Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy kupcy grożą kolejnymi protestami na ulicach stolicy

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
W lutym kupcy protestowali już na ulicach Warszawy. Skutecznie
W lutym kupcy protestowali już na ulicach Warszawy. Skutecznie Piotr Smoliński
Kontrowersje. Jeśli nowy podatek wejdzie w życie, „polski handel zostanie zaorany” - alarmują właściciele sklepów.

- Forsowany przez rząd podatek od handlu zje cały zysk polskich sklepów i sieci handlowych. Kuriozalne, że dojdzie do tego pod hasłem „pomocy polskim kupcom” i „zwiększania ich konkurencyjności wobec obcych koncernów” - mówi Wojciech Śliwa, współwłaściciel delikatesów „Paleo”, niewielkiej rodzinnej sieci, działającej m.in. w Wieliczce i Proszowicach.

We wrześniu Komisja Europejska zakwestionowała przyjętą w lipcu przez Sejm ustawę o podatku od sprzedaży detalicznej (patrz ramka). Pieniądze z podatku miały wspomóc finansowanie programu Rodzina 500 plus. W tym roku, z uwagi na wpływy z innych źródeł, rząd jakoś się bez nich obejdzie, ale w przyszłym już nie.

WIDEO: Bruksela nakazuje Polsce zawieszenie podatku od handlu. C. Tomczyk: Podatek PiS-u to gniot i bubel prawny

Źródło: TVN24

Ponieważ spory z Komisją Europejską ciągną się przeważnie ponad rok, minister finansów postanowił wprowadzić „podatek przejściowy” i od dwóch miesięcy forsuje własny wariant obowiązującego we Francji podatku od powierzchni handlowej. 1,2 proc. wartości przychodów miałyby płacić wszystkie sklepy większe niż 250 lub 400 mkw. Oznaczałoby to powrót do pierwotnego, promowanego podczas kampanii wyborczej, projektu PiS, przeciwko któremu polscy kupcy protestowali w lutym na ulicach Warszawy. Teraz znów grożą jeszcze burzliwszymi protestami.

W liście do posłów, przesłanym też do premier Beaty Szydło i wicepremiera Mateusza Morawieckiego (łączącego funkcje ministra rozwoju i ministra finansów) Waldemar Nowakowski, szef zrzeszającej tysiące rodzimych firm Polskiej Izby Handlu, dowodzi, że wprowadzenie podatku w proponowanej przez rząd formie doprowadzi do zagłady polskiego handlu.

Na przykład właściciel dwóch średniej wielkości sklepów pod Krakowem osiąga dziś miesięczne obroty rzędu 1 mln zł. Średnia rentowność takich sklepów to 1,5 proc., co oznacza dochód w wysokości 180 tys. zł rocznie. Podatek od tej sumy wynosi dziś 19 proc., czyli 34,2 tys. zł. Przedsiębiorcy zostaje niespełna 150 tys. zł zysku - na rozwój. Tymczasem po wprowadzeniu nowej daniny musiałby oddać państwu aż 144 tys. zł, czyli ponad cztery razy więcej niż obecnie. I nie zostałoby mu w kieszeni prawie nic.

- Trzeba przy tym pamiętać, że na średnią rentowność w wysokości 1,5 proc. wpływają bardzo wysokie zyski zagranicznych sieci dyskontów, jak Biedronka, której rentowność przekracza 5 proc. Zarazem ponad połowa firm, bez wyjątku polskich, ma rentowność poniżej 1 proc. Nowy podatek pozbawi je zysków, ba, większość zacznie dopłacać do interesu - podkreśla Wojciech Śliwa.

Prezes zrzeszenia spółdzielni „Społem” mówił na ostatnim posiedzeniu sejmowego zespołu na rzecz patriotyzmu gospodarczego, że rentowność w tej sieci to ok. 0,2 proc. Szef zespołu, poseł Adam Abramowicz, powołując się na dane GUS, odparł, że kupcy, którzy płacą mniej niż 1,4 proc. podatku od swych przychodów, „kombinują przy podatkach”. Potrafił jednak wskazać tylko jedną sieć (z Pomorza), która ma rzekomo takie wyniki. - Od razu, z Sejmu, zadzwoniliśmy do prezesa tej firmy, a ten zaprzeczył - relacjonują kupcy.

- Co się stało z zapewnieniami rządu o wyrównaniu szans dla małych i średnich przedsiębiorstw handlowych? - pyta Nowakowski.

Potrzeba na 500 plus

Przyjęta w lipcu przez Sejm ustawa o podatku od sprzedaży detalicznej została uzgodniona z przedstawicielami polskich organizacji kupieckich. Najwyższy podatek miały zapłacić duże sieci, głównie zagraniczne: portugalska Biedronka, francuskie Carrefour i Auchan, brytyjskie Tesco oraz niemieckie Lidl i Kaufland.

Komisja Europejska, podobnie jak wcześniej na Węgrzech, uznała konstrukcję daniny za niezgodną z zasadą równego traktowania firm. Resort finansów nie zgadza się z tym i wszedł z KE w spór prawny, ale zarazem - w obawie przez karami i odszkodowaniami - wstrzymał pobieranie podatku. W tym roku do budżetu nie wpłynie ani złotówka z zapowiadanych w kampanii „2 mld zł od hipermarketów”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Polscy kupcy grożą kolejnymi protestami na ulicach stolicy - Dziennik Polski

Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki