Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pokochać nie swoje dziecko? Dla tych rodzin to nie problem

Iza Wysocka
Państwo Jolanta i Krzysztof Perłakowscy z jednym ze swoich czterech synów Michałem i przyjętym niedawno do rodziny zastępczej Szymonkiem.
Państwo Jolanta i Krzysztof Perłakowscy z jednym ze swoich czterech synów Michałem i przyjętym niedawno do rodziny zastępczej Szymonkiem.
Odbierają porzucone niemowlęta ze szpitala, przejmują opiekę nad zaniedbanymi dziećmi, opiekują się wnukami albo rodzeństwem. Rodziny zastępcze z naszego miasta otaczają opieką 79 dzieci

- Trudno jest patrzeć na maluszka, który od pierwszych chwil swojego życia jest pozbawiony matki, jej matczynego mleka. Ale ja tych kobiet nie potępiam, Boże broń. I wręcz uważam, że jeżeli kobieta podjęła taką decyzję, to na pewno jest to decyzja przemyślana i na pewno rozważyła bardzo wiele rzeczy w swoim życiu - mówi Agnieszka Nakielska, która z mężem Andrzejem tworzy pogotowie rodzinne od 14 lat. Ze szpitala odebrała już dużo porzuconych dzieci.

Od początku działania pogotowia rodzinnego, przez dom Nakielskich "przewinęło" się około 80 dzieci. O każdym z nich mówią "nasze" . Każde pamiętają, mimo że niektóre były u nich bardzo krótko.

- Obecnie mamy u siebie czworo dzieci - opowiada pani Agnieszka. - Najstarsze ma półtora roku. Pozostałe nie mają jeszcze roczku. Sytuacja każdego dziecka jest inna. W stosunku do jednego dziecka toczy się postępowanie o odebranie praw rodzicielskich. W stosunku do drugiego - mama ją zostawiła ale nie interesuje się kompletnie. Tylko sytuacja prawna dziecka jest skomplikowana, bo mama nie zgłosiła się do sądu żeby potwierdzić zrzeczenie...

Agnieszka i Andrzej Nakielscy do nieprzespanych nocy są już przyzwyczajeni.

- W nocy zawsze ktoś z nas wstaje do dzieci, by je nakarmić, bo niektóre budzą się jeszcze na karmienie - zdradza kobieta. - Nasz dzień zaczyna się o 5 rano. Poza dziećmi z pogotowia, są też własne. Córka ma siedem lat. Trzeba ją zawieźć do szkoły. Jeżeli mamy więcej niż troje dzieci w pogotowiu, to MOPR zatrudnia nam pomoc. To jest niewiele, bo 40 godzin w miesiącu ale zawsze coś.

Sześciu chłopców pod opieką

- Tamta rodzina pytała: jak można pokochać obce dziecko? My nie mieliśmy takich wątpliwości - zapewnia Krzysztof Perłakowski, który wraz z żoną Jolantą stworzył 6 lat temu rodzinę zastępczą dla niespełna 9-letniego siostrzeńca żony. Od lutego mają w rodzinie zastępczej chłopca spoza z rodziny. Są też biologicznymi rodzicami czterech synów.

- Chłopiec po drugiej klasie podstawówki nie umiał czytać. W wakacje szkoliliśmy więc czytanie - opowiada pani Jola. - Trzecia klasa to było takie doszlifowanie. Okazało się, że nieźle sobie radzi. Teraz to już prawie piętnastolatek, gimnazjalista. Interesuje się historią, starymi monetami, antykami. Lubi piłkę nożną.

Któregoś dnia organizator pieczy zastępczej pochwalił ich i zapytał, czy nie chcieliby robić czegoś więcej. Zgodzili się.

- Przeszliśmy specjalny kurs. Trwało to około pół roku. Teraz od lutego mamy Szymonka. Zadomowił się już u nas. Widać to po tym, że się rządzi - mówi ze śmiechem pan Krzysztof.

Kiedy rozmawiamy, 3,5 letni Szymonek nie schodzi z rąk pani Joli. Przytula się, gramoli, wygłupia, bawi. Uśmiech nie schodzi z jego buzi. Uwielbia samochody i o nich najbardziej chce rozmawiać.

- Szymon ma trzech starszych, nastoletnich braci w Korczakówce. Wozimy go na spotkania z nimi - mówi głowa rodziny. - Przejeżdżamy wtedy koło policji - dodaje zwracając się do malca.

- A policja nas goni ! - odpowiada szybko Szymon, ku uciesze całej rodziny.

- Na samym początku, kiedy Szymon przyszedł do nas, poczułem się jak dziadek - mówi ze śmiechem pan Krzysztof. - On tak wolno chodził... A ja się od tego już odzwyczaiłem. Na szczęście po kilku dniach to się zmieniło. On biegnie przodem. A ja za nim - mówi mężczyzna ze śmiechem.

Dzieci pastora

Perłakowscy nie są standardową rodziną. Pan Krzysztof jest pastorem Kościoła Chrześcijan Baptystów w Ostrołęce.

- Nie zapisujemy dzieci w naszym kościele, zostawiamy im wolność do ich decyzji. O przystąpieniu mogą zdecydować wtedy, kiedy będą dorośli - zaznacza żona pastora.

- Nasi najstarsi synowie zgłosili się sami i w związku z tym odbył się ich chrzest - dodaje pan Krzysztof. - Chrzciłem ich w rzece Narew.

Ich wyznanie nie było przeszkodą w naborze do grona rodzin zastępczych.

- Szymon uczestniczy w naszych spotkaniach, bawi się gdzieś z boku - mówi pastor. - Ale jeśli jego rodzina wyrazi taką wolę, może chodzić w szkole na religię. Mogę go też zaprowadzić do kościoła, by ksiądz przygotował na przykład do pierwszej komunii.

Zarówno Michał, jak i Marek nie chodzą do szkoły. Korzystają z możliwości jakie daje edukacja domowa.
Michał "przerobił" materiał całego gimnazjum w domu. Raz w roku, po nauczeniu się, zaliczał w szkole egzaminy z poszczególnych przedmiotów w Gimnazjum nr 1. Od pół roku w domu uczy się też najmłodszy z braci, Marek.

- Zaczął sesję egzaminacyjną. Zdał już matematykę z drugiego półrocza. Zostały mu jeszcze: informatyka, przyroda,polski, historia i angielski. 11 czerwca będzie miał już wakacje - mówi mama chłopców. - Takie nauczanie daje nam dużo wolności jeśli chodzi o treści i czas nauki. Jeśli coś chłopców zainteresuje, mogą pogłębiać wiedzę. Nie przeszkodzi im w tym szkolny dzwonek.

Perłakowscy podkreślają:
- Nasze życie nie różni się bardzo od życia rodziny wielodzietnej. No może poza tym że mamy stały kontakt z koordynatorami, był też u nas kurator. Zaletą życia z dużą ilością dzieci jest to, że od każdego z dzieci możemy się uczyć na co dzień.

W rodzinie lepiej

Historia krótkiego życia 20-letniej Dominiki nie należy do łatwych i przyjemnych. Kiedy miała trzy lata zmarł jej tata. Jako siedmioletnia dziewczynka straciła mamę. Na szczęście byli w Ostrołęce dziadkowie, którzy się nią zaopiekowali.
- Jej tata zmarł w 98 roku - opowiada 67-letnia babcia Czesława (imię zmienione na jej prośbę - przyp. red.) - Od śmierci ojca wnuczka mieszkała u nas. Jej mama została w Katowicach. Z nią został jej syn z pierwszego małżeństwa. Ale mama była obecna w jej życiu. Wnuczka chodziła do przedszkola._Mama zawsze przyjeżdżała na wszystkie przedszkolne uroczystości. Po jej śmierci miała wybór. Mogła mieszkać z dziadkami w Katowicach, albo z nami. Nie wyobrażam sobie, że mogłaby pójść do Domu Dziecka.
Dominika wybrała Ostrołękę. - Przyjeżdżałam z Katowic do babci na wakacje. Bardzo mi się tutaj podobało, bo miałam na osiedlu dużo koleżanek - wspomina. - Dlatego chciałam zostać w Ostrołęce. Chodziłam z nimi do podstawówki, do gimnazjum.
Z dogadaniem się z babcią i dziadkiem nie miała większych problemów.
- Mimo różnicy pokoleń większych problemów i konfliktów u nas nie było - mówi 20-latka.
- Nie odczułam większych trudności . Dało się radę - mówi z uśmiechem starsza pani.

Osoby, które chcą założyć rodzinę zastępczą dla dzieci mogą się zgłaszać do Organizatora Rodzinnej Pieczy Zastępczej, przy ul. Poznańskiej 34/36 nr tel. 29 694 43 95.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki