Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podzielona wspólnota

A. Rusinek
Leon Zalewski ostro walczył o flagi i likwidację parkingu
Leon Zalewski ostro walczył o flagi i likwidację parkingu A. Rusinek
Być może to numer bloku - uchodząca za pechową 13 - sprawia, że jego mieszkańcy, stanowiący wspólnotę mieszkaniową, nie mogą się dogadać.

Odbiciem codziennych konfliktów i atmosfery było spotkanie członków wspólnoty z przedstawicielami Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej, które odbyło się 28 września. Wcześniej do redakcji "Tygodnika" wpłynęły skargi na działalność obecnego zarządu wspólnoty. Na spotkaniu mieszkańcy obrzucali się wzajemnie pretensjami i inwektywami, zalecali sobie nawzajem leczenie, a do niektórych nawet chciano wzywać karetkę pogotowia. Wypominali sąsiedzkie kłótnie, wywlekali niektórym członkom niezbyt chlubną przeszłość. Jednym słowem mało zżyta okazuje się wspólnota spod "trzynastki", a Wiesławowi Żerańskiemu, wybranemu na przewodniczącego zebrania, niełatwo było opanować zbiorowe emocje.
W bloku nr 13 przy ul. 1 Maja w Makowie Mazowieckim jest 45 mieszkań. Przed 11 laty część lokatorów zawiązała wspólnotę mieszkaniową. Ustanowiło ją 23 lokatorów oraz Zarząd Miasta, jako udziałowiec reprezentujący pozostałych 22 najemców komunalnych mieszkań. Większość udziałów (54,47 proc.) należała do prywatnych właścicieli mieszkań. W tej chwili - jak poinformowała na spotkaniu Teresa Bucińska, kierownik ZGM - miasto sprzedało kolejnych 12 mieszkań, zatem prywatne udziały wspólnoty zwiększą się, po zalegalizowaniu tej sprzedaży w księgach wieczystych, o kolejne 25 procent.
Wspólnota spod trzynastki nie może się ostatnio dogadać w trzech sprawach: parkowania samochodów pod blokiem (temat ten roztrząsany był już wielokrotnie, także w Urzędzie Miasta i na naszych łamach - przyp. red.), zamontowania uchwytów na flagi na ścianach bloku i rozliczenia funduszu remontowego. Te problemy zdominowały także ostatnie spotkanie.

Spór o flagę

Leon Zalewski, członek byłego zarządu wspólnoty, najbardziej zirytowany był faktem, że po remoncie bloku, zniknęły uchwyty na flagi państwowe, które należałoby wywieszać (choć nie jest to obowiązek obywateli - przyp. red.) przy okazji świąt państwowych. Złożył wniosek o zamontowanie uchwytu na północnej ścianie bloku, od ulicy 1 Maja.
Włodzimierz Kukliński, członek obecnego zarządu, zaproponował inne rozwiązanie: stojak pod blokiem na flagi lub zamontowanie uchwytu na słupku przy wejściu do środkowej klatki bloku.
- Uchwyt na flagę był dotychczas zamontowany na ścianie mojego mieszkania - mówił Kukliński. - Nie wiedziałem, skąd przez lata mam wilgoć. Okazało się, że przez ten uchwyt ściekała woda po ścianach. Nie godzę się na propozycję Leona Zalewskiego. Dziwi mnie, że niektórzy upierają się, by zniszczyć nową elewację.
W głosowaniu nad uchwałą w sprawie uchwytów wygrał wniosek Włodzimierza Kuklińskiego. Leon Zalewski uznał to za brak szacunku dla flagi narodowej, która będzie "upchnięta pod klatką schodową".

Parkowanie dozwolone

Żelazny temat wspólnotowych waśni to parkowanie samochodów pod blokiem. Do bloku nr 13 wiedzie wąska uliczka, na której nie sposób parkować samochodów. Posiadacze pojazdów stawiają więc samochody na placu między trzynastką, a blokiem nr 9, należącym do Spółdzielni Mieszkaniowej "Jubilatka" (którego lokatorzy też tutaj parkują samochody).
Nie podoba się to kilku członkom wspólnoty - przede wszystkim Mariannie Kiljańskiej (także członkini byłego zarządu wspólnoty), która z samochodami pod oknami bloku walczy od dłuższego czasu, bo chce mieć pod balkonem ciszę i czyste powietrze.
Na burzliwym spotkaniu w Urzędzie Miasta, na początku maja ubiegłego roku, zapadła decyzja, że parkingu pod blokiem nie będzie. Powołują się na nią dzisiaj członkowie byłego zarządu.
- Rzeczywiście burmistrz podjął wtedy decyzję o zakazie parkowania - mówi Teresa Bucińska, kierownik ZGM. - Ale dwa miesiące później otrzymaliśmy pismo od nowego zarządu wspólnoty, podpisane przez 42 lokatorów, w którym domagano się możliwości parkowania pod blokiem
- Jest XXI wiek, jeździmy samochodami. Chcemy samochodem podjeżdżać pod dom, nie będziemy parkować na sąsiednich ulicach, gdzie zresztą nie ma miejsca - mówił Andrzej Rogalski. - Pani Kiljańska nie będzie rządziła parkingiem.
- Kto ma samochód, może mieć i garaż - odparowała Kiljańska.
- Tak to właśnie jest z panią Kiljańską - ocenił Andrzej Rogalski. - Potrzeby innych mieszkańców w ogóle jej nie interesują. Z naszej klatki czyni piekło ciągłymi awanturami - o dzieci, o samochody, o wszystko.
- Jedni z nas mają dzieci, inni samochody, a jeszcze inni psy. Żyjemy w jednym bloku, na jednym podwórku i powinniśmy rozumieć wspólną sytuację - mówiła Elżbieta Wielgolewska, członek obecnego zarządu wspólnoty. - Ktoś, komu przeszkadzają psy, samochody, powinien mieszkać we własnym domu.

Fundusz remontowy utrzymany

Najpoważniejszą kwestią na zebraniu była sprawa funduszu remontowego. Do obwiązków wspólnoty mieszkaniowej należy przede wszystkim dbałość o wspólną własność, czyli blok, który zamieszkuje. Wspólnota odpowiada za utrzymanie bloku w należytym stanie. "Trzynastka" to stary blok, wymagał więc ocieplenia i odnowienia elewacji. O dziwo, w tej poważnej sprawie członkowie wspólnoty dogadali się dwa lata temu bez trudu. Podjęli uchwałę o utworzeniu funduszu remontowego, na który mieli wpłacać co miesiąc po 2,5 złotego od metra kwadratowego mieszkania w okresie od 1 marca 2003 roku do 30 czerwca 2005 roku. Z tych pieniędzy odnowiono elewację budynku.
Kilkoro mieszkańców w tej chwili domaga się od zarządu wspólnoty indywidualnego rozliczenia kosztów i zwrotu pieniędzy pozostałych z remontu.
Teresa Bucińska cierpliwie wykładała zainteresowanym, powołując się na przepisy prawa, że fundusz remontowy stanowi niepodzielną własność wspólnoty, przeznaczoną na modernizacje i remonty.
- Jeżeli członkowie wspólnoty chcą odzyskać pieniądze pozostałe z remontu, muszą podjąć uchwałę w sprawie rozwiązania funduszu. Dopiero wówczas te pieniądze mogą być podzielone między członków wspólnoty, proporcjonalnie do ich udziałów. Włodzimierz Kukliński z zarządu zaprotestował przeciwko likwidacji funduszu.
- A co zrobimy, jeżeli zacznie przeciekać stary dach, albo pęknie jakaś rura? Za co naprawimy jakąkolwiek awarię? - pytał.
Na rozwiązanie funduszu nie godził się także przedstawiciel Urzędu Miasta.
Na fundusz remontowy wpłynęło 134.239 złotych, w tym 70.406 zł od gminy. Na ocieplenie budynku i nową elewację wydane zostało 128 tys. złotych.
Marianna Kiljańska sugerowała również, że z tych pieniędzy wstawiono także nowe okna lokatorom, którzy nie wykupili mieszkań. Zdecydowanie zaprzeczył temu Jerzy Dąbrowski, zastępca kierownika ZGM.
Stan funduszu remontowego wspólnoty wynosi w tej chwili 8610 zł - na papierze. Faktycznie w banku spoczywa niewiele ponad 3 tys. złotych. Troje lokatorów bowiem zalega z wpłatami na fundusz. Jeden z nich ma ponad 4 tys. długu, którego ZGM nie mógł wyegzekwować na drodze postępowania komorniczego. W związku z tym członkowie wspólnoty większością głosów podjęli uchwałę o przeznaczeniu zadłużonego mieszkania na licytację.
Przegłosowano też uchwałę o utrzymaniu funduszu remontowego (od głosu wstrzymały się trzy osoby).
Marianna Kiljańska zapowiedziała, że w imieniu niektórych członków wspólnoty wniesie skargę do wyższych instancji i wniosek o skontrolowanie finansów wspólnoty. Pod trzynastką zatem nadal zapewne nie będzie spokoju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki