Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porwanie dzieci biznesmena z powiatu ostrowskiego. Porywacz sam zgłosił się do prokuratury, bo obawia się o życie

Mieczysław Bubrzycki
Fot. Archiwum
Do 1 lutego prokurator musi wykonać czynności procesowe w tej sprawie, a więc przede wszystkim przesłuchać Grzegorza G.

Porywacz dzieci zgłosił się po pięciu latach. Jest poważnie chory, przebywa na oddziale szpitalnym warszawskiego aresztu.

Nietypowy gość przyszedł kilka dni temu do prokuratury.

W poniedziałek, 18 stycznia, w Prokuraturze Rejonowej w Ostrowi Mazowieckiej zjawił się młody mężczyzna.

- Nazywam się Grzegorz G., jestem poszukiwany w sprawie porwania dzieci - powiedział zaskoczonemu prokuratorowi.

Mężczyzna ma 31 lat. Przed ponad 5 laty brał udział w uprowadzeniu dwóch synów przedsiębiorcy z podostrowskiej wsi. Bandyci porwali wtedy chłopców znad zbiornika wodnego, a potem zażądali wysokiego okupu. Grzegorz G. mieszkał niedaleko domu biznesmena, więc miał dużo informacji na temat zwyczajów tej rodziny. Chłopcy zostali wtedy uwolnieni przez porywaczy po zapłaceniu okupu przez ojca.

Większość uczestników przestępstwa została zatrzymana i osądzona przez Sąd Okręgowy w Ostrołęce. Za dwoma przestępcami, którzy się ukrywali, zostały wydane listy gończe, a także europejskie nakazy aresztowania. Grzegorz G. jest jednym z nich. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że ostatnio ukrywał się w Wyszkowie.

Mężczyzna jest poważnie chory na nerki, musi być poddawany dializom. Być może zgłosił się dlatego, że jako poszukiwany miał utrudniony dostęp do lekarzy. Teraz skorzysta z bezpłatnej opieki więziennej służby zdrowia. Przebywa w areszcie śledczym Warszawa - Mokotów, gdzie jest oddział szpitalny.

Do 1 lutego prokurator musi wykonać czynności procesowe w tej sprawie, a więc przede wszystkim przesłuchać Grzegorza G. Od tego zależą dalsze losy G. Być może prokurator zwróci się do sądu o jego tymczasowe aresztowanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki