Nie ma to jak otworzyć "puszkę Pandory". Od razu zaczyna robić się wesoło, a na światło dzienne wypełzają długo skrywane demony, frustracje i budzą się emocje. Taką puszkę, zupełnie nieświadomie, otworzyliśmy dwa tygodnie temu, zajmując się interwencją zgłoszoną nam przez Czytelników.
Poprosili o wyjaśnienie sprawy dotyczącej mrozu. Mrozu, który trzymał nie tylko na dworze, ale też w kościele w Myszyńcu. Przedstawili się jako parafianie z Wolkowych. Dziennikarz zadał pytania księdzu proboszczowi, ksiądz rzeczowo i obszernie wyjaśnił, dlaczego w kościele jest zimno. Sprawa wydawała się prosta, zwyczajna i na tym zamknięta. Nic bardziej mylnego. Po tym, gdy Tygodnik pojawił się w kioskach, wybuchła prawdziwa burza. Różni ludzie nagle chwycili za klawiatury i zaczęli bronić księdza, chociaż nie był przez nikogo atakowany, i dobrego imienia parafian z Wolkowych.
Pisma z protestami dotarły do nas od sołtys tej wsi, radnej gminy Myszyniec i pewnej parafianki, która również w imieniu parafian zaprotestowała i zebrała podpisy. Parafianie podzielili się na ciepłolubnych i zimnolubnych, przy czym zdecydowanie bardziej aktywni okazali się ci drudzy. Parafianka, która osobiście dostarczyła mi swój protest, napisała, że w kościele zawsze było w zimę zimno, jest zimno i… "ludzie nie chodzą do kościoła, żeby się wygrzewać". Co nie przeszkadzało tej pani domagać się ode mnie, by redakcja przeprosiła księdza proboszcza za to, że dziennikarz napisał, że jest zimno.
Pospolite ruszenie w Myszyńcu zdobyło również tamtejszy ratusz. Zimnolubny okazał się też burmistrz Bogdan Glinka, którego nazwisko znalazło się pod jednym z protestów, a na stronie internetowej urzędu opublikowano treść dwóch takich pism. Jedno z nich odczytano także podczas niedzielnych mszy, pewnie by rozgrzać zdrętwiałych z zimna, ale szczęśliwych z tego faktu parafian. Przynajmniej tych zimnolubnych.
Nie pamiętam takiego poruszenia w Myszyńcu, od czasu tzw. afery drogowej, sprzed już blisko 10 lat, w którą zamieszane były ówczesne władze gminy. To dobrze, że spora grupa mieszkańców danej miejscowości potrafi się zorganizować, zaprotestować, wyrazić swoją opinię. Na tym polega idea społeczeństwa obywatelskiego. Coś nas oburza, z czymś się nie zgadzamy, więc bierzemy sprawy we własne ręce. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie kuriozalny powód takich działań.
Zimnolubni parafianie mówią nam: wprawdzie w kościele jest zimno, ale nie przeszkadzało to naszym dziadom i nam również nie przeszkadza. Nie mamy zamiaru tego zmieniać, bo m.in. nie stać nas na to. I mają do tego prawo. Jednak nie mają prawa narzucać swojego zdania innym parafianom, tym ciepłolubnym, którzy zwrócili się do nas o pomoc. Nie każdy chce, by podczas modlitwy odmarzały mu uszy. I również ma do tego prawo. Natomiast działania zimnolubnych sprowadzają się do tego, by spacyfikować tych ciepłolubnych i zamknąć usta mediom. A na to już zgody nie ma. Przynajmniej naszej.
Autorzy protestów chcą, żeby TO przeprosił za to, że miał czelność zapytać o to dlaczego jest zimno w kościele. Ze swojej strony deklaruję, że nasz Tygodnik nie tylko nie będzie przepraszał za to, że stara się dobrze wykonywać swoją pracę, ale również mogę zapewnić naszych Czytelników, że w ich imieniu nie boimy się i nie będziemy się bali zadawać zdecydowanie trudniejszych pytań, bez względu na to, czy dotyczą kościoła, urzędu, czy jeszcze innych instytucji, którym zadawanie pytań może zaowocować lawiną kolejnych protestów.
Maciej Sulima
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
