Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poloneza czas odnowy

anek
Osiedle Polonez słynęło do niedawna z tego, że jak ktoś obcy wszedł wieczorem między bloki, mógł wrócić z nożem w plecach. Teraz się to zmienia.

Przez wiele lat było to jedno z niebezpieczniejszych miejsc w mieście. Typowe blokowisko ze wszystkimi towarzyszącymi temu kłopotami. Od jakiegoś czasu ożywa jednak innym życiem. Pośród bloków powstają nowe sklepy, punkty usługowe, obiekty sportowe. Przez wiele lat osiedle otaczała zła sława wałęsających się niebezpiecznych wyrostków, kradzieży samochodów, bójek i ciemnych, schodowych klatek, na których łatwo stracić nie tylko portfel. Od pewnego czasu o Polonezie zaczyna być jednak ciszej i mniej go w policyjnych statystykach. Oficer prasowa wyszkowskiej policji nadkom. Anna Jaworska szuka niemalowanego drewna, żeby odpukać. - Może za wcześnie jeszcze na radość, ale od jakiegoś czasu mniej jest zgłaszanych zdarzeń na osiedlu Polonez. Mniej włamań do piwnic, samochodów, mieszkań. Oczywiście nie oznacza to, że nie ma tam problemów, ale w porównaniu do jeszcze kilku lat wstecz sytuacja uległa zdecydowanej poprawie - mówi Jaworska. Czy na poprawę stanu bezpieczeństwa miał wpływ fakt przeniesienia do hali sportowej na Polonezie siedziby wyszkowskiej straży miejskiej? - Myślę, że jeszcze zbyt krótko strażnicy miejscy funkcjonują w nowej siedzibie, żeby wysuwać tu jakieś ostateczne wnioski, wydaje mi się jednak, ze nie pozostało to bez wpływu na bezpieczeństwo na osiedlu, sam fakt, że samochód straży miejskiej pojawia się tam bardzo często, strażnicy gdziekolwiek by nie wyruszali, przechodzą przez osiedle. Wszystko to z całą pewnością ma wpływ na poczucie bezpieczeństwa przez mieszkańców oraz postępowanie tych, którzy prawo łamią - uważa Anna Jaworska. Jest na Polonezie bezpieczniej, bo generalnie efekty dało wzmożenie tam patroli zarówno straży miejskiej, jak i policji. Systematycznie pojawiające się radiowozy zniechęciły młodzież - i nie tylko młodzież - do łamania prawa. Ostatnimi laty Polonez zdecydowanie ożył, pojaśniał. Zaczęły tu powstawać nowe sklepy, punkty usługowe, obiekty sportowe. Już nie muszą tutejsi mieszkańcy po wszystko ganiać do centrum. Jest wygodniej, a osiedle tętni życiem. I choć w normalnych warunkach mogłoby to stwarzać możliwości do większej aktywności tych, którzy prawo łamią, w rzeczywistości jest inaczej. Także tutejszy zespół szkół - podstawówka i gimnazjum, największe w mieście, uczy się tu sporo ponad półtora tysiąca dzieci - nie sprawiają policji specjalnych problemów. - Tamta szkoła niczym nie różni się od innych w mieście i problemy i ich skala są w zasadzie podobne - mówi Anna Jaworska.

Polonez przereklamowany

Wielu jednak poprawy stanu bezpieczeństwa na osiedlu Polonez upatruje właśnie w przeprowadzce siedziby straży miejskiej na osiedle, do hali sportowej. Czy z punktu widzenia strażników na Polonezie jest bezpieczniej? - Wydaje mi się, że trochę to był Polonez przereklamowany, jeśli chodzi o to, że to takie niebezpieczne osiedle - mówi zastępca komendanta straży miejskiej Wojciech Bulikowski. - Owszem, było tam wiele problemów, zwłaszcza rok, dwa wstecz, ale były to jak sądzę problemy podobne do tych, z jakimi borykają się inne osiedla. Od pewnego czasu rzeczywiście tych problemów jest mniej, interwencji również i zapewne miała na to wpływ nasza przeprowadzka, bo przez sam fakt, że pojawiają się tu częściej, niż w innych miejscach nasze samochody, strażnicy gdziekolwiek idą, przechodzą przez osiedle, wszystko to odstrasza potencjalnych łamaczy prawa. Najczęstsze interwencje mieszkańców dotyczą grup młodych ludzi, stojących pod klatkami schodowymi. O ile jednak nie nie łąmią prawa, strażnicy nie mają podstaw do interwencji. Stanie w drzwiach od klatki schodowej nie jest zabronione. - Cieszę się, jeśli faktycznie postrzeganie tego osiedla przez mieszkańców zmienia się i zła sława przemija. W pewnym okresie czasu faktycznie skierowaliśmy tam wzmożone siły, patrole przed i popołudniowe, strażnicy pojawiali się między blokami, na klatkach. Te działania odniosły skutek - mówi Wojciech Bulikowski. Mieszkańcy Poloneza, zwłaszcza ci starsi, bardzo cieszą się z obecności straży na swoim osiedlu. Blokowiska mają swoje problemy. Polonez tak samo. Mieszkają tu bardzo różni ludzie. Wielu to bezrobotni. Z okien bloków przy Sikorskiego widać byłą wyszkowską fabrykę FSO. Nazwa osiedla przypomina o najlepszych chwilach zakładu. - Dobrze pamiętam czasy, gdy te wszystkie tereny zastawione były samochodami, zakład tętnił życiem, a ja przynosiłem dzieciom paczki świąteczne. Tylu ludzi tu pracowało, a dzisiaj? Upadła fabryka, upadło FSO - a przecież ci, co tu mieszkają, tam pracowali. Dzisiaj szukają roboty, gdzie się da, na całe dnie do Warszawy wyjeżdżają, myślą, jak dzieci ubrać i nakarmić, to brakuje im czasu, żeby je wychowywać - pan Zdzisław kilkanaście lat przepracował w FSO, dziś bezrobotny, wraca do zdrowia po przebytym zawale. Wyrzuca śmieci. Nie domyka klapy od kontenera. Gdy trochę się ściemni, przyjdą tu szperacze.

Tylko klatki nadal oblężone

Radny Wojciech Łysik reprezentuje miedzy innymi mieszkańców osiedla Polonez, mieszka na pograniczu osiedli: Polonez i Młodych. Przyznaje, że Polonez cieszy się złą sławą, jeszcze kilka lat temu wynajmował garaż w obawie przed kradzieżą auta, ale od jakiegoś czas jest tu spokojniej i bezpieczniej. - Szczerze mówiąc nigdy nie bałem się nawet wieczorami tu spacerować. Może dlatego, że wałęsające się grupy wyrostków znałem albo ze szkoły, albo z różnych sportowych zajęć. Ale przyznam, że był czas, gdy bałem się zostawić samochód przed blokiem. Teraz już się nie boję i także z rozmów z mieszkańcami wiem, że stan bezpieczeństwa na naszym osiedlu poprawił się - mówi radny. Spacerować wieczorem po Polonezie nie obawia się także naczelnik miejskiego wydziału promocji Adam Ślubowski, też mieszkaniec osiedla. I nie tylko ze względu na to, że jest właścicielem budzącej respekt postury. Również jego zdaniem na Polonezie jest bezpieczniej. Niektórzy mieszkańcy narzekają jednak, że nie udaje się wciąż zaradzić młodzieży wystającej pod klatkami. - Bezczelni, zaczepni, nie wiadomo, czego się po nich spodziewać - mówi starsza pani na klatce odnawianego właśnie bloku na Sikorskiego. - Plują, przeklinają, wystarczy na nich spojrzeć, żeby bać się wejść na klatkę i człowiek myśli tylko o tym, żeby światło nagle nie zgasło. Niech pani spróbuje zwrócić im uwagę! Siadają, a właściwie włażą z nogami na huśtawki i strach tam wyjść z dziećmi. Wychodzę na spacery z wnukami i jak oni tam są, boję się tam iść. Dzięki temu, że bloki są ocieplane i odmalowywane przyjaznymi, pastelowymi kolorami na osiedlu robi się cieplej, przyjemniej. - Może teraz jest lepiej, ale ja nadal swojej nastoletniej córki nie puszczam samej wieczorem po osiedlu - mówi inna mieszkanka Poloneza. Ona i jej sąsiadka - obie stoją przed swoim blokiem na Geodetów - są zdania, że policja powinna być zdecydowanie surowsza wobe młodych ludzi, bo zastraszają oni normalnych, spokojnych mieszkańców.

Młodzież chce się bawić

Późne popołudnie, środa 5 października. Robi się coraz chłodniej, place zabaw opustoszały. Na dziecięcych huśtawkach faktycznie królują grupki nastolatków. Pierwszą omijam, bo słysząc wulgarne zaczepki jakoś niespecjalnie mam ochotę z młodymi ludźmi palącymi papierosy rozmawiać. Druga wygląda sympatyczniej. Przysiadam się do podmalowanych nastolatek flirtujących z trzymającymi ręce w kieszeniach młodzieńcami. - W Wyszkowie nie ma dokąd pójść, nie ma żadnego klubu dla młodzieży - tłumaczą młodzi ludzie. - Na pójście do restauracji trzeba mieć pieniądze. W ogóle na wszystko trzeba mieć pieniądze. Niby jest miejski basen, hala sportowa, ale nas nie stać, żeby tam chodzić. - Gdzie mamy się spotykać? Albo tutaj, albo na klatce. Nikt takiej grupy do domu nie zaprosi, w tyle osób?! Zresztą przy rodzinie o niektórych rzeczach się nie gada - tłumaczą. Pytam o parafialny klub, który proboszcz miejscowej parafii, ksiądz Kazimierz Wądołowski uruchomił na plebanii. Można tam wypić kawę, spotkać się z rówieśnikami, pograć w gry, pooglądać filmy itd. Część młodzieży z Poloneza tam zagląda. - Na pewno jest to jakiś pomysł, ale nam się wydaje, że można byłoby wygospodarować na przykład jakieś pomieszczenia w piwnicach, czy gdzieś w bloku, moglibyśmy sobie tam stworzyć jakiś klub, sami bylibyśmy gospodarzami, zwłaszcza zimą, gdy nie ma się gdzie podziać, mielibyśmy swój kąt - mówią nastolatki. Ale dorosłym mieszkańcom na wieść o tym włos się jeży na taką propozycję. "Dopiero by się tam działo" - ucinają szybko całą dyskusję. A młodzi bronią się, że zła sława kilku młodocianych chuliganów pada cieniem na wszystkich. - Ja się trochę spotykałem z taka dziewczyną z ogólniaka. Jak jej matka usłyszała, że jestem z Poloneza zakazała się nam spotykać, bo stwierdziła, że tu mieszkają tylko chuligani. A ja nigdy nie zrobiłem nic złego - denerwuje się jeden z chłopaków. Grono rozmówców powiększa się, pojawiają się coraz to nowi młodzi ludzie zainteresowani rozmową. Ciągle brzęczą telefony komórkowe. - Młodzież chce się bawić, musimy mieć, co z sobą zrobić, a tu dla nas nic nie ma - powtarzają kolejni młodzi ludzie. Oni sami czują się bezpieczni za swoim osiedlu. Nie podoba się im, że policja sprawdza i spisuje spacerujących wieczorem po osiedlu młodych ludzi. - Przecież to żadne przestępstwo spacerować wieczorem - argumentują. Ściemnia się, kończę, więc swój spacer po Polonezie tuż przed siedzibą miejskiej straży, przed halą sportową. Rozświetlona miłośnikami sportu, którzy grywają tu w siatkówkę, piłkę nożną ożywia całe osiedle. Obok też jasna siedziba Wyższej Szkoły Pawła Włodkowica. Tu dla odmiany kwitnie kulturalne i intelektualne życie. I basen tętni życiem. Naprzeciwko coraz ładniejsze, nowocześniejsze bloki. Jeszcze kilka tygodni temu, nim powiało jesiennym chłodem balkony tych bloków żyły kolorowym kwieciem pelargonii, surfinii. Dalej nowe sklepy, duży market "Maja", jakiś gabinet odnowy, kwiaciarnia. Jeszcze kilka lat temu były tu tylko szare, smutne bloki i ciemne, niebezpieczne schodowe klatki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki