Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poznajcie panie jeżdżące autobusami w ostrołęckim MZK

Redakcja
Zapału i chęci do pracy nie brakuje paniom zatrudnionym jako kierowcy autobusów w Miejskim Zakładzie Komunikacji w Ostrołęce.

- Nie widzę siebie w pracy za biurkiem - mówi wprost jedna z nich, Małgorzata Serejko. Za kółkiem autobusu to co innego. - Namówili mnie do tego rodzice. Talent do jazdy odziedziczyłam po tacie: jak byłam młodsza, jeździłam na wsi ciągnikiem, później osobówką.

Od osobówki - a konkretnie od długiego volvo, jak mówi z uśmiechem Iwona Stachacz - zaczęła się jej niecodzienna przygoda z motoryzacją.

- Pracowałam przez tyle lat w różnych zawodach. Żaden nie dawał mi jednak satysfakcji - opowiada. - Wręcz przeciwnie, męczyłam się.

To się zmieniło, gdy pani Iwona zrobiła prawo jazdy, a potem została kierowcą autobusu.

- Przemieszczanie się takim dużym „gabarytem” i patrzenie na innych z góry to sama przyjemność - żartuje. Ale jest w tym wiele prawdy. - Człowiek za kierownicą się relaksuje. Robię coś, co sprawia mi przyjemność, a poza tym jeszcze mi za to płacą!

- Ja także postanowiłam coś zmienić w swoim życiu - dodaje Anna Michalak.

Do „autobusów” przekonał ją brat.

- Spróbowałam sił, zajrzałam do MZK i tak tu jestem już piąty rok.

Choć każda z nich ma już kilka lat stażu i stali pasażerowie zdążyli przywyknąć do widoku „babki za kółkiem”, to zdarzają się jeszcze chwile takie jak te:

- Pan wchodzi do autobusu i patrzy na mnie dużymi, zdziwionymi oczami - mówi Iwona Stachacz.

- Niektórzy gratulują, podziwiają. Mówią: „O, jak pani pięknie prowadzi ten wóz!” - przytacza pani Ania.

- Albo: „A odważna pani, odważna!” - wtrąca, śmiejąc się, jej koleżanka Iwona. - Ale oczywiście zdarzają się też i mniej sympatyczne reakcje na nasz widok. Do takich pasażerów po prostu się uśmiechamy. Jesteśmy chyba bardziej niż panowie zdyscyplinowane, spokojne, wyważone. Pozytywniej reagujemy na stres, mało kto jest w stanie wyprowadzić nas z równowagi.

Choć zdarzają się i takie sytuacje.

- Problem jest wtedy, gdy coś się zepsuje na trasie - przyznaje Anna Michalak. - Czas ucieka, ludzie się denerwują. I ja też zaczynam się denerwować. To dla mnie najbardziej stresujące.

- A zanim przyjadą mechanicy naprawić pojazd, trochę czasu upłynie - dodaje Małgorzata Serejko.

Nasze panie, filigranowe kobiety, czasem muszą się też nadźwigać.

- Gdy wóz nie chce zapalić, trzeba taszczyć dwa ciężkie akumulatory - mówi pani Ania. Wszystkie przyznają, że taryfy ulgowej czy przywilejów ze względu na płeć nie mają. Pracują w męskim towarzystwie (kierowców w MZK jest 56, w tym 4 kobiety), które trzeba było do siebie przekonać. W końcu kierowca uchodzi za męski zawód, a kobieta za kółkiem - wciąż za niecodzienny widok. - Myślę, że udało się nam nieco przełamać stereotyp - uważa Iwona Stachacz.

Panie z pewnością przekonały do siebie szefostwo MZK.

- Jeśli chodzi o samą technikę jazdy, to panie przewyższają panów - uważa pełnomocnik zarządu i dyrektor ds. kadrowo-administracyjnych MZK Edyta Korytkowska. - Nie mają stłuczek, w odróżnieniu od mężczyzn. Myślę, że to kwestia psychiki. Nawet badania potwierdziły, że kobiety mają bardziej rozwinięty zmysł wyobraźni. To przydaje się na drodze. Poza tym dzięki ich obecności poprawiła się też atmosfera w pracy.

A także, jak się okazuje, atmosfera podczas jazdy.

- Nie tak dawno pasażer w mailu chwalił jedną z naszych pań za poprawną jazdę, takich pozytywnych reakcji mamy więcej - zdradza Edyta Korytkowska.

A na marginesie, wspomniany pasażer dodał, że przez całą drogę z twarzy owej pani nie schodził przepiękny uśmiech.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki