(fot. MU)
- Znów zniszczono nam klatkę schodową i nikt na to nie reaguje. Proszę o natychmiastową interwencję! - Usłyszeliśmy w słuchawce. Od razu wybraliśmy się na ulicę Wołodyjowskiego. Telefon, który odebraliśmy w redakcji wykonał mieszkaniec jednego z trzech znajdujących się tam bloków socjalnych, Roman Nowacki.
Nic dziwnego, że pan Roman był zdenerwowany - po raz kolejny, do bloku przy Wołodyjowskiego 23 wrzucono oponę, którą podpalono i tym samym zniszczono nowo pomalowaną klatkę schodową.
- W piątek odmalowano klatkę schodową, a w niedzielę w nocy została podpalona. Poczułem swąd, ktoś zadzwonił po straż pożarną. Cala klatka schodowa jest czarna, dym wdarł się też do mojego mieszkania - opowiada Roman Nowacki. - Pościel nadaje się tylko do wyrzucenia, na podłodze i dywanie też osiadła gruba warstwa pyłu.
Przy Wołodyjowskiego 23 jest dziesięć lokali, w których mieszka dwadzieścia sześć osób. Pożar wybuchł około północy. Dym rozniósł się po całym bloku. Ktoś z lokatorów zadzwonił po straż pożarną, która ugasiła pożar i z pomocą dmuchawy wywietrzyła klatkę schodową. Na szczęście nikomu z mieszkańców bloku nic się nie stało. Tym razem.
- Tu mieszkają trzy niepełnosprawne osoby, ja sam ledwo mówię, jestem chory, a przez te podpalenia tracimy jeszcze resztki zdrowia - mówi dalej pan Nowacki. - Klatka schodowa paliła się już czwarty raz.
Poprzednio, do podpalenia doszło w połowie grudnia. Było to trzecie podpalenie w ciągu sześciu miesięcy. Ze ścian i z sufitu odpadł tynk, a drzwi wewnętrzne zostały zniszczone. Tam, gdzie tynk wytrzymał próbę ognia, dym zostawił czarną warstwę pyłu. Klatka została odremontowana, ale prezes Mirosław Przastek z Towarzystwa Budownictwa Społecznego, które jest administratorem budynku, ostrzegał, że taka zabawa z ogniem może skończyć się tragicznie i prosił o współpracę z policją, aby udało się ustalić sprawców podpalenia. Policja jednak nic nie ustaliła, a klatka została znów spalona.
Mieszkaniec bloku zarzuca policji oraz TBS, że nic w tej sprawie nie robią. Prezes Mirosław Przastek przyznaje, że czuje się bezradny, ale zarzuca mieszkańcom bloku brak współpracy.
- Nie chcę nikogo urazić, ale jeśli mieszkańcy sami nie poczują się właścicielami tego bloku, to nic nie poradzimy - tłumaczy prezes. - Jesteśmy tylko administratorem bloku, nie policjantem. Jeśli mieszkańcy chcą, żeby blok, w którym mieszkają wyglądał dobrze, powinni współpracować. Jeżeli ktoś pyta "kiedy zostanie odnowiona klatka schodowa", to ja pytam z jakich środków mamy to wykonać i "na jak długo"? Czuję się bezsilny.
Bloki socjalne przy Wołodyjowskiego mają tylko kilkanaście lat, więc w porównaniu z innymi blokami w mieście są nowe. Mimo to, blok nr 23 wciąż wymaga remontu - klatki schodowej. TBS miał przeznaczone pieniądze na tegoroczny remont i zostały one wydane, a teraz znów są potrzebne.
Prezes Mirosław Przastek tłumaczy też, że klatka schodowa nie została od razu posprzątana, bo TBS czekało na likwidatora szkód od ubezpieczyciela, który musiał dokonać oględzin. Są to kwestie formalne, które należy spełnić, aby otrzymać odszkodowanie. Pieniądze z odszkodowania częściowo pokryją koszty kolejnego remontu. Pozostaje tylko pytanie, jak do tej sprawy podejdzie ubezpieczyciel.
Ludzie wiedzą…
- Wygląda na to, że ludzie wiedzą, kto to zrobił, ale nikt nie chce powiedzieć - uważa prezes. - Nie traktują tego, jako swojego mienia, ale też nie troszczą się sami o swoje bezpieczeństwo. Kolejne takie zdarzenie może się kiedyś skończyć tragicznie!
Sprawą podpalenia, kolejnego, w bloku przy Wołodyjowskiego zajmuje się Magdalena Grabowską z Komendy Powiatowej w Ostrowi Mazowieckiej.
Niestety, policja też wydaje się w tej sprawie bezsilna. Dowiedzieliśmy się, że wciąż są prowadzone czynności Jak zapewniła nas Magdalena Grzybowska, policjanci rozmawiali z mieszkańcami bloku przy Wołodyjowskiego, ale nic z tego nie wynikło.
Trudno nie odnieść wrażenia, wyrażonego również przez prezesa Przastka, że mieszkańcy, jeśli nawet nie wiedzą, kto podpala klatkę, to przynajmniej mogliby wydatnie pomóc policji w ustaleniu tej osoby.
W bloku panuje jednak zmowa milczenia. Z nami pozostali lokatorzy także nie chcieli na ten temat rozmawiać.
Policja przypomina także, że jeśli ktokolwiek wie coś na temat podpaleń, może to zgłosić z zastrzeżeniem anonimowości.
PS. Tuż przed oddaniem tego tekstu do druku, w minionym tygodniu jeszcze raz rozmawialiśmy z panem Romanem. Był bardzo wzburzony. Poinformował nas, że został pobity. Jego zdaniem ma to związek z tym, że jako jedyny w bloku otwarcie mówi o podpaleniach.
Policja zajmuje się teraz także sprawą pobicia bohatera naszego tekstu. Czy łączy je z podpaleniami? Na odpowiedź na to pytanie jest jeszcze za wcześnie. Do sprawy wrócimy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?