. Także prawdą, historią, dziejami swoich przodków i całej ojczyzny. - podkreślał ks. Kobyliński.

Mowę pożegnalną wygłosiła siostra Mariusza Bondarczuka.
- Jaki był mój brat? Był fantastyczny. Zakochany w swoim mieście - wspominała Lilianna Elmborg. - Dla niego Przasnysz był pępkiem świata. Potrafił wspaniale opowiadać historię każdej ulicy, dzieje każdego niemal domu i jego mieszkańców. Mariusz - kolekcjoner faktów, uroczy gawędziarz i wspaniały słuchacz. Działał w Solidarności, dlatego był inwigilowany przez Służbę Bezpieczeństwa. 13 grudnia 1981 r. w naszym domu była trzygodzinna rewizja. Mariusz został aresztowany. Przez 2 tygodnie szukałam mojego brata. Słuch o nim zginął. Dowiedziałam się później, ze został internowany. Po powrocie na wolność miał problemy ze znalezieniem pracy. To wszystko odbiło się na jego psychice, na jego życiu i z pewnością na zdrowiu. Jak sam mówił: "Najważniejsze jest to, by pisać o ludziach i nie wchodzić w żadne podejrzane układy. Pisać prawdę, z którą często wiążą się uwagi krytyczne wobec opisywanych faktów. Mimo wszystko dziennikarz powinien pozostawać sobą, nawet jeśli wszyscy są przeciw niemu. Nie można pozwolić na jakąkolwiek manipulację. Jedynie pozostanie przy swoich ideałach przyniesie nagrodę, a z czasem zaufanie czytelników". Polemizował z nieudacznymi decyzjami władz, bronił historii swego miasta. Historii bez cenzury. Nie wszyscy patrzyli na to przyjaźnie. Czy Mariusz był kontrowersyjny? Był. Jeśli kontrowersyjne może być mówienie i pisanie prawdy. Bo dla Mariusza prawda znaczyła więcej niż własny spokój czy wygodna popularność, więcej niż polityczna poprawność czy chęć przypodobania się odbiorcy. Opisywał sprawy ważne dla przasnyszan, rozwiązywał problemy, a kiedy trzeba było piętnował władze. Nie raz dostawał telefony, w których grożono mu sądem. On jednak zamiast martwić się, był wręcz zadowolony z takiego przebiegu rzeczy. Bo jak mawiał, znaczyło to, że ludzie czytają jego gazetę, że wzbudza ona emocje. To pewnie dlatego "Gazeta Przasnyska" zdobyła trzy nagrody polsko-amerykańskiego Instytutu na Rzecz Demokracji w Europie Wschodniej. Za głoszenie prawdy nie zawsze cieszył się uznaniem ze strony władz lokalnych. Choćby ostatnio, gdy walczył o niesprzedawanie pod zabudowę terenów cmentarza ewangelickiego przy ul. Makowskiej, który istnieje od 178 lat i na którym znajdują się szczątki kilku tysięcy osób. Ich spokój zostanie naruszony. Tej walki nie zdążył niestety doprowadzić do końca. Działka została sprzedana. Mariusz napisał: "Światu potrzeba więcej tolerancji i rozwagi. Bo tylko ten sposób człowiek bez względu na płeć, pochodzenie, wyznanie, czy rasę, stanie się człowiekiem" - cytowała Lilianna Elmborg.

- Zapewne śp. Mariusz Bondarczuk nie spodziewał się mojego wystąpienia pożegnalnego, gdyż wcześniej nasze spotkania nacechowane były raczej polemiką niż panegirykiem - mówił starosta powiatu przasnyskiego Zenon Szczepankowski. - Nie zdążyłem powiedzieć Panu, Panie Mariuszu, jak bardzo ceniłem tę polemikę, jak bardzo ceniłem Pana życiorys, naznaczony odważnymi czynami i słowem, które nam lokalnym władzom i współmieszkańcom ziemi przasnyskiej, jaskrawo przyświecało blaskiem bezkompromisowej uczciwości. Wielu z nas, co najmniej tak wielu, jak obecnych na dzisiejszym pogrzebie, widziało w Panu powiernika tych sławnych słów Cypriana Kamila Norwida: „Nie trzeba kłaniać się okolicznościom, a prawdom kazać, by za drzwiami stały”. Pana niewątpliwy patriotyzm nie miał nic wspólnego z tanią egzaltacją, lecz z dojrzałym szacunkiem do praw człowieka, niezależnie czy chodziło o Polaka, Żyda, Rosjanina, czy Niemca. Dzięki takim postawom możemy być dumni z polskiej historii i z przynależności do narodu polskiego, którego naturalną cechą jest odwaga w obronie słabszych i umiłowanie wolności. Mieszkańcy ziemi przasnyskiej nie raz będą cytować Pana myśli i się z nimi utożsamiać. Szkoda tylko, że wielu z nich nie zdążyliśmy usłyszeć. Dobry Bóg zapewne uznał, że wcześniej dojrzał Pan do wyższej, duchowej roli. Niech więc Cię poprowadzi drogą zbawienia - powiedział Zenon Szczepankowski.

Mowy pożegnalne wygłosili również przyjaciele Mariusza Bondarczuka - poeta Krzysztof Turowiecki, koledzy ze studiów, regionaliści, Piotr Kaszubowski - prezes TPZP i inni. Po wzruszającej mszy świętej kondukt pogrzebowy udał się na przasnyski cmentarz parafialny, gdzie urna z prochami Zmarłego spoczęła w rodzinnym grobowcu.

Mariusz Bondarczuk urodził się 24 lipca 1948 w Przasnyszu. Był synem Eugeniusza i Heleny z Nizielskich. Ukończył Wydział Filologii Polskiej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Był nauczycielem języka polskiego w szkołach średnich w Warszawie i w Przasnyszu, pracował w Miejskich Domach Kultury w Przasnyszu i Makowie Mazowieckim. Kierował radiowęzłem w przasnyskim zakładzie ZWAR i był korespondentem pisma zakładowego Wysokie Napięcia. Wydawca i redaktor "Przasnyskiej Niezależnej", redaktor naczelny i wydawca "Gazety Przasnyskiej".

W latach 1971-89 był inwigilowany przez SB, aresztowany 13 grudnia 1981 r., przez 5 miesięcy był internowany w Iławie.

Swoje teksty publikował w prasie krajowej ("Więź", "Życie Warszawy", "Tygodnik Powszechny", "Mówią Wieki", "Polityka", miesięcznik "Odkrywca"), regionalnej (m. in. w "Tygodniku Ciechanowskim" i "Tygodniku Ostrołęckim") oraz zagranicznej ("Nowy Dziennik" w Nowym Jorku, "Nowiny-Kurier" w Izraelu).

Był autorem książek o tematyce regionalnej: "Kronika Gimnazjum i LO w Przasnyszu 1923-1993" "Piątego dnia - życie i zagłada Żydów w Krasnosielcu", redaktorem i wydawcą opracowania "Misjonarze i barbarzyńcy. Opowieści o życiu przasnyskiego ogólniaka". W latach 1991-2001 był prezesem Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Przasnyskiej. Współtwórcą Naczelnego Organu Wesołej Komitywy Uzurpatorów Rzeczywistości. W 2009 otrzymał Medal Stanisława Ostoja-Kotkowskiego w kategorii Medal Honorowy.

Benedyktyńską pracą, krok po kroku odtworzył losy patrona największego przasnyskiego osiedla Stefana Cieleckiego "Orlika", opisał dzieje klasztoru ojców pasjonistów, historię św. Stanisława Kostki. Był inspiratorem powstania oraz narratorem filmu dokumentalnego "Powrót do Heimkehr", przedstawiającego kulisy powstania - kręconej w Chorzelach - hitlerowskiej produkcji propagandowej z 1941 roku. Mariusz Bondarczuk do samego końca poruszał tematy ważne historyczne i społeczne, które zamieszczał na swoim profilu na FB. Był także twórcą i autorem facebookowego profilu "Stowarzyszenie Różowych Słupów", na którym w satyryczny sposób komentował lokalną rzeczywistość.

Największą miłością Mariusza Bondarczuka był Przasnysz, regionalista nieustannie troszczył się o zachowanie jego dziedzictwa i chronił je przed zapomnieniem. Z pasją gromadził dokumenty, mapy, nagrania i zdjęcia. Kolekcjonował także strzępy wspomnień związane z naszym miastem i jego dawnymi mieszkańcami. Jako nieliczny miał odwagę piętnować nadużycia lokalnych władz; była w nim głęboka niezgoda na nieuczciwość. W swoim postępowaniu kierował się niezłomnym przekonaniem, że warto nazywać rzeczy po imieniu bez względu na ponoszone konsekwencje - dla prawdy, dla ludzi, dla publicznego dobra. - "Dłużej klasztora, niźli przeora" - mawiał. Bezkompromisowość regionalisty powodowała, że nie można było pozostać wobec niego obojętnym. Jego osobowość i szczerość postępowania polaryzowały ludzi, z którymi się stykał. Miał wielu serdecznych przyjaciół i sympatyków, ale i nie mniej wrogów. Jednak nawet ci drudzy z szacunkiem odnosili się do jego dokonań i doceniali wkład w upowszechnianie dziejów regionu.

Odszedł wielki orędownik prawdy, przyzwoitości i uczciwości w życiu publicznym. W osobie Mariusza Bondarczuka Przasnysz stracił jednego ze swoich największych współczesnych synów. Pozostanie na zawsze w wielu sercach i pamięci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki