Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porwana pięć lat temu córka Józefa Bałdygi do dziś nie wróciła do domu

J. Sender
J. Sender
Józef Bałdyga, właściciel firmy JBB w Łysych, trzy tygodnie temu przeżył drugą w życiu tragedię. Pięć lat temu było jeszcze gorzej. Porwano mu córkę. Do dziś nie wróciła do domu... Poznaj szczegóły tej bulwersującej sprawy, do złudzenia przypominającej historię porwania zamordowanego Krzysztofa Olewnika

Dwie tragedie
Pięć lat temu, w biały dzień, z warszawskiej ulicy porwano jego córkę Ewelinę. Nigdy nie wróciła do domu.
Józef Bałdyga nigdy nie wypowiadał się publicznie na ten temat, chociaż minęło już pięć lat. Inaczej niż rodzina Krzysztofa Olewnika, która walcząc o pamięć syna, o ukaranie winnych, odważyła się stanąć oko w oko z opinią publiczną. Bałdyga nie, raczej zamknął się w sobie. Tyle że zapomnieć trudno.

Marzec 2005 roku. Ewelina wyszła ze szkoły w Warszawie. Szła do swojego samochodu. Nagle ze stojącej obok furgonetki wyskoczyło kilku mężczyzn i wciągnęło ją do środka. Dziewczyna nie miała szans. Porwanie zarejestrowała kamera przemysłowa, znajdująca się na jednym z sąsiednich budynków. Niestety, obraz był złej jakości i dotychczas nie zidentyfikowano sprawców.

Potem - typowa dla gangu technika. Wysyłanie SMS-ów rodzinie z żądaniem okupu. Wskazanie miejsca, gdzie okup ma zostać złożony. Na miejscu - pustka, nikt nie zabiera zostawionych pieniędzy. I tak kilka razy. Wreszcie załamana rodzina zawiadamia policję. Kolejne dni mijają na próbach ustalenia czegokolwiek. W końcu porywacze podają kolejną datę i miejsce przekazania okupu. Policja do dziś nie chce powiedzieć, jakie były żądania porywaczy. Wszystko wskazuje jednak na to, że pieniądze zostały zrzucone z mostu. Dokładnie tak, jak zrobiła rodzina Krzysztofa Olewnika starająca się o jego uwolnienie.

To nie jedyne podobieństwo w obu tych sprawach.
Pieniądze tym razem dotarły do porywaczy. Ale efekt był żaden. Eweliny po prostu nie było.
Policja zapewniała, że przy sprawie pracowali najlepsi funkcjonariusze. Odnaleźli dom, w którym była przetrzymywana Ewelina i jeszcze jeden porwany mężczyzna. Niestety, gdy policjanci weszli do budynku, okazało się, że ktoś szczotką wyszorował w nim drewnianą podłogę. Mimo to policjantom udało się odnaleźć drobne ślady świadczące o tym, że Ewelina była właśnie tutaj. Ale to za mało, by bandyci mogli odpowiedzieć za jej porwanie, a może także za zabójstwo. Gdy w 2008 r. stanęli przed sądem, sprawa Eweliny nie znalazła się w akcie oskarżenia. Brakowało dowodów...

Cały artykuł w najnowszym wydaniu Gazety Współczesnej oraz w najbliższym wydaniu Tygodnika Ostrołęckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki